Nieciekawie zakończyła się dla 49-latka alkoholowa libacja, na którą zaprosili go dwaj nieznajomi, poznani przy dworcu PKP w Rzeszowie. Najpierw było wesoło, alkohol lał się strumieniami. Później mężczyzna został pobity i okradziony. Dobrze, że udało mu się uciec z mieszkania.
Rzeszowscy policjanci poinformowali dziś o krwawym wydarzeniu, do którego doszło ponad tydzień temu, we wtorek, 18 lipca.
– W rejonie dworca kolejowego w Rzeszowie 49-latek spotkał dwóch nieznanych mu mężczyzn. W efekcie krótkiej rozmowy, wszyscy trzej udali się do mieszkania w centrum miasta, gdzie wspólnie pili alkohol. Tam jeden z nieznajomych zaczął bić 49-latka. Zażądał, aby oddał mu swoje rzeczy, kopiąc go i zadając kolejne uderzenia. W konsekwencji odebrał mu zegarek, telefon i dwie srebrne obrączki – informuje rzecznik policji.
Siedział na przystanku z zakrwawioną twarzą
O całym zajściu policjanci dowiedzieli się dzień później, w środę, 19 lipca. Pobity mężczyzna siedział na jednym z przystanków w centrum Rzeszowa. Po pomoc, na numer 112, zadzwonił przypadkowy przechodzeń, który zwrócił uwagę na mężczyznę z zakrwawiona twarzą.
Gdy na miejscu pojawił się policyjny patrol, 49-latek opowiedział o wydarzeniach z poprzedniego wieczoru i opisał bandytę, który go skatował. Kryminalni namierzyli mieszkanie, w którym odbywała się alkoholowa libacja. Na miejscu znaleźli koszulkę pokrzywdzonego i dwie srebrne obrączki.
– Trzy godziny później patrol zauważył mężczyznę, który odpowiadał rysopisowi sprawcy. Na widok radiowozu mężczyzna gwałtownie przyśpieszył, jednak policjanci szybko go zatrzymali. To 27-letni mieszkaniec Rzeszowa, dobrze znany miejscowej policji. Miał przy sobie skradziony 49-latkowi zegarek i telefon – informuje rzeszowska policja.
Bandyta osuwa się na ziemię
Podczas zatrzymania mężczyzna nagle osunął się na ziemię i przestał reagować na bodźce. Policjanci wezwali karetkę, 27-latek trafił do szpitala.
– Chwilowa niedyspozycja mężczyzny, prawdopodobnie wynikała z nadmiernej ilości wypitego alkoholu. Badanie stanu trzeźwości wykazało 2,6 promila w jego organizmie. Dalsza hospitalizacja nie była potrzebna, dlatego trafił do policyjnego aresztu.
Na wniosek prokuratora podejrzany spędzi tu najbliższe trzy miesiące. Co będzie dalej, to się okaże. Za rozbój grozi mu 12 lat więzienia.