Piłkarze z żurawiem na piersi przywitali się z piłkarską wiosną dwiema przykrymi porażkami. Gracze Marka Zuba koniecznie chcą zmazać plamę i zwyciężyć przed własną publicznością z Miedzią Legnica.
PIŁKA NOŻNA. FORTUNA I LIGA
Stal po porażce z Wisłą Kraków, która została przesądzona w doliczonym czasie meczu biało-niebiescy zamierzali powetować sobie to niepowodzenie z równie ofensywnie usposobioną Arką Gdynia. Efekt był jednak dużo gorszy, ponieważ stalowcy wrócili znad morza z bagażem aż pięciu straconych bramek, a porażka 1-5 okazała się najwyższą przegraną rzeszowian od momentu ich powrotu na zaplecze PKO BP Ekstraklasy.
– Przegraliśmy ten mecz przede wszystkim w powietrzu – dał jasno do zrozumienia trener Stali, Marek Zub, mając na myśli trzy stracone gole po strzałach głową piłkarzy Arki.
Coach „Żurawi” nie zamierza jednak specjalnie pracować nad tym elementem gry przed konfrontacją z Miedzią.
– Nie poprawimy gry w powietrzu z dnia na dzień, bo mamy takich, a nie innych zawodników, którzy na tyle są do tego przygotowani, mają określone możliwości i umiejętności, że to nie jest kwestia do poprawienia w ciągu jednego czy dwóch treningów. Nie wystarczy skoczyć wyżej i opierać się na wzroście danego zawodnika, żeby mówić o skuteczności gry w obronie. Tu ma znaczenie to, w jaki sposób piłka znalazła się w powietrzu, skąd była dośrodkowana itd. – wyjaśniał stracone bramki po uderzeniach głową gdynian opiekun biało-niebieskich.
Trener zespołu z Hetmańskiej 69 nie planuje również koncentrować się głównie na aspektach defensywnych w przygotowaniach do potyczki z legniczanami. Jak zapewnia 59-latek, jego team nadal w równym stopniu realizuje organizację gry w ofensywie i defensywie.
– Cały czas musimy myśleć o strzelaniu bramek – zwraca uwagę Marek Zub. – Mamy wiele do zrobienia w obu aspektach – dopowiada.
Powrót Michalika
Piątkowy mecz Stali z Miedzią będzie powrotem na stare śmieci dla Damiana Michalika. Prawy pomocnik legniczan jeszcze w poprzednim sezonie grał w barwach klubu z Rzeszowa, dla którego przez 4 lata wystąpił w 109 spotkaniach, walnie przyczyniając się do awansu „Żurawi” na drugi szczebel rozgrywek. Obecny skrzydłowy „Miedzianki”, podobnie jak w Stali, jest czołowym graczem w ekipie Radosława Belli, gdzie z 5. golami jest drugim najlepszym strzelcem zespołu po Kamilu Drygasie (9 bramek). Nie wiadomo jednak, czy Michalik wyjdzie na plac gry od pierwszej minuty, bo w meczu z 23 lutego z Polonią Warszawa zszedł z murawy już w 12. minucie ze względu na uraz. We wtorkowym zaś zaległym spotkaniu Miedzi z GKS-em Katowice po raz pierwszy wszedł na boisko z ławki rezerwowych. Niezależnie od jego obecności, rywale mają kim „straszyć” na bokach. Tacy gracze jak Kamil Antonik (były zawodnik Resovii – przyp. red.) czy Emmanuel Agbor to niebezpieczne ogniwa w szeregach marzących o Ekstraklasie legniczanach.
– W bocznych sektorach boiska Miedzi są najwartościowsi piłkarze. Mam na uwadze też nasz mecz z rundy jesiennej, gdzie widać było trend, jeśli chodzi o grę rywali. Mamy dużo informacji na ten temat – mówi szkoleniowiec rzeszowskiej ekipy, która będzie musiała sobie radzić bez dwóch zawodników: Milana Simcaka oraz Karola Łysiaka.
Ten pierwszy nie zagra przez wzgląd na bezpośrednią czerwoną kartkę, którą obejrzał w Gdyni, natomiast jego młodszy kolega będzie pauzował za czwartą żółtą kartkę.
Jesienną Miedź triumfowała przed własną widownią 2-1. Honorowego gola dla przyjezdnych zdobył Krystian Wachowiak. Po 21 kolejkach drużyna z Dolnego Śląska zajmuje 9. pozycję, ze stratą 2 „oczek” do strefy barażowej i to ona będzie faworytem piątkowej potyczki.
STAL RZESZÓW – MIEDŹ LEGNICA
piątek, godz. 18