Gdy przyjmowała w zamku Balmoral nową premier Wielkiej Brytanii, na jej ustach gościł szeroki, serdeczny uśmiech. Elżbieta II jak zwykle prezentowała się elegancko – choć tym razem postawiła na wygodny, mniej formalny strój: kraciastą spódnicę, popielatą bluzkę oraz kaszmirowy kardigan. Może niepokoić mogła nieco zgarbiona postawa 96-latki, ciemne plamy na dłoni i laska, na której się opierała, jednak w żadnym wypadku nie wyglądała na osobę chorą i cierpiącą… Tym większym szokiem okazała się wiadomość o jej śmierci, która obiegła świat zaledwie dwa dni później – 8 września 2022 r.!
– Oświadczam wam wszystkim, że całe moje życie, czy to długie, czy krótkie, będzie poświęcone służbie dla was – obiecywała poddanym przed wieloma laty młoda Elżbieta. Słowa dotrzymała. Do ostatnich dni wywiązywała się ze swoich obowiązków. Tych, nigdy nie brakowało…
Życie w złotej klatce
Do życia na arystokratycznym piedestale przygotowywano ją od najmłodszych lat. Małą „Lilibet” – wnuczkę monarchy, trzecią w sukcesji do tronu, wychowywano w staranności o dobre maniery i w świadomości o wysokiej pozycji.
Nauka ta nie poszła w las, o czym przekonał się m.in. przyszły premier Neville Chamberlain. Na słowa „Dzień dobry, mała damo” 4-letnia wtedy dziewczynka odpowiedziała rezolutnie: „Nie jestem małą damą, jestem księżniczką Elżbietą”.
Żyła jak w złotej klatce. Wraz z młodszą siostrą Małgorzatą wychowywały się odcięte od kontaktów z rówieśnikami, ciągle wyjeżdżających rodziców też nie widywała za często. Nie pozwalano jej nawet płakać publicznie, choćby upadła i stłukła kolano.
Z wiekiem Elżbieta II stawała się coraz bardziej poważna, obowiązkowa i pedantyczna. Ponoć potrafiła wstawać w nocy, by… równiutko ustawiać buty oraz układać ubrania.
W styczniu 1936 r. – miała wtedy 10 lat – zmarł jej dziadek, król Jerzy V. Tron – jako Edward VIII, objął stryj. Jak się okazało, nie na długo. Końcem tego roku, w atmosferze skandalu abdykował. Tym samym, monarchą został ojciec Elżbiety, a ona… następczynią tronu. Rodzina musiała przeprowadzić się do ogromnego, liczącego ponad 600 komnat Pałacu Buckingham. – Tu to chyba trzeba jeździć na rowerze – miała powiedzieć „Lilibeth” na widok długich korytarzy.
Jej edukacja musiała przyśpieszyć, by zdążyła posiąść możliwie wszechstronną wiedzę. Szczególny nacisk kładziono na języki obce. – Z jednej strony była kimś niezwykle ważnym – przyszłym monarchą, bogiem dynastii Windsorów. Jej imieniem nazwano część Antarktyki – pisze Marek Rybarczyk w „Elżbieta II. O czym nie mówi królowa”: – Z drugiej była samotniczką, której nie dane było doświadczyć pierwszych przyjaźni, kimś, kto nie umiał sam skorzystać z telefonu, ani zrobić zakupów.
Mąż nie uznawał… piżam?
Miała zaledwie 13 lat, gdy poznała Filipa. Zauroczenie z czasem rozwinęło się w głębokie uczucie. Elżbieta musiała jednak walczyć o swoją miłość, bo jej wybranek – mimo że z arystokratycznym rodowodem (oboje byli prapraprawnukami królowej Wiktorii), nie wydawał się dla jej rodziców dobrym kandydatem na zięcia.
– Filip był biedny jak mysz kościelna. Tuż przed ślubem miał na koncie 6 funtów i 11 pensów kapitańskiego żołdu. (…) Pierścionek zaręczynowy udało mu się zdobyć dzięki pomocy matki, która wyjęła diamenty ze swojej zabytkowej tiary i przekazała je jubilerowi – opisuje Marek Rybarczyk
- PRZECZYTAJ TEŻ: 27 lat bez księżnej Diany. Czego możesz o niej nie wiedzieć?
20.11.1947 r.. księżniczka założyła suknię ślubną projektu Normana Hartnella, u którego ubierały się m.in. Elizabeth Taylor i Marlena Dietrich. Zamówiono 12 ogromnych tortów, zjechali przedstawiciele znamienitych rodów, mieszkańcy wiwatowali.
Wszystko jak w bajce… oprócz pana młodego. Ten po ślubie nie zmienił swawolnego stylu życia, z którego słynął w kawalerskich czasach. Gdy przyjeżdżał do pałacu Kensington, wszyscy słyszeli pisk opon. Nie lada problem miała też służba, która musiała uważać, by nie natknąć się poranną porą na księcia, który ponoć nie uznawał… piżam. Filipowi nie wystarczała też piękna żona. Wielokrotnie plotkowano o jego niedwuznacznych związkach. Wciąż nie stronił od zakrapianych imprez. Jak pokazał czas, ich związek przetrwał wszystkie próby, a jego owocem stała się czwórka dzieci.
