H.Skrzydlewska Orzeł Łódź będzie pierwszym rywalem Texom Stali Rzeszów. Beniaminek Metalkas 2. Ekstraligi nie ukrywa, że sezon 2024 chce rozpocząć od zwycięstwa.
ŻUŻEL. METALKAS 2. EKSTRALIGA
Rzeszowianie po 7 latach powrócili na zaplecze PGE Ekstraligi. Cel, jaki sobie stawiają przed tym sezonem jest jasny – przede wszystkim utrzymanie, chociaż nad Wisłokiem wszyscy mają nadzieję, że „Żurawie” sporo namieszają w tegorocznych rozgrywkach. Pomóc ma w tym stabilność składu, oparta na zawodnikach, którzy w tamtym roku wywalczyli awans plus wzmocnienia. To największe, to bez wątpienia trzykrotny indywidualny mistrz świata, Duńczyk Nicki Pedersem który po raz trzeci będzie bronił biało-niebieskich barw. Na Hetmańską przyszedł także Mateusz Świdnicki i Jesper Knudsen, którzy do będą rywalizować o pozycję U24, jak również junior Jakub Poczta. Na zasadzie transferu definitywnego do Rzeszowa trafił także Wiktor Rafalski, który w tamtym roku startował już w Texom Stali na zasadzie wypożyczenia.
Problem z treningami i ból głowy menedżera
Rzeszowianie w tym roku zadziwili całą żużlową Polskę, jeszcze w lutym wyjeżdżając na swój tor. Później jednak z tą jazdą bywała różnie. Texom Stal nie ma za sobą żadnego oficjalnego sparingu, a jedynie dwa treningi punktowane oraz Turniej o Puchar Prezydenta Krakowa. Jakby tego było mało, rzeszowianie od świąt nie trenowali na własnym torze, na który wrócili dopiero w środę i czwartek.
– Przez ostatni tydzień w Rzeszowie nie można było organizować treningów ze względu na naprawę stanu i nawierzchni toru po zdewastowaniu go przez służby techniczne drużyn piłkarskich organizujących mecze na Stadionie Miejskim. Jest to o tyle zatrważające, że klub poniósł gigantyczny koszt związany z wynajmem równiarki toru (w nowym regulaminie jest obowiązek 3 razy w sezonie), prace trwały od świtu do późnych godzin nocnych a dwa dni później jedna z ekip piłkarskich pracujących przy organizacji meczu zrobiła potężne koleiny. Żeby tego było mało druga z rzeszowskich drużyn piłkarskich przy swoim meczu kilka dni po tym wydarzeniu jeszcze pogorszyła ten stan toru oraz spowodowała powstanie nowych gigantycznych kolein. W tym momencie tor jest przygotowany ale musi się ułożyć. Na mecz oraz trening przedmeczowy powinien być gotowy – odpowiadał w mediach społecznościowych na pytanie jednego z kibiców Michał Drymajło, prezes H69 Speedway SA.
W piątek żużlowcy Texom Stali nie mogli z kolei skorzystać ze stadionu przy ul. Hetmańskiej, ponieważ był on areną piłkarskich derbów Rzeszów.
Przed inauguracją sezonu menedżer Paweł Piskorz ma niemały ból głowy w kwestii zestawiania składu. W pierwszej kolejności będzie musiał odstawić jednego z seniorów, bowiem jest ich za dużo. Jakby tego było mało, w ekipie z Hetmańskiej nie brakuje urazów.
– Na tę chwilę mamy trzech kontuzjowanych zawodników: Jakuba Pocztę, Mateusza Świdnickiego i Marcina Nowaka. Jakuba na pewno nie zobaczymy w sobotnim meczu, a co do Mateusza i Marcina, którzy mają drobne urazy, to decyzja zapadnie po środowo-czwartkowych treningach – mówił jeszcze przed próbnymi jazdami Paweł Piskorz, menedżer Texom Stali.
– Szczerze powiedziawszy, każde zwycięstwo będzie dla mnie bardzo istotne. Pierwszy mecz dla jednych i drugich jest zawsze jedną wielką niewiadomą. Liczę, że uda się utrzymać Rzeszów jako niezdobytą twierdzę. Chcemy wejść w sezon zwycięstwem, ale uważam też, że jadąc do Łodzi, nie pojedziemy bronić zaliczki z pierwszego meczu, tylko pojedziemy tam po prostu po zwycięstwo – dodaje.
