Odnaleziono młodą lamę, która spłoszona uciekła z mini zoo w Jaworniku Polskim. – Przestraszyła się szczeniaka i uciekła do lasu. Teraz już bezpiecznie odpoczywa w swojej różowej stodole – mówi Leszek Smajdor, właściciel farmy.
Lama nazywa się Uszatek i ma dwa lata. Do mini zoo w Jaworniku Polskim przyjechała w poniedziałek, 27 listopada. Została wybrana przez hodowców z Jawornika dlatego, że ma za sobą przykrą historię.
– Uszatek jest nietypowy, bo ma obcięte uszy. Kiedy się urodził jego uszka odmarzły i odpadły. Chcieliśmy mu stworzyć ciepły i przyjazny kąt w naszym mini zoo – mówi Leszek Smajdor.
Lamę spłoszył pies
Niestety kiedy lama weszła do alpak i zaczęła się z nimi witać, skoczył na nią pies – 70-kilogramowy szczeniak rasy owczarek środkowoazjatycki. Spłoszony Uszatek wpadł między drewno, a następnie ze strachu rozwalił płot i uciekł do lasu. Pies pobiegł za nim.
– Pies po dwóch godzinach wrócił cały szczęśliwy, ale lamy nie było. Poszedłem jej szukać do lasu i wieczorem namierzyłem miejsce, w którym się znajdowała. Niestety, ze względu na to, że mnie dobrze nie zna, znów się przestraszyła i uciekła do lasu – opowiada właściciel mini zoo w Jaworniku Polskim.
Znalazł ją po odchodach, na wabia wziął alpaki
Ale pan Leszek pochodzi z rodziny szkockiej, która od dziada pradziada hoduje lamy i alpaki. Te zwierzęta hodowali na całym świecie, a hodowca z Jawornika Polskiego dobrze zna ich zwyczaje i zachowania. Znalazł więc miejsce, w którym lama się wypróżniła.
– A one mają zwyczaj, by robić to zawsze w tym samym miejscu. Więc zostawiłem jej tam jedzenie i na drugi dzień znów poszedłem w to miejsce. Niestety, śnieg padał tak mocno, że zatarł wszystkie ślady – opowiada.
Uciekiniera udało się namierzyć dopiero w środę, dzięki pomocy innych mieszkańców okolicy.
– Był tam gdzie była jego toaleta. Baliśmy się, że znów ucieknie, więc przyprowadziłem na „wabia” moje alpaki. Jak Uszatek je zobaczył, to od razu podszedł. Dostał marchewkę i w końcu udało nam się go zapiać i bezpiecznie odprowadzić do zagrody. Był troszkę w szoku – mówi właściciel farmy w Jaworniku Polskim.
By go trochę uspokoić, właściciel spryskał mu pysk wodą.
– Lamy i alpaki mają taki mechanizm obronny. Plują by pokazać swoją dominację i właśnie w ten sposób się je też uspokaja. Nic złego im się nie dzieje – zapewnia pan Leszek.
Uszatek będzie miał w Jaworniku kolegów
Uszatek jest bardzo płochliwy. Do zagrody w Jaworniku przyjechał niedawno i dopiero oswaja się ze stadem i okolicą. Nie był uczony chodzić na kantarku, czyli w specjalnej uździe. Nie wiedział też gdzie się znajduje.
– Nawet nie wiedział, gdzie ma wrócić – mówi hodowca.
Właściciel mini zoo bardzo martwili się o Uszatka, bo w okolicy Jawornika widziane są watahy wilków.
– Z większą grupą by sobie nie poradził. Ale generalnie w Australii czy w Ameryce Północnej lamy są trzymane właśnie dlatego, że jak jest ich więcej, to świetnie bronią stada przed drapieżnikami. Miał szczęście – mówi pan Leszek.
Teraz Uszatek mieszka w pięknej różowej stodole. Ma swoją zagrodę – jest oddzielony od alpak, które lubią sobie poszaleć, wskakując jedna na drugą.
– Jest bardzo spokojny, chrupie sobie siano i będzie dobrze. Sprowadzimy mu na pewno kolejnych kolegów do stada – zapewnia pan Leszek.
_____
PRZECZYTAJ TAKŻE: 60 lat temu żubry wróciły w Bieszczady. Przyjechało pięć, dziś jest ponad siedemset