To już kolejny raz, kiedy w propagandowej, rosyjskiej telewizji pada słowo Rzeszów, a zaraz po nim groźby ataku. Z ust prezentera Dmitrija Kisielowa padają słowa o “łatwym ataku na lotnisko w Rzeszowie”.
Rosjanin miał oczywiście na myśli Port-Lotniczy w Jasionce. Jest ważnym strategicznym miejscem, z którego dostarczana jest m.in. broń dla walczących Ukraińców.
Na początku lutego nagranie z programu z udziałem Dimitrija Kisielowa opublikował na platformie X NOELREPORTERS. Jest to niezależne medium, informujące o światowych konfliktach. Szczególnie pod lupą ma ono wojnę rosysjko-ukraińską. Na załączonym fragmencie wideo słyszymy, że atak na Rzeszów byłby łatwy, ale na razie nie nastąpi.
– Ale najpierw trzeba ostrzec i wszystko wyjaśnić. To jest to, co robimy. Są granice – dodaje łaskawie prezenter rosyjskiej telewizji.
„Niech coś eksploduje” w Rzeszowie
To nie pierwszy raz, kiedy Rosjanom w telewizji marzą się ataki na stolicę Podkarpacia. Rok temu deputowany do rosyjskiej dumy Konstantin Kazański zasugerował, że trzeba ukarać Polaków, za pomoc Ukrainie. Najlepiej, żeby atak był przeprowadzony w taki sposób, aby nie można było go połączyć z Moskwą. Prowadzący program zaczął dopytywać polityka:
– Uderzenie rakietami w Rzeszów to za dużo, ale możemy doprowadzić do tego, że coś może eksplodować w Rzeszowie? Na co Konstantin Zatulin odpowiedział: Tak, niech eksploduje – odparł.