Rolnicy nie dali się władzy zwieść ani skłócić. W środę (7 maja) ci z Agrounii i ci z Podkarpackiej Oszukanej Wsi protestowali wspólnie w Medyce blokując przejście graniczne na wjazd do Polski. Powód? Polityka rządzących wobec importu ukraińskich płodów rolnych oraz niepełnione obietnice złożone polskim chłopom. – Zostaliśmy oszukani! – mówili zgodnie Roman Kondrów z Oszukanej Wsi i Michał Kołodziejczak z Agrounii.
W środowy (7 czerwca) poranek padał deszcz, chwilami ulewny. To jednak nie zniechęciło rozwścieczonych rolników do zaprotestowania tuż za przejściem granicznym z Ukrainą w Medyce.
– Nawet niebo płacze widząc naszą krzywdę – mówili chłopi z Podkarpackiej Oszukanej Wsi i Agrounii. – To dla nas ostatni dzwonek na to, by pokazać jak jest naprawdę i powiedzieć za pośrednictwem mediów rządzącym: Oszukaliście nas! Za sześc tygodni mamy żniwa, potem ozime zasiewy, wykopki i wtedy nikt z nas nie będzie miał zwyczajnie czasu, by czynnie protestować – wyjaśniali.
– O to chyba rządzącym chodzi, żeby nas zmęczyć i dalej kłamać ludziom z miast, że my mamy od rządu tyle pieniędzy, że aż nie nadążamy ich zliczyć – ironizowali z gorzkimi uśmiechami. – Tymczasem my nie mamy od rządu nic poza kolejnymi obiecankami i kłamstwami, za to „dzięki” tej władzy mamy same straty i w oczy zagląda nam widmo po prostu bankructwa – stwierdzali wprost.
– Dość tego! Niech nas zobaczą, niech usłyszą, skoro nie da się z nimi po dobroci, zablokujemy przejście graniczne na wjazd do Polski – zapowiedzieli protestujący w Medyce rolnicy.
„Pomoc Ukrainie – tak, import zboża spoza UE – nie”
Na protest w Medyce przyjechali głównie chłopi z Podkarpacia, ale wspierali ich też koledzy z różnych regionów Polski. Potężne ciągniki co i rusz pojawiały się w miejscu protestu. Nie zabrakło także transparentów.
PRZECZYTAJ TEŻ: Rolnicy mają dość rządów PiS. Szykują blokady dróg
„Wy nie musicie ludziom dawać. Wystarczy, że przestaniecie im zabierać, a ludzie sami sobie poradzą. Andrzej Lepper”- te słowa nieżyjącego już wicepremiera i lidera Samoobrony wzmocnione zostały ubraną po chłopsku kukłą powieszoną na sznurze. To nawiązanie do sposobu, w jaki Andrzej Lepper stracił życie, ale i do tego czego aktualnie rządzący doprowadzili polską wieś.
„Oszukania Wieś – czekamy na wybory” , „Prezesie! Na jesień zaoramy was”. Te słowa pokazują, jak wściekli są na rządzących polscy rolnicy. Być może najbardziej ci z Podkarpacia.
– W telewizji publicznej albo się o naszej sytuacji wcale nie mówi, albo przedstawia się nas jako wrogo nastawionych do pomocy Ukrainie – zauważył Roman Kondrów reprezentujący podkarpackich rolników z Oszukanej Wsi. – Tymczasem to przecież my, stąd, z Podkarpacia jako pierwsi przyjmowaliśmy uchodźców z Ukrainy otwierając swoje domy i serca dla nich i pomagając zupełnie spontanicznie – przypomniał. – Proszę popatrzeć na ten transparent, jest na nim jasno napisane o co nam chodzi
Kondrów wskazał pokaźnych rozmiarów baner wiszący na jednym z ciągników, które zjechały do Medyki na protest. „Tranzyt – Tak, Pomoc Ukrainie – Tak, Import zboża spoza UE – Nie” – napisano na nim.
Rządzący mydlą rolnikom i „miastowym” oczy
– Komisarz Janusz Wojciechowski (przedstawiciel polskiego rządu ds. rolnictwa w Komisji Europejskiej – przyp. autora) mydli ludziom oczy, że wszystko w porządku, bo zboże z Ukrainy nie będzie napływać do Polski do połowy września – mówił z kolei lider Agrounii Michał Kołodziejczak. – To kpina, bo co nam to daje? – pytał retorycznie. – W tej decyzji nie uwzględniono owoców miękkich, jaj, drobiu. Te produkty będą nadal płynęły do Polski – wyjaśnił.
