Rzeszów przymierza się do zarezerwowania kolejnych terenów pod zieleń i rekreację. – Robimy to, czego oczekują od nas mieszkańcy. Dorzecze Wisłoka nie jest miejscem, na którym powinny powstawać osiedla. Ludzie chcą tu odpoczywać – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
W 2022 roku w Rzeszowie przyjęto miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego dla Kopca Konfederatów Barskich i ponad 30 hektarów w jego okolicy oraz dla brzegu Wisłoka w sąsiedztwie ulicy Podwisłocze.
Ten rok rzeszowscy radni rozpoczęli od planu dla 28-hektarowego obszaru w okolicach ul. Nowe Wzgórze na os. Matysówka i już szykują się do kolejnych działań. Tym razem chodzi o lewy brzeg Wisłoka, w północnej części miasta. Cel jest ten sam – zieleń i rekreacja.
Trwają negocjacje z właścicielami kopca Konfederatów Barskich
– Intencją prezydenta Konrada Fijołka od początku kadencji jest wygospodarowanie jak największej liczby terenów w dorzeczu Wisłoka, które będą zarezerwowane pod to czego oczekują mieszkańcy. A obszar wzdłuż rzeki kojarzy im się przede wszystkim z wypoczynkiem. Możemy to zrobić właśnie przy pomocy miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które dają nam gwarancję, że nie powstanie tam nic innego, ponad to co jest w tym planie przewidziane – tłumaczy Artur Gernand.
Właśnie po to, pod koniec sierpnia 2022 r., pod zieleń zabezpieczono liczący 37 hektarów obszar na terenie os. Pobitno. W planach są tu m.in. parki, ścieżka historyczna, ogród sensoryczny i taras widokowy. Jednak, żeby w okolicach Kopca Konfederatów Barskich stworzyć największe w Rzeszowie tereny rekreacyjno-sportowe, urzędnicy muszą wykupić ziemię od prywatnych właścicieli. W ub. r. na ten cel przeznaczono milion złotych.
PRZECZYTAJ TEŻ: Czas na Wisłokostradę. Miasto ogłasza przetarg i szuka wykonawcy
– Do transakcji jeszcze nie doszło, te pieniądze przeszły na ten rok. Rozmowy cały czas trwają. Na początek chcemy wykupić ok. 3 hektarów samego kopca, on jest tu najbardziej atrakcyjną częścią. Tyle że to nie jest jeden właściciel, tylko grupa osób, dlatego to trwa. Mamy jednak nadzieję, że w tym roku uda się te działki zdobyć i będzie można myśleć o dalszych działaniach – tłumaczy Gernand.
Deweloper zagrodził teren nad Wisłokiem i poszedł do sądu
Pod koniec września przyjęto w Rzeszowie kolejny plan – tym razem dla 100-metrowego pasa zieleni na prawym brzegu Wisłoka przy ul. Podwisłocze. Obejmuje on m.in. teren obok zapory ogrodzony płotem przez dewelopera.
– Najważniejsze, że te działki są w tej chwili zabezpieczone przed zabudową. Jedna z firm, która jest właścicielem terenu, z zapisami planu się nie zgadza, dlatego sprawa trafiła do sądu. Czekamy na jej rozstrzygnięcie – słyszymy w ratuszu. – Co do pozostałej części tych terenów, to cały czas działamy. Niewykluczone, że wkrótce ogłosimy konkurs dotyczący koncepcji ich zagospodarowania.
Lada dzień ma natomiast zostać ogłoszony przetarg na projekt ścieżki rowerowej, która powstanie po drugiej stronie rzeki, między mostami Lwowskim i Załęskim. Ma być przedłużeniem trasy, która rozpoczyna się przy ul. Jarowej za Lisią Górą.
– Pierwszy przetarg nam nie wyszedł, bo nikt się nie zgłosił. Liczymy na to, że tym razem się uda i w tym roku ten odcinek zostanie zaprojektowany. Chcielibyśmy, żeby ścieżki pieszo-rowerowe rozciągały się wzdłuż całego Wisłoka na terenie miasta. Dlatego w przyszłości pociągniemy ją jeszcze dalej, stąd plany żeby kolejne nadrzeczne tereny rezerwować pod zieleń – mówi Artur Gernand.
PRZECZYTAJ TEŻ: Deweloper postawił płot nad Wisłokiem. Kiedy zniknie ogrodzenie?
Projekt uchwały dotyczący przyjęcia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla kolejnych 30 hektarów jeszcze przed wakacjami ma trafić na sesję Rady Miasta. Chodzi o teren, który sąsiaduje z Wisłokiem po jego prawej stronie. Rozciąga się od mostu Załęskiego w kierunku północnym.
– To są tereny nadrzeczne, zielone, idealne pod rekreację. To właśnie zagwarantuje plan i ustrzeże je przed potencjalną chaotyczną zabudową, która w ostatnich latach stała się problemem, nie tylko naszego miasta.
Jest milion złotych, skąd wziąć więcej
Jeśli radni się zgodzą, to w połączeniu z terenami wokół kopca i na Matysówce, będziemy mieć w Rzeszowie ponad 100 hektarów zarezerwowanych na wypoczynek. Tyle, że aby powstały na nich parki, ścieżki rowerowe i inne atrakcje, w większości najpierw trzeba je odkupić. Zarezerwowany na kopiec milion złotych to tylko kropla w morzu potrzeb. Skąd miasto weźmie te pieniądze?
– Przede wszystkim cały czas liczymy na odblokowanie środków unijnych. Unia wspiera różnego rodzaju „zielone” projekty, takie które preferują ruch rowerowy, ograniczanie smogu czy ekologiczny transport. A my cały czas, konsekwentnie idziemy w tę właśnie stronę – mówi rzecznik prezydenta Rzeszowa.
– Pamiętajmy też o Europejskim Banku Inwestycyjnym, dzięki któremu mamy otwartą korzystnie oprocentowaną linię kredytową i dostęp do pieniędzy na różne działania miejskie. I chociaż myślimy głównie o środkach zewnętrznych, to oczywiście stopniowo, w miarę możliwości, sami będziemy uatrakcyjniać te tereny. Przykładem wspomniana już ścieżka rowerowa, za którą się właśnie zabieramy – dodaje Artur Gernand.