10 października 45 strażaków przez osiem godzin walczyło z pożarem domu w Dołżycy w Bieszczadach. Dom należał do Tomka Ablewskiego, właściciela kultowej Hipisówki. Z pomocą ruszyli przyjaciele, ale aby odbudować dom potrzeba sporo pieniędzy. Pomóżcie i wesprzyjcie zrzutkę.
Tomek Ablewski w Bieszczady przyjechał z Torunia w 2009 roku z całą rodziną. Chciał być jednak samodzielny. W Dołżycy (gmina Cisna) wynajął więc dom, razem ze starą stodołą. Dom był w opłakanym stanie, a Tomek w jego generalny remont włożył całe serce i oszczędności. Własnymi rękami zamienił zaniedbany dom i jego otoczenie w miejsce ciepłe, przyjemne i otwarte dla innych.
Z czasem, w starej stodole stworzył wspaniałe miejsce spotkań, integrujące całą okolicę oraz przyjezdnych. Hipisówka na stałe wpisała się bieszczadzki krajobraz, jako w kultowe miejsce tworzące wiele spotkań kulturalnych.
W Bieszczadach spłonęła Hipisówka. Ogień zabrał wszystko
Niestety 10 października, kiedy Tomasz przebywał u swojej partnerki w Dublinie, dotarła do niego dramatyczna wiadomość. Jego dom spłonął.
– Słowa „twój dom stoi w płomieniach” obudziły mnie natychmiastowo. Pierwszą i najważniejszą rzeczą było ustalenie, czy nikogo z moich przyjaciół nie ma w domu. Nie było. Ulga była niewiarygodna. Zacząłem się trząść i płakać – mówi Tomek.
Strażacy z OSP Cisna zgłoszenie o pożarze dostali po godz. 6. Niestety dotarło do nich zbyt późno. Z żywiołem walczyło łącznie 45 strażaków z 12 zastępów straży pożarnej – bezskutecznie. Spłonęło wszystko co Tomkowi udało się zgromadzić przez lata, łącznie ze sprzętem nagłośnieniowym i oświetleniem scenicznym, które dla bezpieczeństwa trzymał w domu.
– Gdy wróciłem do Polski i pojechałem do „domu”, nie dowierzałem widząc to, co zostało z dziesięciu lat mojej pracy. Serce pękło, a jedyne co mogłem zrobić to wziąć się w garść i zacząć myśleć co dalej – opisuje Tomek.
Koncerty, wystawy, warsztaty
Tomek Hipisówkę tworzył kilka lat. Początkowo był to mały lokal, który bardziej pełnił rolę sklepiku niż klubokawiarni.
– Przez siedem sezonów mojej działalności w tym miejscu zorganizowałem blisko 150 wydarzeń kulturalnych, a wśród nich m.in.: koncerty muzyków z całej Polski oraz takich krajów jak Ukraina, Australia, Finlandia, Chiny, Czechy czy USA, spotkania autorskie, wystawy fotografii oraz malarstwa, przeróżne warsztaty, festiwale: Odmrożenia, Zlot Ludzi Nieśmiałych, EEJ Festiwal, turnieje Bieszczadzkiego Pingla, guest spoty tatuatorskie, Eliminacje do Mistrzostw Polski Aeropress, trzy finały WOŚP, oraz wiele innych mniejszych wydarzeń – wylicza Tomek.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Edward Marszałek: nie da się przewidzieć, kiedy z połonin przyjdzie wołanie o pomoc…
Bieszczadzka Hipisówka stała się dla wielu osób obowiązkowym punktem do odwiedzenia w trakcie sezonu turystycznego. Znaleźli tam nie tylko profesjonalną obsługę, ale też miejsce w prywatnym domu Tomka. Stał się on bowiem enklawą, w której wszyscy, ludzie współtworzący te wyjątkowe wydarzenia znajdowali nocleg. Kuchnia i salon stanowiły miejsce niezliczonych rozmów i bezpieczną przestrzeń, gdzie mogli odpocząć i przygotować się do koncertów.
– Od nikogo nie brałem pieniędzy za nocleg wierząc, że to co robię przykłada się do tworzenia miejsca wyjątkowego, pełnego sztuki i dobrej atmosfery – mówi Tomek Ablewski.
Hipisówka powstanie w innym miejscu
Niestety dom nie należał do niego. Był wynajmowany, bo właściciele nie chcieli go sprzedać. Dlatego teraz szuka ziemi w Bieszczadach – miejsca, w którym zbuduje swój dom i odtworzy Hipisówkę.
Wie, że nadchodzący sezon jest już stracony, bo nie ma szans na to, by udało mu się w ciągu kilku miesięcy stanąć na nogi.
– Wiem, że Hipisówka to nie te kilka ścian, a jesteśmy tym my. My – czyli moi regularni goście, muzycy, artyści pojawiający się na hipisówkowej scenie oraz ekipa barmańska – dodaje.
Hipisówka to tysiące przegadanych przy barze godzin, nowe przyjaźnie, znajomości, związki które kiełkowały w zaciszu tarasu i bzu, czasami przekształcone w małżeństwa i setki historii, które wydarzyły się w tym miejscu.
Wsparcie płynie z całej Polski
Tomkowi trudno było prosić o pomoc. Namówili go do tego rodzina i przyjaciele. Dodatkowym impulsem były też setki komentarzy i sms-ów jakie zaczął dostawać od ludzi z całej Polski.
– Każdy komentarz i każda taka wiadomość sprawiały, że zalewałem się łzami ze wzruszenia. Muszę przyznać, że od zawsze miałem problem z proszeniem o pomoc. Przełamałem się i teraz was o to proszę – dodaje Tomasz.
– Odbudujemy Tomek. Odkąd przyjechałam tam dwa lata temu na koncert, trąbię o tym miejscu każdemu kogo spotkam, bo czegoś takiego jeszcze nie widziałam. To miejsce tworzysz ty, twoja energia i twoi ludzie, którzy za tobą pójdą wszędzie. Dawaj znać kiedy nowe miejsce i będziemy wspólnie malować – napisała pod postem Tomasza na FB, Katarzyna Stach.
– To było najbardziej magiczne miejsce w Bieszczadach. Chwil spędzonych w hamaku na tarasie, w promieniach słońca, z widokiem na polanę, na której nie raz można było obserwować zwierzęta – nigdy nie zapomnę. Tak jak super rozmów, pysznego ciasta i kawusi. Wierzę, że Hipisówka w nowym miejscu, będzie jeszcze wspanialsza – dodała Magdalena Lotka.
– „Umarł król niech żyje król” – oto dzieją się rzeczy nowe. Nie wyobrażam sobie, że nie zawitam u ciebie Tomku i nie zapytam – Mogę tu przekimać do rana? Wspieram ile mogę i pytaj co potrzeba. Zawsze ktoś coś ma, a jak nie ma, to ma czas. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkich co ciebie wspierają – skomentował Marek Stagraczyński.
Ruszyła zbiórka na Hipisówkę
Na odbudowę domu potrzeba 400 tys. zł. Zbiórka pieniędzy na ten cel została założona na portalu zrzutka.pl. Potrwa jeszcze 80 dni, a obecnie udało się zgromadzić prawie 80 tys. zł. Pamiętajcie, że liczy się każda – nawet najmniejsza wpłata. Grosz do grosza i w końcu uda się zebrać sumę, która pomoże w odbudowie Hipisówki.
Nie pozwólmy by wraz z pożarem zniknęło to kultowe miejsce, które razem z Tomkiem tworzyli wszyscy odwiedzający je goście. Zbiórki szukajcie na portalu: Reaktywacja Hipisówki.