Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozbiła siatkę rosyjskich szpiegów, działających na Podkarpaciu. Najpierw, w pobliżu lotniska Rzeszów – Jasionka i przy ważnych węzłach kolejowych, zamontowali ukryte kamery, które przesyłały dane do rosyjskich służb specjalnych. Następnie planowali akty sabotażu i dywersji, np. poprzez wysadzanie torów kolejowych, mostów czy wiaduktów.
Z powodu zagrożenia na Podkarpaciu wprowadzono podwyższony alert bezpieczeństwa antyterrorystycznego wobec infrastruktury krytycznej. Zwiększono gotowość bojową służb mundurowych.
ABW zatrzymało łącznie 9 osób. Wszyscy to cudzoziemcy zza naszej wschodniej granicy. 6 z nich usłyszało już prokuratorskie zarzuty, zostali aresztowani. Wobec kolejnych trojga – zatrzymanych w środę – trwają czynności procesowe – poinformował w czwartek Mariusz Kamiński, szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, dodając, że „prowadzili oni działania wywiadowcze przeciwko Polsce oraz przygotowywali akty dywersji na zlecenie rosyjskiego wywiadu”.
Ich obiektem zainteresowań były przede wszystkim transporty broni i sprzętu wojskowego na Ukrainę. Za swoją „pracę” otrzymywali wynagrodzenie od rosyjskich „spec służb”.
Chcieli zaatakować Podkarpacie
– Materiał dowodowy wskazuje, że grupa ta prowadziła monitoring tras kolejowych. Do jej zadań należało m. in. rozpoznawanie, monitorowanie i dokumentowanie transportów z uzbrojeniem realizowanych na rzecz Ukrainy. Podejrzani przygotowywali się również do akcji dywersyjnych mających na celu sparaliżowanie dostaw sprzętu, broni oraz pomocy dla Ukrainy – mówił minister Kamiński.
– Można tu przywołać przykład np. transportu systemu obrony przeciwrakietowej PATRIOT dla Ukrainy. Rosja, poprzez kamery, mogłaby wiedzieć kiedy i w jaki sposób są one realizowane. Po drodze mogło dojść np. do sabotażu w infrastrukturze kolejowej, uszkodzenia trakcji, torów, nawet poprzez ich wysadzenie. Podobnie mogłoby być po stronie ukraińskiej – mówi dr Maciej Milczanowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
PRZECZYTAJ TEŻ: Maciej Milczanowski: rok wojny to czas tragiczny nie tylko dla Ukrainy
MSWiA podało, że rosyjscy szpiedzy oprócz kamer, montowali też na składach kolejowych nadajniki GPS. Tymczasem rozbicie siatki rosyjskich agentów, to milowy krok, ale zapewne nie ostatni.
– Mieliśmy niedawno do czynienia z wypowiedzią jednego z czołowych rosyjskich propagandzistów w tamtejszej telewizji publicznej, gdzie mówił o tym, żeby zorganizować zamach terrorystyczny w Rzeszowie. Być może było to ostrzeżenie wysyłane przez Kreml, że mogą oni posłużyć się takimi metodami. Rosja nie pierwszy raz mogłaby wykorzystać zamachy terrorystyczne do destabilizacji. To jest ich stara tradycja, jeszcze za czasów Związku Radzieckiego – zauważa dr Milczanowski.
Buntowali Polaków przeciwko Ukraińcom i NATO
Polskie MSWiA zauważyło też, że rozbita przez ABW grupa rosyjskich szpiegów prowadziła „działania propagandowe w celu zdestabilizowania relacji polsko-ukraińskich, podsycania i rozbudzania w Polsce nastrojów wrogich wobec państw NATO oraz atakowania polityki rządu RP wobec Ukrainy”.
– Dla Rosji bardzo ważne jest monitorowanie sytuacji społecznej w Polsce. Niewykluczone, że poprzez te kamery monitorowali też ruch migrantów – uchodźców wojennych, którzy przeważnie poruszają się transportem kolejowym – wyjaśnia Milczanowski.
W ostatnich miesiącach rzeczywiście wzrosła rosyjska propaganda względem uchodźców. Kilka tygodni temu opisywaliśmy tajemnicze ogłoszenia na ulicach polskich miast, na których widniały specjalne kody. Po ich zeskanowaniu pojawiał się formularz, gdzie Ukraińcy mieli napisać miejsce swojego tymczasowego zamieszkania czy polski numer PESEL. Wg ekspertów była to machina rosyjskiego wywiadu, zbierająca dane o migrantach. Działania rosyjskich służb można zauważyć też w mediach społecznościowych, gdzie regularnie prowadzone są działania antyukraińskie.
Czy mieszkańcy Podkarpacia mogą czuć się bezpiecznie?
Jak przekazał w środę Stanisław Żaryn na Podkarpaciu wprowadzono podwyższoną gotowość bojową służb mundurowych. Podniesiono też stopień zagrożenia terrorystycznego wobec obiektów infrastruktury krytycznej – dworców, dróg, zapór, linii kolejowych, budynków użyteczności publicznej.
– Czujność nas wszystkich powinna zostać zwiększona. Rozglądajmy się koło siebie, każdą podejrzaną sytuację zgłaszajmy do służb mundurowych. Największym elementem rozpoznania przed zamachami terrorystycznymi jest właśnie społeczeństwo. Wypatrujmy podejrzaną aktywność ludzi przy torach kolejowych, w okolicach lotniska. Zwracajmy uwagę na osoby fotografujące obiekty użyteczności publicznej, dworce, mosty, galerie handlowe, bazy wojskowe, budynki policji. Jeżeli coś nas zaniepokoi dzwońmy pod numer alarmowy 112 – apeluje dr Maciej Milczanowski.