– Mieszkańcy są przerażeni! Gdzie się nie pojawię, to mnie pytają, czemu te niedźwiedzie jeszcze u nas są – mówi Adam Piątkowski, wójt gminy Solina. Bieszczadzkie miejscowości terroryzuje nie jeden, a kilka niedźwiedzi. Poczynają sobie śmiało, bo odwiedzają m.in. szkoły i przedszkola. – Jak on potraktuje przedszkolaka jak królika, to co wtedy będzie? Kto weźmie to na swoje sumienie? – pyta nie bez racji wójt.
Niedźwiedzie pojawiły się w ostatnim czasie w kilku bieszczadzkich miejscowościach, m.in. w Wołkowyi i Bukowcu. W Wielki Piątek i Wielką Sobotę jeden z nich postanowił wejść na teren szkoły i przedszkola w Bukowcu. Na szczęście dzięki przerwie wielkanocnej dzieci były w domu.
– Jeśli chodzi o przedszkole w Bukowcu to nie był pierwszy raz – mówi Adam Piątkowski, wójt gminy Solina. – Po raz pierwszy był rok temu, a wtedy dzieci były na placu zabaw, a on przechodził przez siatkę, która nie stanowiła dla niego żadnego problemu – dodaje wójt.
Zima się skończyła, niedźwiedzie wróciły
Niedźwiedzie zatruwają życie mieszkańców od dwóch lat. Samorządowiec wylicza, że w tamtym roku tylko w Gminie Solina było 57 zgłoszonych zdarzeń z udziałem zwierząt. Na szczęście wyjątkowo dużo obrodziła buczyna w lesie, która uchodzi za niedźwiedzi przysmak. Więc mieszkańcy mieli chwilę spokoju. Do czasu.
Zagrożenie jest duże, sytuacja jest poważna i ludzie próbują coś zrobić My nie tragizujemy, tylko naprawdę się obawiamy. Rodzice zaczepiają mnie i pytają, kiedy w końcu coś z tym zrobimy, bo oni boją się dzieci wypuszczać z domu. Po zmroku to już w ogóle nikt nosa z domu nie wychyla.
Ledwie zima się skończyła, drapieżniki wróciły. Jeden z nich, stanie na dwóch łapach, to mierzy ze dwa metry. Zjadały kaczki, króliki kury, gołębie.
– Jak mu się skończyły, to szuka następnego gospodarstwa – dodaje wójt. – Niedźwiedzie się nikogo nie boją, idą jak do siebie i po swoje – rozkłada ręce Adam Piątkowski.
Na razie bieszczadzkie niedźwiedzie straszone są kołatkami.
– A te niedźwiedzinie staną, popatrzą i odejdą parę metrów. Sam w sobotę widziałem, jak to się dzieje. Staliśmy blisko samochodu, aby mieć możliwość ucieczki. On podszedł, widział, że że nic mu nie możemy zrobić z tak daleka. Odszedł, ale pewnie wróci za parę dni – mówi wójt Soliny.
Film z 14 marca 2019 opublikowany przez Nadleśnictwo Cisna. Niedźwiedź nie mogąc zdemolował kosz na śmieci:
Odstrzał niedźwiedzi to ostateczność
Adam Piątkowski zaznacza, że każda czynność, np. płoszenie, odstraszanie, odławianie zwierząt wymaga zgód. Wójt gminy Solina przyznaje, że przez całą sytuację zmaga się z negatywnymi komentarzami dotyczącymi odstrzału niedźwiedzi.
– Nie mam władzy, aby odstrzelać zwierzęta. Na to jest potrzebne wydanie zezwolenia od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska – mówi.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wilk na os. Słocina w Rzeszowie. Mieszkańcy czują niepokój
W płoszeniu pomagają przedstawiciele Fundacji Bieszczadziki, którzy robią to społecznie i leśnicy.
– Ale to zabawa w chowanego. Raz nawet wywoziliśmy niedźwiedzia za Barwinek. A on i tak wrócił do nas… – informuje Adam Piątkowski. Zapewnia, że wykorzystał już wszystkie środki i bierze pod uwagę możliwość eliminacji niebezpieczeństwa. – Ale to ostateczność – podkreśla.
W Bieszczadach zbliża się sezon turystyczny
Gmina Solina złożyła wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie na zakup sprzętu do odstraszania drapieżnych natrętów. Wśród nich także obroży telemetryczne, pozwalające na namierzenie niedźwiedzia.
– W przypadku zagrożenia zwierzą chronionych, gdzie trzeba będzie je odłowić, płoszyć czy monitorować, to wszyscy będą korzystać z tego, co znajdzie się na wyposażeniu naszej gminy. Będziemy ten sprzęt pożyczać samorządom, które będą mierzyć się z podobnym problemem – deklaruje wójt Piątkowski.
A czas nagli, bo sezon turystyczny za pasem, a wówczas bieszczadzkie miejscowości zaroją się od turystów…