Wciąż wzrasta liczba dzieci, które zakaziły się bakterią salmonella. Jeszcze w ub. tygodniu zaczęło się od 14 dzieci, a później było to 31, 47, a obecnie to co najmniej 56 chorych przedszkolaków i maluchów ze żłobków. Ale to dane na 19 sierpnia. Ile jest teraz – nie wiadomo. Sanepidowi nie udało się ustalić źródła zakażenia, ale w tym tygodniu mogą się zakończyć badania.
Pierwsze przypadki o zakażeniach salmonellą wśród dzieci w rzeszowskich i podrzeszowskich przedszkolach oraz żłobkach pojawiły się 27 lipca. Dotyczy to jednak tylko placówek prywatnych. Kilkoro dzieci musiało być hospitalizowanych. 8 sierpnia Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna wszczęła dochodzenie sanitarno-epidemiologiczne w celu ustalenia źródła zakażenia.
W sumie dotąd objawy zatrucia salmonellą stwierdzono w ośmiu prywatnych przedszkolach i żłobkach w Rzeszowie, Malawie i Krasnem. Okazało się, ze wszystkie te placówki łączy jedna firma dostarczająca catering. To Foodcrafters, który przygotowywał posiłki w zakładzie produkcyjnym przy ul. Olbrachta w Rzeszowie.
Sanepid skontrolował firmę, pobrano próbki żywności. W nich nie było salmonelli, ale postanowiono powtórzyć badania. Przebadano również pracowników żłobków i przedszkoli. Wśród nich też nie wykryto ani jednej osoby, która byłaby nosicielem salmonelli.
Dochodzenie w sprawie salmonelli trwa, bieżących informacji brak
Dochodzenie epidemiologiczne w rzeszowskim sanepidzie nadal trwa. Ostatnie informacje o tym ile dzieci ma objawy salmonelli, pochodzą jednak jeszcze z godz. 11 z soboty, 19 sierpnia. Poinformował o tym wówczas Jaromir Ślączka, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie. Dzisiaj jednak był niedostępny.
Jeszcze w piątek skontaktowaliśmy się z inną osobą odpowiedzialną za informowanie o przypadkach salmonelli w rzeszowskich przedszkolach i żłobkach. Jednak nie otrzymaliśmy żadnej informacji, podobnie było w poniedziałek i we wtorek.
W poniedziałek usłyszeliśmy, że będzie komunikat w tej sprawie na stronie rzeszowskiego sanepidu. Jednak do wtorku go nie było. Wprawdzie pracownicy sanepidu odbierają telefon, ale nie udzielają żadnej informacji odsyłając do dyrekcji. Tylko że dzisiaj nie udało nam się porozmawiać w tej sprawie z dyrektorem Jaromirem Ślączką. Tak więc wzrost zachorowań w przedszkolach i żłobkach jest, ale w jakiej skali nie wiadomo.