Skład ustalał prezes
W z godnej opinii fachowców, zespół z Łodzi nie będzie w tym sezonie zaliczany do grona faworytów, a ekipa prowadzona przez nowego trenera, Macieja Jądera w głównej mierze powinna się skupić na walce o utrzymanie w Metalkas 2. Ekstralidze.
– Z panem Witoldem dogadaliśmy się błyskawicznie. Trochę byłem zaskoczony tym telefonem, ale nie musiałem się zastanawiać. Z Łodzią jestem dość mocno związany, mieszka tu moja rodzina i dość często odwiedzałem to miasto. Mam bardzo fajne wspomnienia dotyczące kibiców jak tu jeździłem kilkanaście lat temu i teraz również liczę na ich wsparcie – mówił szkoleniowiec Orła w rozmowie z oficjalną stroną klubu z Łodzi.
W jesiennym okienku transferowym Orzeł mocno przewietrzył szatnię. Z poprzedniego składu ostał się się jedynie Tomasz Gapiński i Aleksander Grygolec, a nowymi twarzami są m.in. Oliver Berntzon, Oskar Polis, Daniel Kaczmarek, Luke Becker, Benjamin Basso, Mateusz Bartkowiak i Drew Kemp.
– Twierdzę, że ci zawodnicy, którzy są u nas mają potencjał i na torze zostawią serducho, a przede wszystkim będą chcieli pokazać staremu Skrzydlewskiemu, że warto było im zaufać i na nich postawić – mówił kilka tygodni temu Witold Skrzydlewski, prezes łódzkiego klubu, cytowany przez Przegląd Sportowy.
– W 100 procentach to ja biorę odpowiedzialność za wynik drużyny w sezonie 2024. Tym razem decydowałem bowiem o wszystkich ruchach kadrowych. Wcześniej różnie z tym bywało. Próbowano mi wcisnąć, że to ja wybierałem takich czy innych zawodników, a tak nie było. Dlatego teraz postanowiłem inaczej, decydowałem o wszystkim i stąd wezmę wynik drużyny na klatę. Jak „zwalimy” się do Krajowej Ligi Żużlowej, to ja też poniosę tego konsekwencje – podkreśla.
– Uważam, że Orzeł wcale nie jest słabą drużyną, bo z Lukem Beckerem, Benjaminem Basso na U24, Oliverem Berntzonem też prezentuje bardzo solidny poziom. Oskar Polis jest ponoć w wyjątkowej formie, bo był szybki na treningach i w sparingach – charakteryzuje sobotniego rywala swojej drużyny Paweł Piskorz.
– Na pewno będą to ciekawe zawody. Jest przecież jeszcze Mateusz Bartkowiak na juniorce, ale uważam, że nasi juniorzy zrobili znaczny postęp. Mamy wzmocniony skład i tak jak mówiłem, liczę na dobry i ciekawy mecz – przekonuje.
W składzie gości dość niespodziewanie zabrakło miejsca dla kapitana drużyny, Tomasza Gapińskiego.
– Postawiłem w tym spotkaniu na młodzież. Wiem, że kapitana nie wypada odstawiać, ale takie mamy założenia. Mamy z Tomaszem Gapińskim wszystko wyjaśnione i nie ma żadnych kwasów w drużynie. Zawodnik, który w Rzeszowie zaprezentuje się najsłabiej, nieważne jak będzie się nazywał, w kolejnym meczu nie pojedzie, a Tomek wchodzi w jego miejsce. To są przejrzyste zasady – wyjaśnia trener Maciej Jąder.
Witold Skrzydlewski: Czy nasi chuligani okażą się prawdziwymi, czy takimi ze żłobka lub przedszkola?
A co bezpośrednio przed meczem w Rzeszowie mówi prezes Witold Skrzydlewski?
– Zobaczymy, co nasza drużyna jest warta. Czy nasi chuligani okażą się prawdziwymi, czy takimi ze żłobka lub przedszkola. Liczymy na dobry wynik w tym spotkaniu. Dużo trenowaliśmy, myślę że wszyscy zawodnicy są gotowi. Jeździliśmy po torach podobnych do rzeszowskiego. Między innymi mieliśmy zajęcia w Lesznie. Na podstawie treningów, przygotowania zawodników i tego, jak sobie radzili na tych torach wybrałem skład na pierwszy mecz – mówi Skrzydlewski.