Tak źle w szpitalach już dawno nie było. Wielu dyrektorów twierdzi, że zadłużenie to wina polityki obecnego rządu. I obawia się, że z powodu rosnących cen, sytuacja finansowa może być jeszcze gorsza.
Dyrekcja ZOZ w Dębicy zwróciła się do swojej rady społecznej z prośbą o wyrażenie opinii w sprawie zaciągnięcia kredytu w wysokości 60 mln zł, celem spłaty zobowiązań wobec ZUS, części uprzednio zaciągniętych pożyczek oraz zobowiązań wymagalnych.
Dramatyczna sytuacja nie dotyczy tylko tej placówki, ale większości podkarpackich szpitali. Dębicka lecznica zaś to nie jedyny podmiot, który nie jest w stanie udźwignąć zobowiązań.
„Sytuacja naszego szpitala jest bardzo trudna. Pomimo stopniowego wprowadzania działań naprawczych i wszelkich starań ograniczania kosztów oraz wzrostu przychodów, niestety wiele czynników jest od nas niezależnych, które negatywnie wpływają na sytuacje finansową. Do najważniejszych należą: galopująca inflacja, wzrost cen za prąd o 250 proc., brak wzrostu wyceny procedur medycznych ustalanych przez NFZ, w stopniu zaspokajającym tempo wzrostu cen rynkowych i wiele innych” – czytamy w piśmie szpitala w Dębicy.
Drektor szpitala w Leżajsku: zadłużenie szpitali to wina rządu
– Zadłużenie to wina polityki rządu, który świadomie i z premedytacją dąży do upadku, szczególnie szpitali powiatowych – mówi Marian Furmanek, dyrektor SP ZOZ w Leżajsku.
Jesteśmy doprowadzeni do ściany, a rządzący zamiast ratować szpitale robią wszystko, by je zniszczyć, a winę zrzucić na dyrektorów. Fundusz na wniosek o zwiększenie ryczałtu odpowiada, że finansuje nas zgodnie z rozporządzeniem prezesa NFZ. Trzeba więc zmienić albo rozporządzenie albo prezesa
I dodaje, że po raz pierwszy od 21 lat, od kiedy zarządza szpitalem, ma 4,8 mln zł na minusie za ubiegły rok.
– A teraz będzie jeszcze gorzej, bo dosłownie wszystko cały czas drożeje, a od lica znowu rosną pensje personelu – dodaje. – Czy będę brał kredyt? Nie. Bo to nie tędy droga, przecież każdy kredyt trzeba spłacić. To droga donikąd. Kto by mi zresztą dał taką pożyczkę nie mając gwarancji spłaty? Tylko chyba parabank. Każą nam przekształcać szpitale na zakłady opiekuńczo-lecznicze, oddziały geriatryczne, słowem tworzyć lazarety, ale przecież na to też nie płacą. Sam musiałem zlikwidować ZOL, bo ciągle był milion zł na minusie – wyjaśnia.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ministerstwo Zdrowia zarabia setki milionów zł na krwi honorowych dawców
Podaje też przykład rentowności szpitala w Leżajsku, np. oddziału rehabilitacyjnego.
– Fundusz płaci 26 zł na masaż, który trwa minimum 45 minut. A ja masażyście muszę zapłacić za godzinę pracy 49 zł. Jak to się ma bilansować? – pyta.
Sytuacja finansowa szpitali może się jeszcze pogorszyć
W podobnym tonie wypowiada się dyrektor szpitala w Kolbuszowej.
– Jestem przerażony, a koniec przyszłego roku widzę całkiem czarno – mówi Zbigniew Strzelczyk.
To w związku z tym, że już niebawem sytuacja finansowa wielu szpitali może się jeszcze pogorszyć. Na 1 lipca 2023 r. została zaplanowana druga tura podwyżek w służbie zdrowia. Wprowadza ona wyższe płace minimalne dla każdej grupy pracowników.
– Na bieżąco analizujemy sytuację finansową naszych szpitali. Za sprawą niewłaściwie przeprowadzonego wdrożenia podwyżek płac minimalnych, bez zapewnienia wielu placówkom odpowiednich pieniędzy na ten cel, coraz więcej szpitali powiatowych nie jest w stanie się bilansować. To już nie są incydentalne przypadki – mówi Rudolf Borusiewicz, dyrektor Biura Związku Powiatów Polskich, cytowany przez Portal Samorządowy.
Lech Janicki, starosta ostrzeszowski, przewodniczący Konwentu Starostów Województwa Wielkopolskiego przekonywał, że „powiaty się wykrwawią”, ale będą szpitale utrzymywać, ze względu na ogromny nacisk społeczny.
