Palce diabła, palce umarlaka i judaszowe uszy. – Jak idziemy przez las, to czasem napotykamy sceny jak z horroru – żartuje Maciej Szpiech, nadleśniczy z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne. Co ciekawe – mówi o znajdujących się w Bieszczadach grzybach.
Leśniczy nadleśnictwa Brzegi Dolne, Krzysztof Firlej, natknął się ostatnio w lesie na nietypowe grzyby. Wyglądają jak ośmiornica – są różowe i posiadają wyjątkowy zapach.
To okratek australijski – grzyb, który do Europy trafił wraz z ziemią przywiezioną do ogrodów botanicznych. W Polsce pierwsze egzemplarze tego grzyba zauważono w latach 70., a ze względu na jego nietypowa urodę nazwano go palcami diabła.
Okratek ma wyjątkowy wygląd i zapach
Okratek czuje się u nas wyjątkowo dobrze i co raz częściej można go spotkać nie tylko w niższych ale też i wyższych partiach Bieszczadów.
– Charakteryzuje się nietypowym wyglądem. Żaden z naszych rodzimych grzybów się w ten sposób nie rozkłada, a na dodatek posiada tak intensywny zapach, że nie można go pomylić z niczym innym. Ponoć jest jadalny i jak ktoś lubi potrawy o zapachu padliny, to trafił idealnie – dodaje z uśmiechem nadleśniczy Szpiech.
Grzyb charakterystyczny zapach zawdzięcza temu, że pochodzi z rodziny sromotnikowatych, a wszystkie sromotniki opierają się na tym, że próbują zwabić muchy.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Edward Marszałek: nie da się przewidzieć, kiedy z połonin przyjdzie wołanie o pomoc…
– Muchy przylatując i zjadając te grzyby roznoszą ich zarodniki, wiec to obopólna korzyść – i mucha się naje i grzyb się rozsiewa – dodaje nadleśniczy.
Grzyb w Bieszczadach obcy, ale nie groźny
Naukowcy nie stwierdzili jeszcze inwazyjnego wpływu okratka na środowisko. Na naszym terenie jest szereg roślin inwazyjnych, które są groźne zarówno dla ludzi jak i dla unikalnej bieszczadzkiej przyrody. Należy do nich chociażby mogący poparzyć człowieka barszcz Sosnowskiego czy piękna, żółta nawłoć.
– Okratek jest gatunkiem obcym, ale zdaje się, że nie wyrządza wielkiej krzywdy środowisku. Można powiedzieć, że gatunki inwazyjne z królestwa roślin są bardziej groźne niż te z królestwa grzybów – przekonuje Maciej Szpiech.
Ale w Bieszczadach mamy też sporo innych oryginalnych, rodzimych grzybów jak chociażby palce umarlaka (grzyb z rodzaju Próchnilec) czy judaszowe uszy (uszak bzowy).
– Jeśli ktoś chce się poczuć w trakcie leśnego spaceru jak w horrorze, to zapraszamy do Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne – żartuje nadleśniczy.