– Poza tym my mamy pełne spichlerze zboża po poprzednich żniwach i nie mamy gdzie trzymać tego, które zbierzemy podczas nadchodzących żniw, ani gdzie go sprzedać – tłumaczył Kołodziejczak. – Dziś mija równo miesiąc od chwili, gdy w Brukseli głosowano nad wprowadzeniem cła na ukraińskie płody rolne. Jak głosowali europosłowie PiS? Oczywiście przeciwko cłu! A opowiadają, jak to troszczą się o polskiego chłopa – drwił w Medyce lider Agrounii.
Protestujący rolnicy: panie ministrze, zapraszamy na Podkarpacie
– Nikt nas do tej pory tak naprawdę nie wysłuchał – mówił Roman Kondrów organizator protestu z Podkarpackiej Oszukanej Wsi. – Kolejni ministrowie (rolnictwa i rozwoju wsi przyp. autora) tylko nam obiecywali i nic z tego nie wynikło – zauważył. – Od czerwca wycofano dodatki do pszenicy! Niby to, jak wyjaśnia resort błąd techniczny. Panie ministrze Telus (aktualny minister rolnictwa i rozwoju wsi, Robert Telus przyp. autora), zapraszamy na Podkarpacie! Niech się pan naocznie przekona jak jest.
PRZECZYTAJ TEŻ: W Jasionce będzie hałas, wyburzą dwa bloki. Mieszkańcy: władza zrujnuje nasze życie!
– My ucierpieliśmy najmocniej. Nasze zboże jest najtańsze – kontynuował Kondrów. – Pszenica konsumpcyjna na elewatorze w Rzeszowie kosztuje 630 złotych, paszówka 570 złotych (mowa o cenach za tonę – przyp. autora). To o połowę mniej niż przed tym, jak ukraińskie zboże zaczęło wjeżdżać do Polski. – Spadły tez ceny mleka, jajek i innych płodów rolnych, a czy widzą państwo niższe ceny tych towarów w sklepach? Chleb staniał? Nie! – zauważył rolnik z Podkarpackiej Oszukanej Wsi.
Michał Kołodziejczak w Medyce: nie damy się szantażować
– Nam nie chodzi tylko o siebie – podkreślił Michał Kołodziejczak. – My bronimy także interesów konsumentów, naszych obywateli, bo to my jesteśmy gwarantami produkcji zdrowej i pełnowartościowej żywności dla Polaków.
– I nie, wcale nie jest tak, że jesteśmy przeciwko rolnikom z Ukrainy – zastrzegł lider Agrounii. – To nie ukraińscy rolnicy wwożą do nas zboże i inne płody rolne, tylko ogromne agroholdingi należące do ukraińskich oligarchów zarabiają na tym krocie. Im bardziej rząd na nas za nic i nie traktuje nas poważnie, tym jesteśmy bardziej się jednoczymy – podkreślił Kołodziejczak.
– Władza nie zdoła nas podzielić, dlatego jesteśmy tu dziś razem, Oszukana Wieś i Agrounia. I tak będzie dalej. Nie damy się rządzącym szantażować za zasadzie „może coś się da zrobić, jeśli dobrze zagłosujecie w wyborach”. Żądamy natychmiastowego rozwiązania problemu, dość obiecanek i mydlenia nam oczu – nie krył determinacji lider Agrounii, Poza rolnikami w miejscu protestu pojawili się też politycy, przedstawiciele Konfederacji i PSL.
– Mamy już dosyć – powiedział Super Nowościom Mikołaj Toborowicz, młody rolnik z gminy Laszki w powiecie jarosławskim. – Z dnia na dzień biedniejemy, a rządzących to wcale nie obchodzi! A ten cały zakaz wjazdu dla zboża z Ukrainy, to tylko przykrywka.
– Widzieliśmy filmy od kolegów z Lubelszczyzny. Przez przejście w Dorohusku wjechało zboże, niby na tranzyt, a w Hrubieszowie w biały dzień przeładowywano je do samochodów jednej z firm z branży spożywczej – zdradził. – Ta firma ma powiązania z premierem Morawieckim. Dlatego w piątek jedziemy na Lubelszczyznę, by z kolei tam protestować – zadeklarował rolnik.