Jak równy z równym walczyli koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii z brązowym medalistą ub. sezonu GKS-em Tychy. Ostatecznie na finiszu lepsi okazali się rywale. Teraz przed rzeszowianami w środę o godz. 20 mecz u siebie z Polonią Warszawa.
KOSZYKÓWKA. I LIGA
W ekipie trenera Kamila Piechuckiego zabrakło w sobotę Wojciecha Szpyrki (był świadkiem na ślubie brata) i Tomasza Krzywdzińskiego (choroba). Powrócili natomiast już rekonwalescenci: Maciej Koperski, Kacper Młynarski i Dawid Zaguła, co od razu przełożyło się na grę zespołu, który wysoko postawił poprzeczkę GKS-owi.
Przed przerwą mecz układał się po myśli gospodarzy, ale nie mogli oni wypracować sobie przewagi większej niż 3-5 pkt. W III kwarcie przy prowadzeniu gospodarzy 53:47 resoviacy odpowiedzieli siedmioma punktami z rzędu i zaczęli przejmować inicjatywę. Świetnie spisywał się Michał Jędrzejewski (71 proc. skuteczności rzutów z gry), który miał wsparcie w Kacprze Młynarskim i Harrisonie Hendersonie. Goście wygrywali 70:62 i… stanęli. Tyszanie zdobyli z rzędu 14 pkt i na początku IV kwarty wyszli na prowadzenie 76:70 i nie oddali go już do końca. Kto wie jak potoczyłby się losy meczu, gdyby rzeszowianie nieco lepiej egzekwowali rzuty wolne (trafili 23 na 35 „osobistych”).
– Malutkie elementy, zwłaszcza w IV kwarcie rywale wykonali lepiej – analizował mecz na konferencji prasowej, Kamil Piechucki, szkoleniowiec OPTeam Energia Polska Resovia.
– Mam tu głównie na myśli zbiórkę w ataku, ale dowieźli też ważne łatwe punkty i osobiste i to na pewno trzeba szanować. Rywale grają już jedenasty sezon w I lidze i na pewno swoje zjedli w takich momentach. W samej końcówce zasłużyli na tę wygraną. Natomiast ja jestem bardzo dumny też z naszych zawodników, ponieważ nie jest łatwo ponieść się po wysokiej porażce w pierwszym meczu. Notabene obydwa zespoły – Astoria i Tychy – w tamtym sezonie były na pudle. My jesteśmy beniaminkiem, ale dziś byliśmy w grze. Mogliśmy ten mecz jakoś na swój sposób próbować przepchnąć. Na pewno niecelne rzuty osobiste nam trochę przeszkadzały w tym, żeby przebić trochę wynik, gdy mieliśmy przewagę. Jestem dumny, że zespół mentalnie wrócił do meczu i myślę, że naprawdę mamy dobrą przyszłość przed nami. Powoli wracają zawodnicy po kontuzjach, którzy odbyli pierwsze jednostki treningowe. Mniej więcej w takim składzie odbyliśmy treningi po dwóch miesiącach przygotowań. Chłopaki tak naprawdę dopiero się poznają, bo pograli razem dopiero cztery godziny, licząc z tym meczem. Nie można zatem narzekać, myślę, że w środowym meczu z Polonią Warszawa odbudujemy się – stwierdził trener ekipy z Rzeszowa.
Sobotni mecz w Tychach miał szczególny wymiar dla Macieja Koperskiego, który poprzednie trzy sezony spędził w barwach GKS-u. – Na pewno boli to, że wyjeżdżamy na tarczy z Tychów – mówi Koperski, który w sobotę trafił 1 na 5 rzutów z gry (wszystkie za trzy)
– Gdzieś tam personalnie na pewno chciałem wygrać i wrócić szczęśliwszy. Uważam, że pokazaliśmy, że możemy nawiązać walkę z tak dobrą drużyną, jaką jest GKS Tychy. Pomimo słabego pierwszego meczu odbudowaliśmy się i tak jak trener powiedział, w końcu zagraliśmy w pełnym składzie. Mamy jeszcze duże rezerwy, ale wydaje mi się, że tym meczem pokazaliśmy, że możemy być groźni dla wielu mocnych ekip w tym sezonie. W końcówce meczu na pewno zabrakło nam tych osobistych i niestety, ale przegraliśmy też zbiórkę (23-36 – przyp. red.). Drużyna z Tychów skakała nam po łowach. Szczególnie kiedy wypadł nam za faule Harrison, to tej zbiórki troszkę nam brakło. Pomimo przegranej z pewnością nie spuszczamy głów, bo w środę jest robota do wykonania – mówi Koperski,
Dla zespołu z Tychów było to pierwszy mecz przed własną widownią i pierwsze zwycięstwo w sezonie. – Takie mecz pełne dramaturgii mógł się kibicom podobać. Spotkanie zapewne nie przebiegło po naszej myśli i tak jakbyśmy sobie tego życzyli, natomiast bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa – mówił szkoleniowiec GKS-u, Tomasz Jagiełka.
