
Po solidnej lekcji futbolu od Ruchu Chorzów, Stal Rzeszów w starciu z Miedzią Legnica będzie chciała zrehabilitować się za bolesną porażkę 0-4 z 14-krotnym mistrzem Polski. Rywale z Dolnego Śląska, po fatalnym początku sezonu, odnieśli pierwsze zwycięstwo i do Rzeszowa przyjadą z nadzieją na wydostanie się ze strefy spadkowej. Stal spróbuje rozpracować jej były trener – Janusz Niedźwiedź.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
Stal po przegranej 0-4 w Chorzowie nie miała wiele czasu na analizę i wyciąganie wniosków. Już w sobotę biało-niebieskich czeka kolejna próba. Rywal, choć źle rozpoczął rozgrywki, podbudował się triumfem nad jednym z faworytów do awansu – ŁKS-em Łódź.
Obecnie za wyniki Miedzi odpowiada dobrze znany w Rzeszowie Janusz Niedźwiedź. 43-letni szkoleniowiec zastąpił po trzeciej kolejce Wojciecha Łobodzińskiego, pod którego wodzą legniczanie przegrali trzy mecze. Po inauguracyjnej porażce ze Śląskiem Wrocław jego drużyna zremisowała z Chrobrym Głogów, a następnie ograła ŁKS. Mimo tej wygranej Miedź wciąż pozostaje w strefie spadkowej. W stolicy Podkarpacia, jak zapewnia jej trener, czeka ją nader ciężka przeprawa.
– Najbliższy przeciwnik nie jest może trudny do oceny, natomiast jest bardzo nieprzewidywalny. Wynika to z młodości. Rzeszowianie potrafią wznieść się na wyżyny, jak w spotkaniu ze Śląskiem, a potem popełniać błędy. Tak to wygląda przy zespołach z przewagą młodzieżowców i na to trzeba się przygotować. Nastawiamy się na tę trudniejszą wersję Stali, z jej największymi atutami. Zrobimy wszystko, żeby się jak najlepiej zaprezentować, żeby nasz futbol był jeszcze lepiej zorganizowany i skuteczniejszy w każdym aspekcie. Musimy przywieźć punkty, ponieważ sytuacja jest trudna, jednak jest „światełko w tunelu”, jest optymizm – mówił dla mediów klubowych Janusz Niedźwiedź, który, choć w Stali pracował 5 lat temu, nie rozstaje się z miastem swojego byłego zespołu.
– Od czasu pracy w Stali mieszkam na stałe w Rzeszowie. Tam się osiedliłem i będzie to sentymentalny powrót, ponieważ przyjadę pierwszy raz na ten stadion od zakończenia pracy w tym klubie (dla opiekuna legniczan będzie to jednak kolejny powrót na Hetmańską. Ostatnio mierzył się tu z Resovią jako trener Widzewa, wcześniej zaś przyjechał na Stadion Miejski, prowadząc Górnika Polkowice, który w 1. kolejce sezonu 2020/21 zainaugurował rozgrywki od starcia ze Stalą – przyp. red.). Do dzisiaj spotykam się z aktami sympatii, bo kibice widzą mnie na mieście, pamiętają te dobre czasy i mimo wszystko trudny sezon, który zakończył się sukcesem. Dziś jednak moje myśli są tylko przy Miedzi, żeby jak najlepiej przygotować zespół, a także wygrać – wspomina szkoleniowiec, pod którego wodzą „Żurawie” awansowały do 2. ligi.
Nieprzewidywalność największą bronią Stali
Podopieczni Marka Zuba po klęsce w Chorzowie myślą przede wszystkim o rehabilitacji.
– Nie możemy dać kolejnego blamażu. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy zagrali tak jak z Ruchem. Stracić dwie bramki w trzy minuty to niewybaczalne – mówi obrońca Stali, Ksawery Kukułka.
Lewy defensor spodziewa się, że przeciwnik spróbuje narzucić swój styl od pierwszej minuty, zwłaszcza po tak fatalnym początku biało-niebieskich na Stadionie Śląskim.
– Miedź po wygranej z ŁKS-em przyjedzie podbudowana. Spodziewam się, że wyjdą wysoko i zaatakują. Musimy pokazać swoje najlepsze walory i odkuć się za ostatnią porażkę – podkreśla.
Były gracz Lecha Poznań zaznacza również, że w sobotę będzie chciał być bardziej aktywny w ofensywie.
– Brakuje mi liczb z przodu. Skupię się na dośrodkowaniach, w czym jestem mocny, i obiegach, żeby być bardziej zapamiętanym w ataku – dodaje.
Trener Zub, zapytany o największy atut swojej drużyny, którego można się spodziewać w konfrontacji z Miedzią, odpowiada krótko:
– Nieprzewidywalność. To jest nasza mocna strona.
STAL Rzeszów – MIEDŹ Legnica
Sobota, godz. 19.30 (Transmisja TVP Sport, TVP3)
