Nie milkną echa ostatnich doniesień dotyczących zatrudnienia przez wpływowego polityka PiS z Podkarpacia, Marka Kuchcińskiego dzieci swoich przyjaciół w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, którą kierował pd października zeszłego roku. Jak podał tygodnik „Polityka”, miało chodzić o córki starosty jasielskiego, Adama Pawlusia, i byłego wojewody przemyskiego, Jana Musiała. Oraz syna wicemarszałka województwa podkarpackiego, Piotra Pilcha.
Ten ostatni potwierdził w rozmowie z Super Nowościami, że jego syn był zatrudniony w KPRM, ale nie widzi w tym nic złego. Samorządowiec umieścił też na swoim facebookowym profilu obszerne oświadczenie, w którym potępił atakowanie swej rodziny.
O tym, że córki Pawlusia i Musiała oraz syn Pilcha byli zatrudnieni w KPRM przez Marka Kuchcińskiego, jako pierwszy doniósł tygodnik Polityka. Według informatora, podkarpackiego działacza PiS, córka Musiała już wcześniej współpracowała z Kuchcińskim w Sejmie, gdy ten był jego marszałkiem. Jak zapewne wszyscy pamiętają przestał nim być w sierpniu 2019 roku w związku z tzw. aferą „Air Kuchciński”. Chodziło o korzystanie przez posła z Przemyśla, a także jego znajomych i rodzinę z rządowych samolotów, jak z bezpłatnych taksówek.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Kto zostanie wojewodą podkarpackim? Wśród nazwisk Buż, Kaźmierczak, Trębacz i Pawlak-Kamińska
Wtedy to PiS „schował” Kuchcińskiego, by nie rzucał się w oczy i nie przypominał o bulwersującej aferze lotniczej. Jednak Kuchciński to jeden z najbliższych współpracowników prezesa Kaczyńskiego. Wiadomo zatem było, że gdy sprawa z air aferą nieco „przyschnie”, będzie on mógł liczyć na intratne stanowisko. I tak się stało.
W październiku zeszłego roku Marek Kuchciński został mianowany szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zastąpił Michała Dworczyka, skompromitowanego przez tzw. aferę mailową.
Marek Kuchciński zatrudnia, podkarpaccy działacze PiS oburzeni
To właśnie po tym, jak Kuchciński objął funkcję szefa KPRM, miał ponownie nawiązać współpracę z córką Musiała. A także przyjąć do pracy córkę Pawlusia oraz syna Pilcha. Oburzony tym faktem podkarpaccy działacze PiS o wszystkim zawiadomili dziennikarzy „Polityki”.
Jak przekazał im ten anonimowy informator, zatrudnione w KPRM dzieci znajomych Marka Kuchcińskiego „więcej przebywały na Podkarpaciu niż w Warszawie”. Twierdził też, że syn Pilcha i córka Pawlusia mieli pomagać swoim ojcom w kampanii wyborczej zamiast pracować. Adam Pawluś i Piotr Pilch kandydowali bowiem w ostatnich wyborach na posłów z listy PiS w okręgu 22, czyli krośnieńsko – przemyskim. Startowali z odległych miejsc niedających wielkich szans na zdobycie mandatów. Zdaniem informatorów „Polityki” mieli po prostu „ciągnąć” listę, na której „jedynką” był właśnie Marek Kuchciński.
– To się w głowie nie mieści, że Marek Kuchciński zatrudnił w kancelarii premiera dzieci swoich bliskich znajomych, i to troje. Jedno z nich nie ma nawet skończonych studiów, a jedna z córek została zatrudniona kilka tygodni przed wyborami – mówili informatorzy „Polityki”.
Pytane w te zatrudnienia przez dziennikarzy Centrum Informacyjne Rządu potwierdziło, że jedna z tych osób rzeczywiście pracowała w KPRM, ale nie podano która.
Pawluś: nie widzę w tym nepotyzmu
Doniesienia medialne na ten temat bardzo oburzyły Adama Pawlusia i Piotra Pilcha. Pawluś, starosta jasielski, w rozmowie z Gazetą Wyborczą podkreślał, że córka jest inżynierem informatyki. A w KPRM zatrudniona była ledwie miesiąc i parę dni. Dokładnie od 21 sierpnia do 23 września. Po to, by odbyć praktykę, po której wróciła do kontynuacji nauki.
Jak podkreślał starosta jasielski, nigdy nie prosił Marka Kuchcińskiego o zatrudnienie jego córki. Ani też córka nie brała udziału w kampanii wyborczej. Przyznał natomiast, że znała ona polityka PiS.
– Spotyka się często z ludźmi, z którymi ja się spotykam. Ale nie wiem, czy marszałek (Marek Kuchciński – przyp. autora) w ogóle wiedział, że córka będzie zatrudniona w KPRM. (…) Ona jest osobą dorosłą, to była jej decyzja o podjęciu pracy krótkoterminowej. Zbiera doświadczenie. W tym, że pracowała w kancelarii premiera, nie widzę nepotyzmu – mówił Adam Pawluś w rozmowie z „Wyborczą”.
