Nie ma ich w polskim systemie szkolnym. Z ok. 300 tys. ukraińskich dzieci mieszkających w Polsce, ponad połowa nie korzysta z polskiego systemu edukacji. Także na Podkarpaciu nieznana jest liczba tych, które tu są, ale… jednak ich nie ma.
Tak było jeszcze przed rosyjską agresją na Ukrainę: razem z migrantami zarobkowymi na Wisłę przyjeżdżało także ich potomstwo, ale tylko część trafiała do klas polskich szkół. Wybuch wojny niewiele zmienił: wprawdzie nasz system szkolny stworzył klasy przygotowawcze i integracyjne dla ukraińskich dzieci, ale nie dał im wyboru ścieżki edukacyjnej: program polski albo żaden. Masowy napływ uchodźców po 24 lutego 2021 tylko zmienił proporcje: przybyło i tych dzieciaków, których rodzice decydowali się posłać dzieci do polskich szkół i tych, którzy złożyli oświadczenia, że ich pociechy będą korzystać z lekcji online, jakie zaoferowały im szkoły w Ukrainie. O pierwszych rejestry instytucji oświatowych w Polsce wiedzą sporo, o drugich nie wiedzą nic. A i w tej pierwszej grupie nierzadko zdarza się, że dzieci pojawiają się i znikają. Z różnych powodów.
Podkarpacie.ua
Kuratorium Oświaty w Rzeszowie skrupulatnie prowadzi statystyki ukraińskich dzieci w podkarpackich szkołach. Nie prowadzi statystyk (bo nie może) dla tych, korzystających z lekcji internetowych. Jeśli co siódmy uczeń w Polsce jest obywatelem Ukrainy, to w naszej części kraju zapewne jest podobnie.
Przez rok liczba „legalnych” nieco zmalała. O ile w połowie października 2022 r. do wszelkich podkarpackich szkół uczęszczało 3887 ukraińskich uczniów, to przed kilku dnia już tylko 3522. Zdecydowanie najliczniejszą grupę w tym gronie stanowią uczniowie szkół podstawowych: 2383 obecnie wobec 2952 z końcem 2022 r. Gdzie przez ten rok podziała się reszta? Rodzice zrezygnowali, bo wrócili do ojczyzny, wyjechali „za chlebem” w inną część Polski lub z Polski w ogóle? Może wybrali ukraiński online?
– Nie mamy pojęcia – tłumaczy dyrektor jednej z rzeszowskich szkół. – Rodzice muszą nam się tłumaczyć z powodów swojej decyzji. Możemy tylko przypuszczać, że to wiąże się ze zjawiskiem migracji. A jeśli wynika z rezygnacji na rzecz ukraińskiego szkolnictwa online, to i tego nie wiemy, bo nie ma obowiązku dokumentowania tego trybu edukacji. Takie dziecko nam po prostu znika z systemu. I nie wiadomo czy uczy się w innym systemie, czy nie uczy się wcale.
Co potwierdza podkarpackie kuratorium oświaty. Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy zjawisko dotyczy młodzieży w wieku szkolnym ponadpodstawowym. W październiku 2022 r. w podkarpackich szkołach ponadpodstawowych różnego typu nauki pobierało 933 młodych Ukraińców. Dane sprzed kilku dni mówią, że obecnie jest ich prawie 1400. Naturalny, bo wynikający z wieku, „awans” do szkół wyższego szczebla? Niekoniecznie.
Edukacyjna włóczęga
W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu znają już chyba każdy scenariusz. Pojawiają się dzieci z całej Ukrainy, których rodzice zatrzymali się w mieści „na chwilę” już planując migrować w inne rejony Polski albo poza nią. Po kilku miesiącach, po roku uczeń znika ze szkoły. Albo w ogóle się nie pojawia, bo rodzice nie wiedzą, jak długo potrwa koszmar wojny (dylemat: zostać czy wracać), więc asekuracyjnie decydują się na ukraińską edukację online.
– Bywa i tak, że ludzie uciekli do nas przed wojną, ale nie potrafili tutaj się zaaklimatyzować i postanowili wrócić na Ukrainę – tłumaczy Joanna Baran, dyrektorka szkoły. – Decyzje podyktowane są też tęsknotą za domem, troską o pozostawionych tam starszych rodziców. Nawet jeśli mają świadomość wciąż panującego tam zagrożenia.
Przed rokiem przemyska szkoła doświadczała większej niż obecnie rotacji ukraińskich uczniów. Na poziomie podstawówki było 77 uczniów i niej więcej tyle jest teraz. Tyle że przed rokiem częściej znikali i pojawiali się nowi, obecnie również tak jest, ale już nie w takiej skali.
Podkreśla, że ukraińscy uczniowie doświadczają bariery językowej, która ogromnie utrudnia i integrację i przyswajanie wiedzy. To kolejny powód, by „nie wchodzić” do polskiej szkoły. Z poczuciem tymczasowości pobytu w Polsce i perspektywą powrotu do ojczyzny też trudno o motywację do angażowania się w Polski system edukacji. Nie zachęcają też różnice programowe.
Szkolna kalkulacja
Polskiego systemu edukacji nie podejmują najczęściej ukraińscy uczniowie starszych klas. Z czystej kalkulacji. Na Ukrainie jest tak: cztery lata podstawówki, pięć lat gimnazjum i trzy lata szkoły ponadgimnazjalnej.
– Jeśli uczniowie przyjechali do Polski będąc na etapie dziewiątej klasy, to łatwiej jest im dokończyć drugi etap edukacji w systemie ukraińskim, nawet w trybie online – tłumaczy dyr. Baran. – Bo dysponując świadectwem ukończenia tam szkoły łatwiej im kontynuować naukę w polskiej szkole średniej. Gdyby pojawili się w polskiej szkole na etapie swojej klasy ósmej, to trudno by im było w tak krótkim czasie nauczyć się języka, opanować wiedzę z polskiego programu nauczania i podejść tu do egzaminu. Te trudności sprawiają, że niełatwo by im było osiągnąć na egzaminie tak dobry wynik, by dostać się do szkoły średniej, a ty bardziej – dobrej szkoły średniej. Uczeń dobry w tamtym systemie nie zawsze będzie dobry tu. Szczególnie, jeśli nie włada dobrze językiem polskim.
W przemyskiej szkole im. Markiena Szaszkiewicza i tak mają łatwiej, bo placówka nastawiona jest na edukację dzieci i młodzieży narodowości ukraińskiej, teraz także z ukraińskim obywatelstwem. W „czysto polskich” szkołach tak łatwo już nie jest.W kilku rzeszowskich podstawówkach prowadzone są klasy także dla uczniów ukraińskich. W Szkole Podstawowej nr 16 jest klasa pierwsza, w SP nr 12 jest klasa druga, w SP nr 1 już klasa trzecia. Ta z oddziału przygotowawczego przekształciła się w klasę ogólnodostępny. Klasę czwartą i piątą ma SP nr 3. I w tych także rotacja dzieciarni uchodźczej wciąż trwa, choć nie jest tak intensywna, jak przed rokiem.
– Zwykle to zjawisko występuje z końcem roku szkolnego – precyzuje Małgorzata Drozd – Ulijasz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Rzeszowie. – Z bardzo różnych przyczyn: zazwyczaj wyjazd w inne strony kraju lub za granicę. Albo brak miejsc pracy dla rodziców, więc i utrzymania się
To nie zabawa w chowanego
Tu też nikt nie wie, jak duża część rzeszowsko – ukraińskich dzieci i młodzieży nie korzysta z dobrodziejstwa polskiej edukacji, a korzysta z ukraińskich lekcji online. Albo i nie korzysta, bo to także nie jest rejestrowane. W lutym 2023 r. w Rzeszowie powołano Centrum Edukacji Zdalnej dla młodzieży z Ukrainy. Dofinansowane sumą 6 mln zł od międzynarodowych organizacji UNICEF i UNHCR mają służyć tym, którzy nie władają językiem polskim, więc w ten sposób mogą korzystać online z ukraińskiego systemu edukacji. I stanowią tylko część ukraińskiej młodzieży w na Podkarpaciu, która wymyka się statystykom polskiego szkolnictwa. Ilu jest takich, którzy uczą się w ten sposób prywatnie i bez pomocy polskich szkół? Tego nie wie nikt. Ze statystyk Centrum Edukacji Obywatelskiej wynika, że zaledwie 34 proc. ukraińskiej młodzieży w wieku szkolnym na Podkarpaciu uczęszcza do polskich szkół. W woj. pomorskim to 53 proc., w wielkopolskim 51 proc., najwięcej w kujawsko-pomorskim, bo „aż” 55 proc. Podkarpacie jest na samym dnie tej tabeli zestawień.