Wakacje w dwóch turach – od 15 czerwca do 15 sierpnia albo od 15 lipca do 15 września? Z taką inicjatywą zmiany terminu letniego wypoczynku uczniów wyszło Stowarzyszenie Gmin Górskich Rzeczpospolitej Polskiej oraz miast i gmin zrzeszonych w Związku Miast Polskich. Wydłużenie okresu wakacji do trzech miesięcy przynajmniej teoretycznie miałoby zwiększyć przychody branży turystycznej. Zdania w tej kwestii są jednak podzielone.
Związek Miast Polskich i Stowarzyszenie Gmin Górskich RP zaproponowane rozwiązanie przesłały do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Resort uznał je jako ciekawe i zapowiedział jego rozpatrzenie, zastrzegając jednocześnie, że na pewno nie wejdzie ono w życie w tym roku.
Wakacje w dwóch terminach. Niektórzy są „ZA”
Zwolennicy podzielenia wakacyjnego odpoczynku na dwa terminy przekonują, że skorzystaliby na tym wszyscy:
- sami turyści i wczasowicze (niższe ceny i mniejszy tłok),
- branża turystyczna (dłuższy o miesiąc główny sezon),
- a nawet pracownicy i pracodawcy (łatwiej byłoby ułożyć grafiki urlopowe).
Za wprowadzeniem ruchomych wakacji opowiadają się m.in. włodarze Giżycka, Łeby, Ustki, Karpacza, Białowieży, Zakopanego i Kościeliska. Ich zdaniem rozłożenie wakacji w czasie skutkowałoby ożywieniem branży turystycznej, która jest obecnie sektorem gospodarki generującym ok. 6 proc. PKB. Zyski te mogłyby być większe, jednak sezon letni w Polsce jest bardzo krótki. Dlatego przesunięcie terminu w szkolnym kalendarzu powinno się spotkać z dobrym przyjęciem.
– Uważam, że ruchome terminy wakacji należy wprowadzić w życie. Ale to nie jest kwestia tego roku, ale lat następnych. To trzeba dobrze przygotować i skonsultować z rodzicami, nauczycielami, wziąć pod uwagę terminy matur i egzaminów do szkół. Trzeba też uwzględnić racje ośrodków turystycznych, zarówno tych nadmorskich, jak i mazurskich. Gdyby terminy wakacji dla uczniów były wydłużone, to branża turystyczna nie byłaby stratna – mówi Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku i prezes Stowarzyszenia Gmin Górskich Rzeczypospolitej Polskiej.
Inni „PRZECIW” dzieleniu wakacji
Nie brakuje jednak także głosów przeciwko takiemu rozwiązaniu.
– Dzielone wakacje na dwa terminy to zły pomysł, podobnie jak i gimnazja, które się nie sprawdziły. Tworzenie nowego tworu, jakim jest ruchomy wypoczynek, nie pomoże branży turystycznej, tak jak niektórzy mówią – twierdzi z kolei Adam Piątkowski, wójt gminy Solina. – Lepszym rozwiązaniem jest wdrożenie w życie dużej ulgi turystycznej na każdego dorosłego Polaka. Np. mogłoby to być 1500 zł i gdy turysta zbierze rachunki z wyjazdów, to taką kwotę mógłby mu zwrócić urząd skarbowy. To byłaby korzyść dla hoteli, pensjonatów czy gospodarstw agroturystycznych działających np. w naszej gminie Solina. Kilka lat temu padł rekord i w sezonie Bieszczady odwiedziło 2,1 mln osób, gdyby była ulga turystyczna to turystów mogłoby być nawet 3,5 mln – przekonuje
Wakacje jak ferie. Co na to rodzice i nauczyciele?
– Wydaje mi się, że to może być dobre rozwiązanie – mówi pani Barbara z Rzeszowa, mama dwojga dzieci. – Jeśli udałoby się ruchome wakacje zorganizować tak samo, jak ferie zimowe, to nie mam żadnych obiekcji. Ferie od lat odbywają się w różnych terminach. Wszyscy się do tego już przyzwyczaili i nie mają z tym większych problemów. Co prawda, kiedy nasz region ma wolne jako ostatni, to dzieciaki są już naprawdę zmęczone i te ostanie dni przed odpoczynkiem ledwo ciągną obowiązki.
Inni rodzice nie do końca są pewni, czy letni wypoczynek po nowemu byłby dobrym rozwiązaniem.
– Nie wiem – twierdzi pani Agnieszka z Przemyśla. – Na razie to zbyt nowy temat i trudno sobie wyobrazić, jak miałoby to funkcjonować. Owszem, są już ruchome terminy ferii, ale wtedy przerwa od zajęć trwa tylko dwa tygodnie. Czy wakacje udałoby się rozpocząć np. już od 15 czerwca, to w tej kwestii powinno się wypowiedzieć środowisko szkolne.
Mariusz Andres