– Głęboko odetchnęliśmy z ulgą – powiedział naszej redakcji po meczu z Motorem Lublin obrońca Stali Rzeszów, Łukasz Góra. To właśnie po jego przytomnym podaniu w polu karnym Adrian Bukowski zapewnił biało-niebieskim upragnione zwycięstwo. Stal pod względem taktycznym rozegrała dobre zawody i w trakcie przerwy reprezentacyjnej ze spokojem może przygotowywać się do kolejnego meczu.
PIŁKA NOŻNA. FORTUNA I LIGA
Gdyby podopieczni Marka Zuba zeszli z boiska pokonani przez Motor, Stal zapisałaby się do niechlubnej historii klubu, który jeszcze nigdy nie przegrał sześciu kolejnych meczów. Historia historią, ale w przypadku następnej porażki w zagrożonej spadkiem ekipie z Hetmańskiej mogło zrobić się naprawdę gorąco. Od pierwszego gwizdka gra stalowców nie porywała. Gospodarze, podobnie zresztą jak przyjezdni grali zachowawczo, stąd pierwsza połowa przypominała raczej partię piłkarskich szachów niż spotkanie bazujących na ofensywie drużyn. Przed przerwą obie jedenastki nie oddały ani jednego celnego strzału, wiec po pauzie – przynajmniej ze strony Stali, trzeba było to zmienić.
– Powiedziałem piłkarzom, że nie możemy obniżyć poziomu gry i nie możemy słabo wejść w drugą połowę. Ponadto dużo motywacji dla chłopaków – zdradził czas spędzony w szatni opiekun biało-niebieskich.
Snajper Bukowski
Mobilizacja podziała, bo kilka minut po przerwie składna kontra miejscowych zakończyła się wyjściem Stali na prowadzenie. Idealnie, w odpowiednie tempo do Adlera Da Silvy podawał Sebastien Thill, a Szwajcar wpadł z piłką w pole karne i strzałem w kierunku dalszego słupka wyprowadził swój zespół na prowadzenie, zdobywając swoją 8. bramkę w sezonie. Motor sukcesywnie był coraz groźniejszym przeciwnikiem, aż w końcu dopiął swego. W polu karnym piłkę ręką dotknął Milan Simcak, a sędzia po analizie VAR wskazał na „wapno”. Rzut karny pewnie wykorzystał były gracz Stali, Piotr Ceglarz i zawody rozpoczęły się na nowo. Gospodarze byli jednak konkretniejsi, czego dowód dał Adrian Bukowski. Po rzucie z autu Łukasz Góra zagrał do wychodzącego tuż przed bramkarza środkowego pomocnika, a ten po przyjęciu skierował piłkę piętą do siatki motorowców.
– Bramka bardzo cieszy, bo była dość urodziwa, mimo że odległość nie tak duża. Cieszy, że dała nam zwycięstwo i mam nadzieję, że da nam wiatru w żagle i nowego życia po serii porażek – powiedział nam strzelec zwycięskiego gola.
Rywale po trafieniu Bukowskiego ruszyli z odsieczą. Parę razy przed bramką Jakuba Wrąbla zrobiło się gorąco. Raz golkiper „Żurawi” świetnie interweniował po strzale głową Arkadiusza Najemskiego, a w następnej dogodnej sytuacji z linii bramkowej piłkę wybijał Simcak. Rzeszowianie przetrwali napór gości i po ostatnim gwizdku celebrowali z kibicami niewidzianą od 25 listopada wiktorię.
Trener nabrał lekkości
– To bardzo ważny moment, jeżeli chodzi o okres rozgrywek. Istotne jest to zwycięstwo ze względu również na to, że mamy w tej chwili dwa tygodnie spokojnej pracy i przygotowania się do kolejnego meczu w Płocku – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Stali, Marek Zub, którego zapytaliśmy również o to, jak wielki ciężar spadł z jego serca.
– Niewielki. Nie miałem żadnego ciężaru do zrzucania. Ja raczej po tym triumfie nabrałem lekkości. Można mówić o ciężarze w trakcie meczu, bo to się tak dziwnie czasami toczy, natomiast przed meczem nie można sobie przytłaczać głowy jakimiś ciężarami. Natomiast po meczu zdecydowanie nabrałem lekkości – odpowiedział szczęśliwy coach Żurawi”.
STAL Rzeszów – MOTOR Lublin 2-1 (0-0)
1-0 Da Silva (51.), 1-1 Ceglarz (66. – karny), 2-1 Bukowski (70.)
STAL: Wrąbel – Warczak, Kościelny, Góra, Simcak, Łyczko (75. Hrosu), Thill, Bukowski (84. Danielewicz), Łysiak, Prokić, Da Silva (88. Wachowiak)
MOTOR: Rosa – Kamiński (61. Lis), Najemski, Kruk, Luberecki (61. Palacz), M. Król, Stolarski (48. Wójcik), Scalet (62. Gąsior), Wolski, Ceglarz, Mraz.
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Żółta kartka Prokić. Widzów 3895.