REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

śr. 31 grudnia 2025

Szczęśliwe zwycięstwo koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii

Fot. Rafał Myśliwiec

– To my przegraliśmy niż Resovia wygrała ten mecz. Mieliśmy plus dziewięć i popełniliśmy bardzo proste, głupie straty – mówił po meczu w Rzeszowie, trener ekipy z Opola Michał Rutkowski. Rzeszowianie nie ukrywali, że w końcu w tym sezonie szczęście uśmiechnęło się do nich. – Mieliśmy więcej szczęścia. Byliśmy naprawdę już w IV kwarcie daleko od zwycięstwa – wyjaśnił trener zespołu z Rzeszowa, Marek Zapałowski.

KOSZYKÓWKA. I LIGA

– Mecz, można powiedzieć, że to była sinusoida emocji. Przewaga zmieniała się co chwilę. Niestety nie na naszą korzyść. Nie przejmujemy się tym. Spotkanie było ciężkie, ale przed nami kolejny mecz z Katowicami, który musimy wygrać – mówił rozgrywający, Konrad Zychowicz, który wobec kontuzji, której nabawił się w sobotę w Łańcucie lider ekipy z Opola Jakub Kobel, pociągiem dojechał specjalnie na niedzielny mecz.

Po w miarę dobrej I kwarcie w wykonaniu resoviaków, w kolejnych nieznacznie dominowali goście. Na sześć minut przed końcem prowadzili 66:57 i wydawało się, że są na dobrej drodze do wygranej. Resoviacy popisali się skutecznym finiszem wykorzystując błędy rywali. Przy stanie 62:68 zdobyli z rzędu 10 „oczek” i na nieco ponad 2 min przed końcową syreną wyszli na prowadzenie (72:68), którego nie oddali już do końca.

– Człowiekowi się odechciewa, bo tyle meczów wypuściliśmy w frajerski sposób z rąk, że można się załamać, natomiast my tego nie robimy. Ja tym bardziej dalej wierzę w ten zespół – mówił trener Weegree AZS Politechniki, Michał Rutkowski.

– Mam nadzieję, że trener Marek Zapałowski, któremu gratuluję zwycięstwa się nie obrazi, jeśli powiem, że to przegraliśmy niż Resovia wygrała. Mieliśmy plus dziewięć i popełniliśmy bardzo proste i głupie straty. Oczywiście nie było z nami Kuby Kobla, więc był bardzo widoczny brak organizacji w naszej grze ale mimo wszystko walczymy. Jesteśmy bez trzech zawodników i dalej jesteśmy na tak gorącym terenie jakim jest Rzeszów, czy też w sobotę w Łańcucie do ostatniej minuty w grze. Inne zespoły nie są w stanie bez podstawowych zawodników funkcjonować i wygrywać meczów. My też, ale jesteśmy cały czas jesteśmy w kontakcie i walczymy. Bardzo jestem zadowolony z tej walki po raz kolejny, natomiast to się nie przekłada na zwycięstwa. Gratuluję mojemu zespołowi postawy, ale tak jak powiedziałem w szatni, że troszeczkę jest tak, że nie chcemy tych meczów wygrywać. Mamy masę sytuacji spod kosza gdzie mogliśmy kończyć akcje. Robiliśmy głupie rzeczy, straciliśmy piłki, ale nie załamujemy rąk i mam nadzieję, że los jeszcze nam będzie sprzyjał i odda to, co zabiera w tej chwili – stwierdził trener zespołu z Opola, który na samym finiszu miał szansę na wygraną.

Na tablicy był wynik 72:71, do końca pozostawało 18 sekund i goście byli w posiadaniu piłki. Na rzut za trzy zdecydował się Dominik Rutkowski, który w niedzielny wieczór zza linii 6,75 m trafił raz na siedem prób i spudłował. Czy taka była taktyka zespołu z Opola na tą ostatnią akcję meczu? – Nie miałem czasu, więc ciężko mi to było zaplanować, skoro tak wyszło – opisywał na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec gości.

– Niecelny rzut rywali, zebraliśmy piłkę, więc Cameron Jones zawiązał grę, oddał do Dominika. Ten był na otwartej pozycji, piłka nie wpadła, przegraliśmy. Nie było czasu, żebym mógł tą ostatnią akcję zaplanować. Sytuacja taka intuicyjna – stwierdził trener zespołu z Opola.

W ekipie gospodarzy w trudnym momencie, przy wyniku 57:66 pociągnął drużynę Jakub Stupnicki.