– Po przegranym meczu w Starogardzie, gdzie prowadziliśmy 15 punktami i wiedząc, że możemy to wyciągnąć, dziś strasznie było widać, że w pierwszej połowie drżały nam ręce. Szukaliśmy złych rozwiązań i nie podejmowaliśmy decyzji. Na pewno jednak jesteśmy zespołem, który miał być bardzo groźny. Musimy jednak grać też intensywnie w defensywie, bo straciliśmy dzisiaj 91 punktów. To jest za dużo, jak na własny parkiet. Bardzo cieszy postawa, a nasza intensywność na pewno miała znaczenie pod koniec trzeciej i na początku czwartej kwarty, gdzie zrobiliśmy serię 14:0. To zdecydowało o tym, że później już kontrolowaliśmy ten mecz. Cieszy to zwycięstwo, bo punkty w tabeli liczą się nie za styl. Wiemy, że czeka nas dużo pracy, ale musimy spokojnie do tego podchodzić. Mamy dużo nowych zawodników, a rotacja jest szeroka. Musimy sobie to wszystko na spokojnie poukładać i złapać ten rytm meczowy – mówił szkoleniowiec GKS-u Tychy.
Jedną z nowych twarzy w tyskim zespole jest rozgrywający Tomasz Śnieg, którego zabrakło w pierwszym spotkaniu. – Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa po tej pierwszej kolejce na inaugurację w Starogardzie Gdańskim, gdzie można powiedzieć, że przegraliśmy mecz na własne życzenie – mówił Śnieg i dodawał.
– Kontrolowaliśmy mecz i mieliśmy 15 punktów przewagi, ale oddaliśmy tamto spotkanie. Tutaj chcieliśmy się odkuć, szczególnie że gramy na naszej hali, przed własną publicznością. Trenujemy tutaj na co dzień i chcemy, żeby to była taka twierdza. Mecz z obu stron był bardzo szarpany. Było dużo osobistych, dużo fauli i dużo takich „ciekawych” decyzji po obu stronach. Takie mecze się jednak zdarzają. Ważne, że w końcówce potrafiliśmy wykorzystać nasze mocne strony. Punktowaliśmy zawodników z Rzeszowa, wiedzieliśmy co chcemy grać i dowieźliśmy ten mecz do końca. Mam nadzieję, że z każdym dniem i każdym treningiem będziemy wyglądać lepiej. Chcemy grać na dużej intensywności i myślę, że z czasem naprawdę pokażemy cały swój potencjał – stwierdził rozgrywający ekipy z Tychów.
GKS Tychy – OPTeam Energia Polska Resovia 97:91
(25:19, 24:28, 18:23, 30:21)
- GKS: Śnieg 20 (7 a, 4 s.), Bożenko 3, Szmit 22 (2×3), Zmarlak 14 (2×3), Duda 10, oraz Piliszczuk 0, Walski 6, Dawdo 12, Heliński 2, Lis 8 (2×3, 7 a.).
Trener: Tomasz Jagiełka. - OPTeam Energia Polska Resovia: Jędrzejewski 17 (2×3), Koperski 9 (1×3), Margiciok 7 (5 a.), Młynarski 19 (3×3,6 zb.), Henderson 14 (2×3), oraz Zaguła 9, Ziółko 3, Wątroba 7, Formella 6, Indyk 0.
Trener: Kamil Piechucki. - Sędziowali: S. Moszakowski, M. Pogon, M. Falkiewicz. Widzów: 647.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zderzenie ze ścianą. Faworyt nie pozwolił resoviakom na zbyt wiele (zdjęcia)