REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

sob. 27 lipca 2024

Ekrany wyciszające w Bieszczadach? Chce je postawić Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich

Pusta bieszczadzka droga pomiędzy Cisna i Wetliną
Poza sezonem turystycznym w Bieszczadach, przy drodze, przy której PZDW chce stawiać ekrany, ruch jest znikomy. Czasem przejedzie ciągnik leśny lub przebiegnie lis lub wilk. (Fot. Krzysztof Jabłoński)

Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich szykuje się do przebudowy drogi wojewódzkiej nr 897 na odcinku Cisna – Wetlina, czyli fragmentu wielkiej obwodnicy bieszczadzkiej. – Nie dość, że zabierają nam działki pod ścieżki rowerowe, to przy drodze chcą stawiać ekrany wyciszające, które skutecznie oszpecą krajobraz. To skandal – mówią mieszkańcy okolicy.

„Jadąc autem mijasz… ekrany! Idziesz na spacer wzdłuż… ekranów! Wykupiłeś nocleg z pięknym widokiem na… ekrany! Rzuciłeś miasto aby żyć za… ekranem! Spędzasz popołudnie przy regionalnym jedzonku w restauracji, która ma piękny widok na… ekran! Siadasz wieczorem z gitarą przy ognisku i grasz „Moje ekrany” i „Bieszczadzkie ekrany”…” – piszą z przekąsem autorzy petycji, w której sprzeciwiają się inwestycji przygotowanej przez PZDW.

Szlak na Połoninę Wetlińską w Bieszczadach

Droga wojewódzka nr 897, czyli wielka obwodnica bieszczadzka, ogółem liczy ok. 150 kilometrów długości. To widokowa i jedna z najczęściej chętniej wybieranych przez turystów tras. Mieszkańcy Bieszczad od kilkudziesięciu lat czekają na jej remont.

I doczekali się… Jak mówią, nie tego jednak oczekiwali od Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie.

O niczym nie informowali, nie było konsultacji

Około dwa lata temu, do mieszkańców gminy Cisna, których działki sąsiadują z drogą, przyszli geodeci. Zaczęli coś wytyczać, nie informując – po co i dlaczego.

– Zadzwoniłam do PZDW z pytaniem co się dzieje. Dostałam informację, że się dowiemy jak będą mapki – mówi Marta Łągiewicz, właścicielka oberży „Przystanek Smerek” w Smereku koło Wetliny.

Kiedy pojawiły się mapki mieszkańcy byli w szoku. Okazało się, że PZDW chce ich wywłaszczyć, zabierając im spore fragmenty działek, pod budowę m.in. ścieżki rowerowej i chodników. Co ważne, mają tam też stanąć ekrany wyciszające.

Konsultacji w tej sprawie nie było jednak żadnych, a dostęp do informacji był ograniczony. A wielu z mieszkańców bez problemu oddało by działki pod inwestycję, bo rozumieją jej konieczność.

– Tylko dlaczego mi zabierają parking, zamiast przesunąć ścieżkę i wziąć niewykorzystywany przeze mnie fragment działki? – denerwuje się Marta.

Rafał Dominik, prowadzący w Cisnej popularny bar „Siekierezada” i inicjator protestu przeciw budowie ekranów mówi, że cała inwestycja jest przeprowadzana w formie „zamachu na własność konstytucyjną obywatela”.

– Żadnych konsultacji społecznych nie było. Okazało się, że wejście geodetów w teren i wytyczanie konceptualne, było ostateczną formą komunikacji z nami – przekonuje.

W Bieszczadach nie chcą ekranów

Ludzie nie rozumieją też, dlaczego przy drodze stawiane będą ekrany wyciszające. Staną w samej Cisnej, oraz m.in. przed restauracjami czy agroturystykami w Dołżycy czy Wetlinie. 90 procent mieszkańców ich nie chce, bo na co dzień natężenie ruchu jest tu po prostu niewielkie.

– Poszerzenie drogi, zrobienie ścieżki rowerowej i chodników, to super pomysł. Sami czasem martwimy się o turystów, którzy chodzą wieczorami na spacery, ale ekrany…? – dziwi się Marta.

Jak się okazuje są one wynikiem analizy akustycznej przeprowadzonej przez urzędników. W dokumencie napisano m.in., że: „założono mniej korzystną sytuację dla środowiska, w której przy prędkościach ok. 50 km/h i 70 km/h skuteczność nawierzchni może być ograniczona, stąd w obliczeniach przyjęto na tych odcinkach redukcję o 1,0 dB. Zaś na odcinkach, na których prędkość będzie wynosiła ok. 90 km/h przyjęto redukcję o 1,5 dB.”

Bieszczady. Widok z Połoniny Wetlińskiej
Bieszczady. Widok z Połoniny Wetlińskiej. (Fot. Aneta Jamroży)

Mieszkańcy mówią, że poziom natężenia hałasu mierzono jednak w sierpniu, w roku covidowym – akurat wtedy, kiedy rząd zdecydował się puścić „uwięzionych w domach” Polaków na wakacje. Bieszczady ze względu na zamknięte granice, były oblężone przez turystów – samochód za samochodem, autokar za autokarem. Poza sezonem tu jest spokój i cisza.

Wójt Cisnej interweniuje

Ludzie po pomoc zwrócili się do Renaty Szczepańskiej, wójt gminy Cisna, która na początku zareagowała bardzo gwałtownie. Jak mówią – postraszyła ich urzędem skarbowym i stwierdziła, że nie będzie rozmawiać z „oszołomami”.

