Kolonia we wsi Werynia to nie tylko jedno z najpiękniejszych miejsc w gminie Kolbuszowa. Bogata flora i fauna, urokliwe stawy i magiczny zespół pałacowo-parkowy – to tylko część atrakcji tego przysiółku. Tymczasem urzędnicy chcą przeznaczyć go pod… zabudowę produkcyjno-usługową. Nie zgadzają się na to okoliczni mieszkańcy.
Chodzi o grunty położone w pobliżu stawów w Weryni. Mieszkańcy wskazują, że są one chronione obszarem „Natura 2000”. Występują tam liczne legowiska ptactwa i zwierząt. Zabudowanie tych terenów może ograniczyć liczbę tych gatunków, a nawet ich wyginięcie.
Teren już jest zaśmiecany
Innym argumentem, który podnoszą mieszkańcy Weryni, jest fakt, że jest to teren zalewowy i warunki tam panujące nie pozwalają na wykorzystanie go pod zabudowę. Ludzie przekonują, że budowa obiektów produkcyjno-usługowych wpłynie na trakt wodny zasilający stawy i doprowadzi do zanieczyszczeń wód gruntowych. Już teraz – jak słyszymy – trwa zaśmiecanie tego obszaru. Oprócz gruzu składowane są tam m.in. plastiki, kable, złom i inne śmieci.
Budynki przemysłowe spowodowałyby znaczne natężenia hałasu, na co mieszkańcy też nie wyrażają zgody. Prognoza oddziaływania na środowisko, ich zdaniem, jest stronnicza i nie pokazuje faktycznego wpływu inwestycji na grunty rolne i domy.
Nasi rozmówcy krytykują też projekt przyszłej obwodnicy Kolbuszowej, która ma przechodzić w okolicach stawów w Weryni. Ich zdaniem, przedsięwzięcie to zdewastuje te tereny całkowicie.
Mieszkańcy Weryni: nie składamy broni
– Przed wydaniem uchwaleniem studium i przed wydaniem decyzji środowiskowej, wydano pozwolenie na budowę. Trudno nam nie kryć oburzenia sposobem procedowania tej sprawy. Każdy zwykły mieszkaniec, który stara się o wybudowanie czegokolwiek musi się dostosować do wszystkich warunków i pełna kolejność musi zostać zachowana. O tutaj tej kolejności jako mieszkańcy nie widzimy – złości się Piotr Wielgosz, mieszkaniec Weryni.
– Żyliśmy w niewiedzy do momentu, kiedy zaczęły być tam składowane gruzy pomieszane ze śmieciami i workami. Wtedy władze zareagowały na nasze pisma, bo samochód zabrał te śmieci, oczywiście tylko te wierzchnie. Te które były pod spodem… zmielono z tym gruzem. Właściciel działki, starostwo, też nie odpowiedział na żadne pismo, pozostawiono nas samych sobie. Ale nie składamy broni – dodaje pan Piotr.
Mieszkańcom Kolonii nikt nic nie powiedział
Mieszkańców poparła większość Rady Miejskiej w Kolbuszowej.
– Ci ludzie zainwestowali w domy po kilkaset tysięcy zł. Wybudowali się w pięknym miejscu. Tam naprawdę przyjemnie jest wyjść rano z filiżanką kawy czy herbatki, popatrzeć na piękny świat i poczuć cię na chwilę wolny od całego hejtu. Nikt nie powiedział mieszkańcom, że naprzeciwko wyrosną im budynki produkcyjne. Każdy ma prawo do: wolności, szczęścia, bezpieczeństwa i własności. Mieszkańcom Kolonii chce się to odebrać – uważa radny Mirosław Kaczmarczyk.
Co na to burmistrz Jan Zuba?
– Proszę zwrócić uwagę na to, że skargi te dotyczą nieruchomości należących do powiatu. Nie jest naszą powinnością decydować o tym, co starostwu wolno, a czego nie wolno. Pan Piotr zarzucił Urzędowi Miejskiemu, że nic nie robił przez te lata, kiedy pojawiły się tam problemy. To jest nieprawda – zaznaczył burmistrz.
Radni miejscy odrzucili co prawda studium zagospodarowania przestrzennego, który dotyczył zabudowania Kolonii, ale to nie koniec całej sprawy, a dopiero jej początek.