Są znani nie tylko w kraju, ale i na świecie. Z miłości do zwierząt i nowoczesnych standardów ich leczenia, opieki nad nimi i przygotowania do introdukcji i adopcji. Niestety inflacja, a wraz z nią coraz wyższe koszty działalności dotknęły także Fundację „ADA” z Przemyśla. Wołanie jej władz i pracowników o wsparcie, to głos w imieniu istot, które nie potrafią mówić, czyli zwierzaków.
Fundacja „ADA” w Przemyślu powstała 15 lat temu na bazie znanej w mieście lecznicy dla zwierząt o tej samej nazwie. Lecznicę około 30 lat temu założył lekarz weterynarii, Andrzej Fedaczyński. W jego zawodowe ślady poszedł syn Radosław, który także jest weterynarzem.
– Fundacja „urodziła się”, bo w naszej lecznicy leczyliśmy i rehabilitowaliśmy coraz więcej zwierząt dzikich i bezdomnych – wyjaśnia dziś Radosław Fedaczyński, prezes Rady Fundacji „ADA”. – Bardzo szybko okazało się, że nasza działalność jest niezbędna, a podobne fundacje z całej polski i spoza niej wzorują się na naszych pomysłach – dodaje.
Tysiące zwierzaków rocznie
W tej chwili funkcjonuje kilka lokalizacji Fundacji „ADA”. Poza kompleksem przy Zamoyskiego w Przemyślu działa także Psia Wioska w Żurawicy i Twierdza Wykluczonych we Fredropolu – swoiste królestwo zwierząt dzikich oraz zlokalizowana przy przemyskiej ulicy Goszczyńskiego przystań dla kotów.
– Obecnie pod opieką mamy ok. 400 zwierząt – zdradza Radosław Fedaczyński. – Jednak z wiosną należy spodziewać się większej ich liczby, szczególnie gdy chodzi o zwierzęta dzikie i młode bezdomne zwierzęta domowe – wzdycha.
Każde zwierzę znajdzie pomoc
Bo w przemyskiej „ADZIE” każdy zwierzak może liczyć na pomoc. Czy to będzie ryś z łapą uszkodzoną wnykami, czy podtruty orzeł, czy porzucony pies, bezdomny kot, albo niechciana już świnka morska, czy też wyrzucony przez kogoś legwan, który okazał się zbyt wymagający w utrzymaniu, czy bezradne małe jagnię.
– Mamy doświadczenie zarówno w leczeniu i rehabilitacji zwierząt domowych, jak i dzikich i egzotycznych, a także hodowlanych – mówi doktor Fedaczyński. – Zajmujemy się też przygotowaniem dzikich zwierzaków do introdukcji, czyli powrotu do natury oraz przygotowaniem zwierząt domowych do adopcji – podkreśla.
Standardy, które wprowadziła „ADA” są kopiowane przez polskie i zagraniczne fundacje zajmujące się pomocą zwierzętom. Nic dziwnego, bo są naprawdę wysokie. Kilka lat temu władze i pracownicy Fundacji postanowili stworzyć Psią Wioskę. To miejsce, w którym psy przygotowywane do adopcji mieszkają w warunkach zbliżonych do domowych. Dzięki temu uczą się prawidłowych zachowań, pozbywają lęków, który wiele z nich ma niemało po trudnych przejściach z okrutnymi ludźmi.
– Zabieramy nasze psy adopcyjne na spacery do miasta, by miały możliwość zafunkcjonować normalnie, czyli tak jak psy mieszkające ze swoimi rodzinami – wyjaśnia R. Fedaczyński.
„ADA” kontra drożyzna
Brzmi to jak piękna bajka o dobrych aniołach pomagającym zwierzętom. Tyle że to nie bajka, a pomoc naszym braciom mniejszym kosztuje i to niemało. – Fundacja „ADA” jest organizacją pożytku publicznego.
– Nie mamy żadnych umów z miastami, czy gminami, ani subwencji od państwa – tłumaczy szef Rady Fundacji.
– Utrzymujemy się z 1,5 proc. podatku przekazywanego nam przez ludzi dobrej woli i z wpłat naszych darczyńców. Dotychczas dawaliśmy jakoś radę, ale w tym roku po zrobieniu bilansu na dalsze miesiące okazało się, że po prostu braknie nam pieniędzy – dodaje także weterynarz, Jakub Kotowicz, wiceprezes Fundacji. – Na pewno ma na to wpływ inflacja. Wszystko drożeje: prąd, ogrzewanie, lekarstwa weterynaryjne, środki higieny.
Pod naszą opiekę trafia dużo zwierząt cierpiących z powodu ciężkich urazów lub przewlekłych chorób. Ich leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne – wylicza. – Dużym kosztem dla nas jest także koszt wynagrodzeń dla naszych pracowników – mówią Fedaczyński i Kotowicz. – A ci pracownicy są filarem standardów, które u nas panują. To nie tylko ludzie świetnie wyszkoleni, ale także z ogromnym sercem dla zwierząt, oddani swej pracy – podkreślają weterynarze. – Ostatnimi rzeczami, których chcieliby, to ograniczenie naszej działalności na rzecz zwierzaków czy redukcja zatrudnienia u nas – przyznaje Radosław Fedaczyński.
Lekarze weterynarii nie ukrywają też, że na sytuację Fundacji „ADA” wpływ miał także napływ zwierzęcych uchodźców wojennych z Ukrainy.
– W czasie, kiedy Przemyśl był pełen uchodźców, a także przedstawicieli różnych organizacji charytatywnych z całego świata, łatwo było o pomoc dla zwierząt z Ukrainy – tłumaczy. – Teraz, gdy wyjechała większość uchodźców, wolontariuszy i przedstawicieli różnych organizacji pomocowych, zostaliśmy sami z ukraińskimi zwierzętami – mówią.
Pomóżmy
Jak można wspomóc Fundację „ADA”:
- przekazując 1,5 proc. podatku: KRS 0000313847,
- przez portal pomagam (Link do zbiórki https://pomagam.pl/ocalfundacjeada),
- wysyłając BLIK na telefon. 733 300 285,
- lub wykonując przelew (Fundacja ADA ul. Zamoyskiego 15 37-700 Przemyśl; Santander Bank Polska S.A : 27 1500 1634 1216 3005 4390 0000. W tytule: Przelewy z zagranicy Swift : WBKPPLPP IBAN: PL2715001634121630054390000).
– Zawsze byli przy nas ludzie o wielkich sercach i wierzę, że i teraz nie zostawią nas i zwierzaków w potrzebie – ma nadzieję doktor Radosław Fedaczyński.