– Ale kiedy pod petycją udało się zebrać ponad 300 podpisów, to zaświeciło się jej światło, że zbliżają się wybory i warto podziałać w tym temacie – mówi Rafał Dominik.

Wójt gminy Cisna wysłała więc pismo do PZDW, w którym informuje, że wnosi o ponowną analizę akustyczną drogi.

– Ujęte w projekcie ekrany akustyczne budzą wiele kontrowersji i absolutny sprzeciw mieszkańców. Wnoszę także o znalezienie innych rozwiązań, które mogą zminimalizować hałas komunikacyjny – argumentuje Szczepańska.

Dodaje, że budowa ekranów jest nieakceptowana, gdyż zmieni krajobraz wsi i obniży jej wartość turystyczną. Przekonuje też, że nowa nawierzchnia drogi może spowodować, że przekroczenia hałasu będą znikome.

Ośnieżona droga w okolicach Cisnej w Bieszczadach
– Nie po to się w Bieszczadach żyje, by mieszkać za pleskiglasowym ekranem – mówi Rafał. (Fot. archiwum)

Utrzymują się z turystyki

Większość mieszkańców gminy Cisna to mieszkańcy napływowi, z Polski. Wybrali Bieszczady, bo mają tu święty spokój i wspaniałe widoki.

– Nie po to się w Bieszczadach żyje, by mieszkać za pleskiglasowym ekranem – mówi Rafał.

Cała gmina jest też w zasięgu Natury 2000, która ma wyjątkowo ostre dyrektywy jeśli chodzi o ochronę przyrody.

– Nawet jak się chce zbudować głupią altankę, to trzepią nas wzdłuż i wszerz. A teraz to, że ekrany będą blokować korytarze migracyjne dla zwierząt jest ok? – pyta retorycznie Marta.

Mieszkańcy przypominają też, że wiele inwestycji w gminie Cisna było blokowanych ze względu na ochronę przyrody – jak chociażby wyciąg narciarski na Duże Jasło.

– Wyciąg źle wygląda a ekrany wyglądają super? No błagam – komentuje Marta.

Przejadą jak walcem

Łukaszowi Fiedorczykowi, właścicielowi dość długiej działki w Dołżycy, na mocy ustawy wywłaszczeniowej PZDW chce „skroić” na ścieżkę rowerową ponad 1200 m działki.

– Utną mi 8 metrów po całej długości. A ja od dwóch lat zgłaszam im uwagi i proponuję inne rozwiązania. Ścieżka rowerowa powinna tak na prawdę przylegać do drogi, a nie oddalać się od niej – argumentuje.

Co ta inwestycja oznacza dla Łukasza? Wydatek w wysokości kilkuset tysięcy złotych, bo przez rozpoczęciem budowy musi na własny koszt wkopać w ziemię linię energetyczną.

– Potem mam się zgłosić do sądu i udowodnić, że musiałem to zrobić przez wywłaszczenie. A ile czasu trwa załatwianie tego z energetyką w Bieszczadach… Masakra – wzdycha.

Kolejny mieszkaniec Dołżycy, Bernard Mierzwa, również dwa lata próbuje przekonać PZDW, że zabieranie mu 7,5 ha z działki, na której prowadzi pensjonat pogrąży jego działalność gospodarczą.

– To tak jakby zabrali mi przedpokój, a zostawili tylko sypialnię i kuchnię. Okroją mi 90 procent parkingu. Jak mamy dalej pracować? Ten pensjonat to nasze jedyne źródło utrzymania – dodaje.

Bernard przez lata był urzędnikiem i mówi, że pod kątem prawnym PZDW niczego nie można zarzucić. Jednak przepisów nie można wszędzie stosować tak samo.

– Jakie znaczenie mają przepisy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mieszkamy w ostatnim dziewiczym fragmencie nie tylko Polski, ale też Europy. Należy go zostawić jak najbardziej naturalnym, a nie wrzucać przyrodę pod walec – denerwuje się.

Decyzję podjęli zza biurka

Projekt budowlany, który został zaakceptowany m.in. przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, przewiduje budowę ekranów akustycznych o wysokości – od 1,5 m do 3,5 m. Będą przezroczyste i zlokalizowane w pasie drogowym w sąsiedztwie budynków objętych ochroną akustyczną.

Ich łączna długość – po stronie lewej to około 462 metry i około 294 metry po prawej stronie drogi wojewódzkiej między Cisną a Wetliną. W Wetlinie długość ekranów wyniesie: po lewej stronie około 195 metrów, a po prawej około 153 metry.

Mieszkańcy argumentują, że PZDW decyzję o tej inwestycji podjęła „zza biurka”, z Rzeszowa. Jak mówią wielokrotnie zapraszali przedstawicieli urzędu na wizję lokalną. Niestety – bezskutecznie.

– Nie dyskutowali z ludźmi, projektowali to z geoportalu, z nieba. Zrobili to jak w zamierzchłej epoce komunizmu – narysowano krechę i oświadczono nam to, pieczętując wszystko młotkiem w głowę – komentuje Rafał Dominik.

Wciąż czekamy na informację o tej inwestycji z PZDW. Do tematu powrócimy.

Podpisz petycję w sprawie ekranów

Zachęcamy wszystkich, którym leży na sercu dobro Bieszczadów, aby podpisali petycję na stronie www.petycjeonline.com: Oby nic nam Bieszczad nie zasłoniło! Nie dla ekranów!

_____

POLECAMY: 60 lat temu żubry wróciły w Bieszczady. Przyjechało pięć, dziś jest ponad siedemset

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin