Od poniedziałku (6 marca) w Sejmie trwa dramatyczny protest dorosłych niepełnosprawnych i ich opiekunów. Demonstrujący siedzą i śpią na sejmowym korytarzu. Domagają się, by renta socjalna, którą otrzymują osoby niepełnosprawne po osiągnięciu pełnoletności była wypłacana w takiej samej kwocie, jak najniższe krajowe wynagrodzenie. W tej chwili ta renta to 1 tys. 217 złotych! – Chcemy tylko godnie żyć, a za taką kwotę to niemożliwe – mówią dorośli niepełnosprawni. Ci, którzy mogą mówić. Głosem tych, którzy nie mogą są ich opiekunowie.
Rząd nieustannie przekonuje nas, że prowadzi prorodzinną politykę i wspiera najsłabszych obywateli Polski. Jaka jest prawda, pokazał protest w Sejmie. To protest dorosłych osób niepełnosprawnych i ich bliskich. Demonstrujący domagają się, by obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej został rozpatrzony na najbliższym posiedzeniu. Po godz. 9. we wtorek (7 marca) złożyli w sejmowej kancelarii prawie 200 tys. podpisów poparcia pod tym projektem.
Projekt zakłada, że renta socjalna przyznawana osobie niepełnosprawnej niezdolnej do samodzielnej egzystencji po uzyskaniu przez nią pełnoletności ma wynosić tyle, ile wynosi najniższe wynagrodzenie. Obecnie jest to kwota 3 tys. 490 złotych brutto, czyli 2 tys. 709 złotych netto.
Posłanka KO, Iwona Hartwich, która prywatnie jest matką niepełnosprawnego Jakuba, pokazała w Sejmie ile w tej chwili otrzymują dorośli niepełnosprawni.
Będąc na mównicy z foliowej koszulki wyjęła 1 tysiąc 217 złotych ze słowami: – Pytam się, kto z państwa z parlamentarzystów z PiS-u chce się zamienić na te pieniądze na życie dla osoby niepełnosprawnej, niezdolnej do samodzielnej egzystencji na miesiąc? Kto?
Hartwith apelowała do marszałek Elżbiety Witek (PiS). – Ja panią bardzo proszę, żeby procedowanie ustawy, którą złożyłam godzinę temu, odbyło się jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu. Jest to możliwe, wierzymy mocno, że pani jako kobieta, jako matka, przychyli się do tej prośby – mówiła. – Zastanawiałam się, czy powiedzieć „prośba”, czy nawet „żądanie”, bo rodzice, którzy dziś protestują w Sejmie, mówią, że wręcz żądają, żeby ten projekt został poddany pod głosowanie – dodała posłanka.
Jaka była reakcja marszałek Witek? Ano upomniała Iwonę Hartwich, a następnie wyłączyła jej mikrofon. Następnie przekonywała posłankę KO, że złożony do laski marszałkowskiej obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej będzie procedowany zgodnie z procedurami, tak jak wszystkie inne tego rodzaju projekty.
Rzecznik PiS-u przyniósł po tulipanie na Dzień Kobiet
Przedstawiciele władzy niespecjalnie się interesują protestującymi. W poniedziałek po południu wyszła do nich minister ds. integracji społecznej Agnieszka Ścigaj (koło Polskie Sprawy, wybrana z listy PSL). Polityczka przekonywała demonstrujących, że już od 8 lat „składa rozmaite wnioski dotyczące niepełnosprawnych oraz ich opiekunów”.
– Ale w naszym życiu nic się nie zmieniło – odpowiedział jej Jakub Hartwich, niepełnosprawny dorosły syn posłanki KO. – Nadal siedzę z rodzicami w domu, nie mam asystenta – podkreślał młody mężczyzna.
Wyjątkową bezmyślnością, a może i cynizmem wykazał się rzecznik PiS-u, Rafał Bochenek. W Dniu Kobiet (8 marca) przyszedł do dziennikarskiego stolika znajdującego się w pobliżu protestujących… z symbolicznymi tulipanami dla dziennikarek. Chciał wręczać kwiaty także paniom demonstrującym, ale te odmawiały.
– Weźmiemy od pana te kwiaty, ale wtedy, gdy te kwiaty przekują się na wyższą rentę dla naszych bardzo chorych dzieci – stwierdziła posłanka Hartwich.
To już trzeci protest niepełnosprawnych
Przypomnijmy, że poprzedni protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów trwał od 18 kwietnia do 27 maja 2018 roku. Demonstrujący żądali wówczas zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku „na życie”, zwanego też „rehabilitacyjnym” dla osób z niepełnosprawnościami niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Zrealizowano wtedy jeden ich postulat, podniesiono kwotę renty socjalnej. Po proteście ich uczestnicy, m.in. Iwona Hartwich, otrzymali zakaz wstępu do Sejmu. Iwona Hartwich jednak w Sejmie przebywa całkiem legalnie. W 2019 roku kandydowała na posłankę z listy KO i została wybrana. Jak przypomniała posłanka KO – była ona także uczestniczką pierwszego protestu, który miał miejsce między marcem a kwietniem 2014 roku. Wtedy to udało się wywalczyć podwyżkę świadczenia pielęgnacyjnego.
Będą protestować do skutku
Jak deklarują protestujący, będą demonstrować w Sejmie do skutku. Tymczasem z relacji posłanki Iwony Hartwich wynika, że demonstrujący już są nękani przez przedstawicieli Straży Marszałkowskiej.
– Mieliśmy moment, gdy przyszło do nas kilku strażników i panowie nas zastraszali, stanęli bardzo blisko osób z niepełnosprawnościami. Zaczęto rzucać paragrafami, że mamy natychmiast wyjść – powiedziała reporterom TVN24.
Demonstrujący są też regularnie sprawdzani przez Straż Marszałkowską. Pomimo próśb, by nie czyniono tego z użyciem psów, których część niepełnoprawnych się boi, przyprowadzono psy, które u protestujących miały szukać materiałów wybuchowych i narkotyków.
Protestujący podkreślają, że w ich działaniu nie ma nic politycznego.
– Chcemy być traktowani poważnie, chcemy, żeby Polska nas wreszcie zauważyła, a nie żebyśmy byli traktowani jak jaskiniowcy, którzy nie mają żadnych potrzeb. My mamy dokładnie takie same potrzeby jak osoby pełnosprawne. Też chcemy spełnić swoje marzenia, chcemy mieć własne domy – powiedział Andrzej, dorosły niepełnosprawny biorący udział w proteście.
Protestujący są zdeterminowani. Przez całą kadencję osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie słyszeli obietnice i deklaracje od rządu PiS. Do teraz – osiem miesięcy przed wyborami – żadna z nich nie została spełniona
Ludzie, którzy teraz protestują w Sejmie są na skraju rozpaczy i nędzy. Rządzący zdecydowali, że mają żyć, leczyć się i rehabilitować za nieco ponad 1,2 tys. złotych miesięcznie. To ci sami rządzący, którzy swoim znajomym i pociotkom rozdają suto opłacane posady w spółkach Skarbu Państwa i radach nadzorczych oraz lekką ręką rozdają miliony złotych sympatyzującym z władzą podmiotom. Wnioski nasuwają się same i budzi się zwyczajnie bunt przeciwko tej obrzydliwej wręcz niesprawiedliwości i krzywdzie, jaką nasze państwo robi niepełnosprawnym.