– Wyszliśmy, nie do końca skoncentrowani. Dlatego się bardzo męczyliśmy przez cały mecz. Nie mogliśmy złapać rytmu. Trudno nam się grało. Były założenie, żeby grać troszeczkę szybciej, ponieważ drużyna z Opola grała dwa dni temu mecz w Łańcucie. Chcieliśmy to wykorzystać, jednak nam się to nie udawało. Dopiero w IV kwarcie udało się, kiedy troszeczkę ruszyliśmy piłkę i zaczęliśmy biegać do kontry. Odskoczyliśmy na cztery punkty i dowieźliśmy wygraną – stwierdził Stupnicki, który miał blisko 60 procentową skuteczność rzutów z gry.

Trener OPTeam Energia Polska Resovii podkreślał jak to był trudny emocjonalnie mecz dla jego zespołu. – Rywale postawili bardzo twarde warunki. Zresztą Opole tak gra przez cały sezon, że cały czas jest blisko, ale gdzieś tam w tych końcówkach przegrywa spotkania – mówił Marek Zapałowski.

– Na pewno ich zmorą są kontuzje, bo grając w pełnym składzie powinni być wyżej w tabeli. Dzisiaj mieliśmy więcej szczęścia. Byliśmy naprawdę już w czwartej kwarcie daleko od wygranej ale potrafiliśmy wyciągnąć to i na koniec to jest najważniejsze, że wygraliśmy. Styl na pewno nie był taki, jak byśmy chcieli. Nie byliśmy skoncentrowani, mimo że zwracaliśmy na to uwagę, ale koniec końców są dwa punkty i po prostu musimy wyciągnąć z tego wnioski i grać dalej – mówił szkoleniowiec zespołu z Rzeszowa, który w tym sezonie kilka razy przegrał w podobny sposób jak ekipa z Opola. – Na początku sezonu mieliśmy takich spotkań troszeczkę, ale teraz się cieszę, że jesteśmy w stanie te czwarte kwarty wygrywać i wyciągać te spotkania. Ważne są zwycięstwa w tej lidze, a mecze słabsze będą się zdarzały jeszcze w tym sezonie. Czasami się je wygra, czasami nie. Dzisiaj się cieszę, że byliśmy w stanie przeważyć szalę na naszą stronę – mówił trener OPTeam Energia Polska Resovii.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

W zespole z Rzeszowa w niedzielnym spotkaniu zabrakło kontuzjowanego Kacpra Młynarskiego, a jak informuje trener Zapałowski absencja może potrwać nawet kolejne dwa mecze. – Jest to kontuzja mięśniowa, kontrolujemy jego stan zdrowotny codziennie, ale wątpię, żeby zagrał w kolejnym meczu w Bydgoszczy – mówił trener resoviaków, w szeregach, który do gry po urazach powrócili Santiago Vaulet i Cli’Ron Hornbeak. Szczególnie przed tym drugim podkoszowa rywalizacja z Piotrem Niedźwiedzkim była sporym wyzwaniem.

– Dopiero od trzech dni trenował i myślę, że jeszcze do swojego poziomu nie doszedł. Santi (Santiago Vaulet – przyp. red) szybciej się w tym odnalazł, a Ron potrzebuje trochę więcej czasu. Jest mlodym zawodnikiem, więc też musi się uczyć, jak wychodzić z kontuzji. Zresztą to była chyba jego pierwsza kontuzja w życiu w ogóle. Coś nowego dla niego. Na pewno nie jest w stu procentach zdrowy. Dziś miał za rywala miał najlepszego centra w tej lidze. Piotrek Niedźwiecki wykorzystywał swoje parametry i grał jak na lidera przystało. Świetnie też zabezpieczał obręcz. Nie było nam łatwo zdobywać punktów z pomalowanego. Ron nie miał łatwego życia, zresztą Wojtek Wątroba też – zakończył szkoleniowiec zespołu z Rzeszowa

OPTeam Energia Polska Resovia – Weegree AZS Politechnika Opolska 73:71
(21:16, 17:21, 16:19, 19:15)

OPTeam Energia Polska Resovia: Stupnicki 21 (4×3, 7 a.), Koperski 3 (1×3, 4 p), Ciechociński 2, Magiciok 13 (2×3, 7 zb.), Wątroba 0 oraz Zaguła7, Szpyrka 0, Hornbeak 8 (7 zb., 4 s.), Vaulet 19 (2×3, 8 zb.).

Weegree AZS Politechnika: Rutkowski 17 (2×3, 5 zb., 6 a., 5 s.) Jones 11 (1×3, 9 zb., 5 a., 3 p.), Kociszewski 7, Kłaczek 12 (7 zb.), Niedźwiedzki 16 (12 zb.) oraz Kupczyński 6 (1×3), Wójcicki 0, Białachowski 0, Krzemiński 0, Zychowicz 2.

Sędziowali: A. Szczotka, M. Pietrakiewicz, D. Wiaderny. Widzów 1074.


PRZECZYTAJ TEŻ: Emocje w Łańcucie. Solvera Sokół z ósmą wygraną (zdjęcia)

Udostępnij

FacebookTwitter