Zarówno w niedzielę, jak pierwotnie planowano, ani też dzień później nie doszedł do skutku turniej w Krośnie, który miał wyłonić indywidualnego mistrza Polski. Kategoryczne „NIE” dla rywalizacji na obiekcie przy ul. Legionów mieli powiedzieć sami zawodnicy, którzy zgłaszali poważne zastrzeżenia co do stanu toru. W najbliższych dniach przeprowadzone zostanie dochodzenie, które ma wskazać winnego kolejnego skandalu, do jakiego doszło w Mieście Szkła.
ŻUŻEL. 3. FINAŁ CANAL+ ONLINE IMP
Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Dominik Kubera, Patryk Dudek i Janusz Kołodziej – na przyjazd świeżo upieczonych drużynowych mistrzów świata oraz 11 innych zawodników mocno ostrzyli sobie apetyty kibice w Krośnie. Jednak zarówno oni, jak i setki innych fanów, którzy na Podkarpacie przybyli z najróżniejszych zakątków Polski, w niedzielę przeżyli wielkie rozczarowanie.
Bunt w parku maszyn. Żużlowcy boją się toru w Krośnie
Mimo, że o godz. 17, krośnieński tor odebrano jako regulaminowy, zawody nie doszły do skutku. Wszystko przez bunt, do jakiego miało dojść w parku maszyn. Jego autorem byli sami żużlowcy, którzy mieli stwierdzić, że tor w Krośnie jest zbyt niebezpieczny do tego, aby móc się na nim ścigać.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Wilki Krosno zdegradowane. Nie było cudu w Toruniu
– O godz. 17 stwierdziliśmy, że ten tor być może będzie regulaminowy i nada się do jazdy. Natomiast zawodnicy przeszli się po nim i wspólnie stwierdziliśmy, że to jest finał IMP i to bardzo ważna impreza, a tor nie gwarantuje bezpiecznej jazdy. Tor w poniedziałek był przygotowany tak, jak nakazuje status meczu zagrożonego. Niestety, ale go zbronowano o godz. 10.41 i to dość głęboko. O godz. 14 spadł bardzo duży deszcz, który padał do godz. 18. Ktoś wykonał dziwną robotę. My przyjechaliśmy w czwartek o godz. 13. Zawodnicy oglądali, jak ten tor wyglądał i jak został zbronowany, bo pokazałem im zdjęcia. Wiedzieli, czemu to się tak stało. Mimo, że pracowaliśmy nad tym torem kilka dni, to jest to zbyt ważna impreza, aby coś na takim torze mogli sobie zrobić – mówił w niedzielny wieczór przed kamerami Canal+ Sport Zbigniew Fiałkowski, przewodniczący jury.
Kibice wygwizdali decyzję, dzień później znów przeżyli zawód
Decyzja o odwołaniu zawodów została skwitowana solidną porcją gwizdów blisko 5 tys. kibiców, którzy zasiedli na trybunach stadionu przy ul. Legionów w Krośnie.
Większa część z nich ponownie wybrała się na krośnieński obiekt niespełna 24 godziny później i… znów przeżyła spory zawód. Choć może bardziej adekwatnym byłoby określenie, że została nabita w butelkę.
– Upojeni zwycięstwem we Wrocławiu nie mieli już sił walczyć w Krośnie – to tylko jeden z delikatniejszych wpisów internetowych kibiców, który ostatecznie nie doczekał się rywalizacji na krośnieńskim torze.
Przełożone na poniedziałek zawody ponownie nie doszły bowiem do skutku. Mimo intensywnych prac, jakie od niedzielnego wieczora przeprowadzono na stadionie w Krośnie. Nie pomogła nawet próba toru w wykonaniu miejscowego zawodnika – wypożyczonego w trakcie sezonu do Unii Tarnów – Marko Lewiszyna oraz późniejsze próbne kółka wszystkich uczestników finału IMP. Część z nich nie potrafiła – a być może nie chciała (?) – poprawnie złożyć się w łuku. To spotkało się z kolejną solidną porcją gwizdków kibiców zgromadzonych na trybunach.
