Rodzice zaledwie kilkomiesięcznego dziecka zostali zatrzymani przez rzeszowską policję. Mieli się nad nim znęcać. Są w areszcie, a sprawą zajmuje się prokuratura. Maluszek trafił natomiast pod opiekę rodziny zastępczej. A tych w Rzeszowie nie przybywa.
Rodzice maltretowanego dziecka od piątku są w areszcie.
– Jest prowadzone postępowanie przez Prokuraturę Rejonową dla Miasta Rzeszowa dotyczące znęcania się kilkumiesięcznym dzieckiem – poinformował prok. Krzysztof Ciechanowski z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Więcej okoliczności prokuratura nie ujawnia.
– Z uwagi na to, że jest to początkowy etap tego postępowania, nie chcemy żadnych szczegółów na chwilę obecną podawać – tłumaczy prokurator.
Dziecko trafiło do rodziny zastępczej
Zabrane rodzicom dziecko trafia do rodziny zastępczej. Takich w Rzeszowie jest 88. Aktualnie opiekują się one 129 dziećmi. Jest też jeden rodzinny dom dziecka i w nim przebywa sześcioro dzieci.
– To generalnie wystarcza, ale czasami są sytuacje, że z jakiegoś powodu w danym momencie, nie ma miejsca dla dziecka. Dlatego MOPS zachęca, aby się zgłaszać i zostać rodzinną zastępczą – informuje Bartosz Gubernat z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
I dodaje, że obowiązkiem miasta jest zapewnienie dziecku opieki, np. w sytuacji, kiedy zostaje odebrane rodzicom.
– Jeśli nie będzie to miejsc w pieczy zastępczej, to dziecko trafia do domu dziecka albo do całodobowej placówki opiekuńczo-wychowawczej – dodaje.
MOPS w Rzeszowie zachęca do zgłoszeń
Jak można zostać rodziną zastępczą w Rzeszowie?
– Albo zgłosić się indywidualnie do MOPS-u, albo w ramach wniosku sądu rodzinnego – wyjaśnia Bartosz Gubernat.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Zaczepił 7-latka i chciał mu dać czekoladę. Policja ostrzega przed tajemniczym mężczyzną
Następnie jest trzystopniowa kwalifikacja. Po przejściu pedagogicznej i psychologicznej kandydaci uczęszczają na specjalistyczne szkolenie według autorskiego programu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zatwierdzonego przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
– Całość, czyli testy i szkolenie, może trwać nawet 10 miesięcy. Chodzi o to, aby tę rodzinę zastępczą bardzo dobrze sprawdzić, czy ona sobie z tym poradzi, a potem ją wyszkolić, aby w przyszłości uniknąć problemów – dodaje Bartosz Gubernat.
Chętni jednak nie walą drzwiami i oknami. Na ten moment długiej kolejki zgłoszeń nie ma.