Kolejna szkoła „magii i czarnoksięstwa”, jak nazwało ją Porozumienie Rezydentów, została kolejnym kandydatem do zostania ośrodkiem szkolącym lekarzy. „Tutaj jednak mamy do czynienia z rekordzistą i to pod wieloma względami” – piszą młodzi lekarze na platformie X.
O co chodzi? O to, że olsztyńska szkoła wyższa planuje otworzyć kierunek lekarski w swojej filii w Cieszynie. „650 km od miejsca siedziby szkoły”. W dodatku szkolić mają nauczyciele „jeden od wszystkiego”- piszą zbulwersowani lekarze.
Oczywiście, Polska Komisja Akredytacyjna przyznała im, jeszcze 7 września 2023 roku opinię negatywną. „To co znajdziemy w uchwale uzasadniającej werdykt pokazuje skalę bezczelności uczelni, która uważa się za gotową na ten kierunek” – piszą rezydenci. „O infrastrukturze nawet nie ma co się rozpisywać, bo po prostu nie ma zupełnie niczego, ale taki stan rzeczy znamy już z wielu innych uczelni z ostatnich 2 lat.
Wzrok przyciąga tutaj punkt oceniający przygotowanie kadr dydaktycznych. Otóż, Olsztyńska Szkoła Wyższa postawiła na najlepiej wykształconych nauczycieli na świecie. Jakim cudem? Jeden nauczyciel ma przekazać studentom wiedzę z patomorfologii, patofizjologii, immunologii klinicznej oraz biochemii z elementami chemii. Następna osoba ma uczyć chirurgii, neurochirurgii oraz medycyny rodzinnej. Ostatni z drużyny ”pierścienia”,,jak piszą medycy, został nauczycielem mikrobiologii, diagnostyki laboratoryjnej, propedeutyki radiologii, dietetyki klinicznej i radiologii klinicznej.
Do tego, podkreślają lekarze: klasyka bzdur: „nieprawidłowa kolejność zajęć (radiologia dopiero po naukach klinicznych lub najpierw praktyki z danego przedmiotu, a dopiero potem blok kliniczny w ramach studiów), niemożliwość osiągnięcia efektów uczenia się przez studentów ze względu na brak przygotowania uczelni oraz wymogi pozwalające na maturę podstawową z biologii i chemii (która od wielu lat już nie funkcjonuje).”
„Nie ma zgody na dewastację kształcenia na kierunku lekarskim do jakiej doprowadziły ostatnie 2 lata. Temat poruszyliśmy również na sejmowej Komisji Zdrowia. Dalej będziemy monitorować sytuację i nagłaśniać wszelkie patologie” – piszą młodzi lekarze.
A ja, w imieniu setek tysięcy pacjentów, podpisuję się pod tym wezwaniem obu rękami. Dlaczego przywołuję cale fragmenty wpisów lekarzy? Bo mnie samej trudno oceniać jakość ich szkolenia. Skoro jednak ONI TAK TO POSTRZEGAJĄ , może warto ich obawom dać szerszy wymiar. Nie tylko do portali stricte medycznych. To my przecież PACJENCI, będziemy bowiem leczeni przez tych super wykształconych lekarzy. To nam powinno zależeć, i to my również powinniśmy mieć wpływ na to , by leczyli nas wykształceni medycy,obznajomieni z najnowszymi metodami/technikami leczenia. Żeby nie wracali do średniowiecza, i wypędzania złych mocy.
Przecież już w ubiegłym roku frustracje środowiska zwróciło to, że o kształcenie medyków pokusiła się toruńska Akademia Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka. Tam wystarczyło zapłacić ponad 230 tys. zł, by zostać lekarzem. Ups.. nie tylko. „Szkoła kształci i formuje do poszanowania ludzkiego życia, od poczęcia do naturalnej śmierci” – można było przeczytać przed rekrutacją. A jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Można więc było przeczytać, że każdy lekarz wyedukowany tam będzie musiał kierować się szeroko rozumianym sumieniem, najlepiej już na pierwszym roku podpisując klauzulę sumienia, na którą, według mnie już teraz powołuje się niepokojąco dużo lekarzy.
Klauzula, czyli co? Ano nic innego jak Deklaracja Wiary Lekarzy, którą po raz pierwszy podpisało, w 2014 roku, na Jasnej Górze w Częstochowie, kilka tysięcy sygnatariuszy. Wśród nich anestezjolodzy, chirurdzy, położnicy, kardiolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, farmaceuci, pielęgniarki i położne. Kilkaset osób z Podkarpacia.
Deklaracja wiary składa się zaś z kilku przykazań, wśród nich: ciało ludzkie jest święte i nietykalne, prawo Boże ma pierwszeństwo nad ludzkim, in vitro, sztuczne zapłodnienie i antykoncepcja to pogwałcenie przykazań Dekalogu, a „powołanie do rodzicielstwa jest planem bożym, tylko wybrani przez Boga i związani z nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim”. I dalej: „Podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła”. Wystarczy więc powołać się na klauzulę sumienia i jak Piłat umyć ręce. A ty grzeszniku idź ze swoim problemem i stukaj do kolejnych drzwi. Może ktoś „bez sumienia” ci otworzy.
Inicjatywa już wtedy wywołała wiele komentarzy wśród internautów. Padały propozycje odebrania takim medykom prawa do wykonywania zawodu, utratę kontraktów w ramach NFZ. Konieczność informowanie na drzwiach prywatnych gabinetów o stosowaniu klauzuli sumienia.
„Czym powinien kierować się lekarz, wiarą czy nauką?” „Lekarze powinni dbać o nasze ciała, od duszy podobno są księża”. „Każda interwencja lekarza będzie teraz ingerencją w dzieło Boga?” „ Czy teraz by nie ingerować w dzieło Boga zamiast lekarstwami będą nas leczyć wodą święconą?” „Czy wracamy do czasów prowadzenia pacjentek za pomocą kalendarzyka małżeńskiego, bo lekarz innych środków nie uznaje?”, „Czy przeszczep nerki lub wycięcie guza nowotworowego to nie ingerencja w dzieło Boże?”, „A może i bolących zębów, nie należy leczyć ani wyrywać?” W Internecie można było też zobaczyć receptę, którą mogą wypisywać lekarze powołujący się na klauzulę sumienia. A w niej „trzy zdrowaśki rano i wieczorem”, po trzy krople święconej wody do herbaty, razy pięć dni w tygodniu”.
Oczywiście, można się z tego śmiać. Niestety tylko dopóki, dopóty nie trafi się z własnym problemem zdrowotnym, do takiego medyka. I to miało się zmienić! Niestety nie widać by się zmieniło. I to jest nie do przyjęcia.