Jarosław Hampel: tor w Krośnie nie jest właściwie przygotowany
– Ten tor nie jest właściwie przygotowany. Jest dużo dziur i dużo luźnej nawierzchni, zwłaszcza na wejściach w wiraże, na całej szerokości łuku. Tego pewnie nie widać z trybun. To są bardzo głębokie, luźne i przysypane dziury, które nie są związane i to na pewno będzie się rozrywać – mówił w transmisji telewizyjnej Jarosław Hampel, żużlowiec Platinum Motoru Lublin.
Głos w sprawie kolejnego odwołania żużlowych zawodów w Krośnie zabrał również Zbigniew Fiałkowski: – Uznaliśmy, że ten owal w niedzielę o godz. 17 jest regulaminowy. Zawodnicy po obchodzie poprosili o odprawę. Przekazano nam, że tor jest zbyt niebezpieczny i nie nadaje się do jazdy. Uznaliśmy wspólnie, że mają rację i postaramy się z tym zrobić, co się tylko da. Umówiliśmy się, że kiedy kibice opuszczą stadion, to zostanie trzech zawodników: Przemysław Pawlicki, Maciej Janowski i Jakub Miśkowiak. Zaczęliśmy prace i otworzyliśmy tor. Nie stawił się żaden z zawodników. Wiem, że oni się rozjechali, ale ci, którzy mieli najbliższej do stadionu, mieli dojechać. Nie zrobili tego. Umówiliśmy się, że przejdą się po nim i do godz. 17. podejmiemy decyzję, czy zawody się odbędą.
Wg przewodniczącego jury później Wilki Krosno poproszono, aby ich zawodnik, Marko Lewiszyn wykonał próbę toru.
– Zrobił kilka okrążeń, miał jechać po całym torze, po wewnętrznej i zewnętrznej. Spotkaliśmy się więc z zawodnikami po raz kolejny. Zawodnicy rozmawiali w naszym pomieszczeniu z Marko. Poproszono ich, by podjąć decyzję do godziny 17. Podjęto, że jedziemy, a nie wiadomo kiedy, po co i dlaczego, ale nastąpiła zmiana scenariusza. Chcieliśmy przed godziną 19. ponownie wypuścić Lewiszyna. Zawodnicy powiedzieli, że oni spróbują. Po tej jeździe spotkali się w szatni i powiedzieli, że odmawiają startu ze względu na zły stan toru – przekazał na antenie Canal+ Sport przewodniczący jury Zbigniew Fiałkowski.
Grzegorz Leśniak, prezes Cellfast Wilków Krosno: nie jesteśmy głównym organizatorem tych mistrzostw
Po dwukrotnym odwołaniu finałowych zawodów w Internecie wylała się fala krytyki na klub z Krosna, który nie pierwszy raz w tym sezonie miał problemy ze swoim torem. Jednak w tym wypadku należy zadać pytanie, na ile tym razem wina leży po stronie krośnian.
– Zobaczymy, kto będzie wyjaśniał całą sytuację. Wszyscy muszą udzielić różnych odpowiedzi (…). Zacznijmy od tego, że organizatorem jest Speedwayevents wspólnie z PZM. My mamy umowę ze Speedwayevents jako podwykonawca. Mieliśmy zapewnić kilka elementów organizacyjnych do tej imprezy, natomiast nie jesteśmy głównym organizatorem tej imprezy. Nie mamy nic zupełnie do ukrycia, a wręcz przeciwnie – mówił przed kamerami Canal+ Sport Grzegorz Leśniak, prezes Cellfast Wilków Krosno.
