– Na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie zakończenie tego roku – utyskiwał po przegranej w ostatnim meczu pierwszej części sezonu trener Stali Rzeszów, Marek Zub. Jego podopieczni wysoko przegrali przed własną widownią z Górnikiem Łęczna, który był zdecydowanie bardziej konkretną drużyną od rzeszowian.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
Gospodarze od pierwszego gwizdka nie prezentowali się najlepiej na murawie. To przyjezdni grali z większym polotem, raz za razem dochodząc do sytuacji bramkowych. Przyjezdni dość szybko przeszli do konkretów i tuż po kwadransie rywalizacji wyszli na prowadzenie. Mocny i precyzyjny strzał z dystansu Jakuba Bednarczyka zaskoczył bramkarza stalowców, który wzrokiem odprowadził piłkę do siatki. Stracony gol podziałał mobilizująco na miejscowych, którzy przejęli inicjatywę. Stal była groźna po próbach z dalszej odległości, ale zarówno Sebastien Thill, jak i Patryk Warczak nie zdołali pokonać czujnego między słupkami golkipera Górnika.
Napór biało-niebieskich zwiększył się zwłaszcza po zmianie połów. Były bramkarz Resovii – Branislav Pindroch niejednokrotnie ratował swoich kolegów z opresji, wyrastając na bohatera meczu. Goście mieli jednak swój plan na dobicie piłkarzy z żurawiem na piersi. Gdy Stal wykorzystała wszystkie swoje argumenty zielono-czarni postanowili przypieczętować swój triumf. Najpierw górnicy dwoma podaniami rozmontowali defensywę miejscowych, i do siatki z bliska trafił Damian Warchoł, chwilę potem niedokładnie na własnej połowie podawał Milan Simcak, rywale szybko przejęli piłkę i za sprawą Davida Ogagi zdobyli trzecią bramkę.
Marek Zub: Jestem przekonany, że podejmiemy próbę, jak najszybszego powrotu w górne rejony tabeli
– Źle weszliśmy w mecz, szybko stracona bramka, potem konieczność gry w ataku pozycyjnym i atakowania. Trudno było nam przebić się przez obronę Górnika, a gdy już się to udało, to w kilku sytuacjach bramkarz stanął na wysokości zadania. Ostatnie dwie bramki były już na deser, jeśli chodzi o przeciwnika. Popełniliśmy proste błędy, ale wynikające z tego, że dążyliśmy do tego, żeby przynajmniej strzelić honorową bramkę – komentował przebieg spotkania Marek Zub, trener Stali.
– Kończy się rok, zostajemy na pozycji w tabeli, na której byliśmy po rundzie jesiennej. Teraz czas na odpoczynek, refleksje i analizy. Biorąc pod uwagę nasze wyniki z końcowej fazy, pozostaje nam więcej zrobić na wiosnę. Jestem przekonany, że podejmiemy próbę, żeby jak najszybciej wrócić w wyższe rejony tabeli – dodawał opiekun biało-niebieskich, którzy przezimują przerwę w rozgrywkach na 10. miejscu ze stratą 6 punktów do strefy barażowej.
STAL Rzeszów – GÓRNIK Łęczna 0-3 (0-1)
0-1 Bednarczyk (16.), 0-2 Warchoł (86.), 0-3 Ogaga (88.)
STAL: Raciniewski – Warczak, Kaczor, Kościelny, Simcak, Łyczko (63. Pena), Thill, Kądziołka (76. Piotrowski), Łysiak, Wachowiak (46. Duljević), Prokić (64. Bała)
GÓRNIK: Pindroch – Grabowski, De Amo, Szabaciuk, Bednarczyk (79. Orlik), Deja, Spacil (61. Ogaga), Warchoł, Akhmedov (85. Kryeziu), Malamis (61. Janaszek), Banaszak (79. Roginić).
Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Żółte kartki: Bednarczyk, Deja.