Dodał, że jego córka pracowała w KPRM za nieco większą pensję, niż najniższa krajowa.
Pilch: za wyjątkowo podłe uważam atakowanie mojej rodziny
Wicemarszałek województwa podkarpackiego, Piotr Pilch do doniesień medialnych odniósł się m.in. na swoim facebookowym profilu.
– Za wyjątkowo podłe uważam atakowanie mojej rodziny, piętnowanie i z nazwiska szkalowanie mojego dziecka, który nie jest osobą publiczną, zatrudnioną i wykonującą swoją pracę tak jak miliony innych osób w Polsce na stanowisku i za wynagrodzeniem zgodnym z jego kwalifikacjami, zainteresowaniem i z adekwatnym wynagrodzeniem – napisał m.in. wicemarszałek województwa podkarpackiego.
– Ocena pracy, przydatność i efektywność wykonywanych zadań należy do przełożonych, którzy mają prawo do doboru swoich współpracowników. Niemniej z wielką satysfakcją, jako rodzic, przyjmowałem bardzo liczne od wielu osób wysokie oceny pracy syna. Wg tych ocen realizowane projekty i powierzone zadania były wykonywane bardzo kompetentnie, terminowo i z pełnym powodzeniem. Syn jest studentem, kończy studia inżynierskie na SGGW w Warszawie, bardzo zdolnym, inteligentnym, świetnym organizatorem, bardzo komunikatywnym i doskonale znającym języki, posiada rzadką umiejętność symultanicznego tłumaczenia języka angielskiego – wyliczył Piotr Pilch.
I dodał, że oczekuje sprostowania od redakcji publikujących lub powielających nieprawdziwe informacje na temat zatrudnienia jego syna w KPRM.
W rozmowie z „Super Nowościami” Piotr Pilch potwierdził, że to zatrudnienie miało miejsce. Ale jak podkreślił, nigdy nie próbował załatwiać mu pracy i nie rozmawiał na ten temat z Markiem Kuchcińskim.
– O propozycji (pracy w KPRM przyp. autora) dowiedziałem się od syna – zapewniał Pilch dodając, że stanowisko, na którym pracował jego syn nie wymagało konkursu. – Było na tyle niskie, że nie wymagało też wykształcenia wyższego, którego brak zarzucają mu autorzy niektórych publikacji – wyjaśniał.
- DO GÓRY DNEM: Jan Miszczak: wystawienie Kaczyńskiego na strzał?
Wicemarszałek województwa podkarpackiego wspomniał też, że syn pracował za podobne wynagrodzenie, jak córka Pawlusia.
– Syn nie jest członkiem PiS i nie prowadził kampanii wyborczej. Nie jest też osobą publiczną i wymienianie jego personaliów w tym kontekście jest stygmatyzowaniem, które może mieć wpływ na znalezienie przez niego pracy w przyszłości – stwierdził Piotr Pilch.
Dodał, że nie widzi nic złego w tym, że jego syn znalazł zatrudnienie akurat w KPRM kierowanej przez Marka Kuchcińskiego.
– Gdyby to był ktoś z rodziny pana marszałka, to owszem, nie byłaby dobra taka sytuacja – zauważył.
Ironiczne komentarze
Publiczne oświadczenie Piotra Pilcha doczekało się da Facebooku licznych komentarzy. W wielu z nich nie brakowało słów solidarności i wsparcia.
– To dla mnie niepojęte, żeby dziennikarzy potępiać za to, że napisali, iż dzieci kolegów Kuchcińskiego pracują „u Kuchcińskiego” – powiedział w rozmowie z nami pragnący zachować anonimowość przemyślanin.
– Taka jest prawda i tyle. Jasne, nikt nikomu pracy nie załatwiał. Szedł sobie po prostu czyjś syn, czy szła czyjaś córka, ulicą Wiejską w Warszawie i pomyśleli „a zajdę, zapytam się, czy jakiejś roboty dla mnie nie mają” . Weszli i, co za traf, akurat wakowały miejsca w KPRM, której szefował kolega ojców tychże. No cóż za przypadek. Jak można wspierać nepotyzm i jeszcze uważać ujawnienie go za coś złego? – pytał. – A tak przy okazji, ciekawe czy ci panowie tak teraz broniący swoich dzieci zatrudnionych w KPRM potępiali partyjnego kolegę, pana Mateckiego, gdy ujawniał dane syna pani posłanki Filiks? – padło kolejne pytanie.
– Porządni politycy w cywilizowanych krajach nie dopuszczają aby ich rodzinę zatrudniano w miejscach, gdzie może paść podejrzenie o nepotyzm – skomentował z kolei oświadczenie Piotra Pilcha jeden z internautów.
No cóż, będąc dzieckiem polityka, także lokalnego, ale znającego tych z tzw. wierchuszki, też ma się prawo do tego, żeby pracować gdzie się chce. Niemniej jednak podejrzeń o nepotyzm należało się w tych przypadkach spodziewać. Tak na zdrowy rozsądek.