Na stadionie są kamery, wszystko można sprawdzić
Dodał, że na krośnieńskim stadionie są 33 kamery z zapisem z 10 dni wstecz. Można więc dokładnie odtworzyć, kto co robił, czym jeździł, jakie prace dokładnie były wykonywane.
– Ja myślę, że tutaj najważniejszy nie jest tor. Odnoszę wrażenie, że zawodnicy przyjechali z nastawieniem, że nie bardzo chcą startować w tych zawodach. Nie wiem dlaczego tak jest, pojawiają się różne pogłoski, że nie do końca podoba im się cykl składający się z trzech turniejów, w lidze zarabia się dużo więcej – powiedział Grzegorz Leśniak.
– Bodajże w weekend przed imprezą Ireneusz Kwieciński nawiązał kontakt z przewodniczącym jury, Zbigniewem Fiałkowskim. Zapytał jakie sprzęty będą potrzebne, czy wzywać równiarkę. Pan Zbigniew stwierdził, że nie ma takiej potrzeby i zobaczymy, co będzie się działo na torze – kontynuował.
- ZOBACZ TAKŻE: Polacy wyszarpali drużynowe mistrzostwo świata na żużlu
W poniedziałek i wtorek na torze w Krośnie odbyły się treningi szkoleniowe. Udział w PGE Ekstralidze wymusza organizację takich treningów.
– Trzeba mieć świadomość, że tor jest mocno eksploatowany. Grzegorz Węglarz uznał, że trzeba poprawić tor. Kontaktował się z panem Fiałkowskim w tej sprawie telefonicznie. Wiem, że w weekend złapali kontakt i będziemy to sprawdzać. Zobaczmy, że opady miały miejsce w środę, dziś mamy poniedziałek. W czwartek pojawił się pan Zbigniew i wtedy nastąpiły przygotowania do zawodów. Dzień później lekko padało, ale naprawdę bardzo lekko. W sobotę odbywały się dalsze przygotowania. Nie wiem dlaczego niedzielę o 17 był tor regulaminowy, a niestety ostatecznie do rywalizacji nie doszło i zawody zostały przesunięte na następny dzień. Jury uznało, jakie prace należy wykonać. Nasz toromistrz te prace wykonał – wyjaśniał dalej prezes krośnieńskiego speedwaya.
Zawodnicy nie chcieli startować w zawodach?
– Dziś (w poniedziałek, 31 VII – przyp. red.) zawodnicy pojawili się koło południa i powiedziano, że będą jechali. Ostatecznie po konsultacjach z Piotrem Szymańskim i Rafałem Dobruckim powiedzieli, że nie chcą jednak rywalizować w zawodach. My jako podwykonawca nie mamy nic sobie do zarzucenia. Podkreślam jeszcze raz, że wszystko można sprawdzić, co było robione w każdym momencie. Natomiast cały czas uważam, że zawodnicy nie chcieli brać udziału w tych zawodach. Ubolewam, że dzisiaj zawodnicy powiedzieli, że pojadą, a kibice po raz kolejny wyszli ze stadionu. Jutro (we wtorek) mamy mecz z Wrocławiem w ramach Ekstraligi U24, a w środę odbędą się zawody DMPJ. Jestem przekonany, że zawody dojdą do skutku – zapewniał Grzegorz Leśniak.
– Przyklejono jakąś łatkę torowi w Krośnie i teraz tak, jakby ktoś chciał to wykorzystać, udowodnić, że ktoś ma decydujące zdanie w jakiejś kwestii. Wspólnie z PZM współpracowaliśmy, chcieliśmy tę imprezę wykonać jak najlepiej można. Niestety nie jesteśmy świadkami sportowej rywalizacji – zakończył.
Na tę chwilę nie wiadomo kiedy, gdzie i czy w ogóle zostanie rozegrany trzeci finałowy turniej Canal+ online IMP. Po dwóch w klasyfikacji generalnej prowadzi Bartosz Zmarzlik, który wyprzedza Macieja Janowskiego i Patryka Dudka.