Nie złamał jej COVID ani śmierć męża
Los postawił jednak przed Elżbietą o wiele bardziej poważniejsze wyzwanie niż „pilnowanie” męża. Mając zaledwie 25 lat wstąpiła na tron. Koronę założyła 2.06.1953 r.
Królowanie potraktowała bardzo poważnie. Jak świętą misję, którą wypełniać będzie do końca życia. We wszystko angażowała się na 200 procent, stąd dziś wspominamy ją jako prawdziwą rekordzistkę. Odwiedziła ponad 100 krajów (Polskę – w marcu 1996 r.), pokonując dystans równy 42-krotnemu okrążeniu naszej planety. Tylko w latach 1953–1954 odbyła 6-miesięczną wyprawę dookoła świata, stając się pierwszym władcą, który tego dokonał.
Była najdłużej panującym monarchą w Wielkiej Brytanii a drugim na świecie. Przez 70 lat jej panowania urząd sprawowało 15 brytyjskich premierów, 14 prezydentów USA oraz siedmiu papieży. Była świadkiem wielu przełomowych wydarzeń. Niewzruszona, wytrwale wypełniała swoją misję. – Wydaje mi się, że stoję na nogach całe życie – wyznała kiedyś.
Nie złamała jej śmierć męża. Nie dała się COVID-owi. Wielokrotnie nagłówki gazet informowały o jej złym stanie zdrowia, wieszczyły że zostało jej miesiąc życia. Niedługo później królowa uśmiechała się zdjęć czy wygłaszała kolejne przemówienia… Wydawała się nieśmiertelna.
Hołdowała tradycji, jednak umiejętnie połączyła ją z nowoczesnością. Jako pierwsza, wpuściła media do życia rodziny królewskiej. Z powodzeniem korzystała z laptopa czy smartfona. Co ciekawe, pierwszego maila wysłała już w 1976 r.!
Elżbieta II zawsze dbała o przestrzeganie protokołu. Na oficjalnych zdjęciach często pozowała dostojnie i bez emocji. Miała jednak duże poczucie humoru i dystans do siebie. Stąd też bawiły ją śmieszne prezenty. Przykładowo podczas jednych ze świąt Bożego Narodzenia, książę Harry podarował jej czepek kąpielowy z napisem „Is not Life a B*tch!” co oznacza… „życie nie jest dziwką”.
Monarchini doceniała także podarki spoza dworu. Szczególnie spodobała jej się sztuczna ręka, którą otrzymała od australijskich studentów. Drewniana kończyna ubrana w rękawiczkę miała przydawać się Elżbiecie II w karocy, skąd mogłaby nią machać.
Styl nie do podrobienia
Pojawiając się publicznie udowadniała klasę – tak w zachowaniu, jak i wyglądzie. Zawsze z małą torebką, w kapeluszu, kostiumach zdobionych pięknymi broszami (miała ich ok. 200), szytych na miarę rękawiczkach. Do tego dokładała proste płaszcze dyskretnie obciążone ołowiem, by uniknąć podwiewania. Jej styl był nie do podrobienia.
Nie unikała soczystych kolorów, bo jak żartowała: „gdyby ubierała się na beżowo, nikt nie wiedziałby kim jest”. Choć publicznie królowa nie pokazywała się w spodniach, w domowym zaciszu często stawiała na styl sportowy.
Sprawy kraju były dla niej najważniejsze, jednak między obowiązkami znajdowała też czas na swoje pasje. Największą były ukochane konie, które podobno kochała bardziej niż ludzi. Od najmłodszych lat pasjonowało ją jeździectwo, w tym także wyścigi. Zapytana w dniu koronacji przez jedną z druhen, jak się czuje, odpowiedziała: „Wspaniale. Właśnie rozmawiałam przez telefon z moim trenerem. Mój koń jest faworytem w Derby”. Pupilami władczyni były też psy: corgi i dorgi.
Królowa – czekoladoholik
Jak każdy, miała też małe słabości: – Królowa jest czekoladoholikiem. Jeżeli gdzieś w menu znajdzie się opcja z czekoladą, monarchini zawsze ją zamówi – zdradził Darren McGrady, były szef dworskiej kuchni.
W dworskim zaciszu próbowała chronić rodzinę, walcząc z każdym skandalem, który dotykał jej najbliższych. A tych nie brakowało. Od siostry, która chciała poślubić rozwodnika, przez tragiczną historię Karola i Diany, zawirowania z Harrym i Meghan, którzy odłączyli się od „Royalsów” po skandal seksualny z księciem Andrzejem. Dobre imię rodu znaczyło dla niej bardzo wiele!
Była perfekcjonistką w każdym calu. Wzięła nawet udział… w planowaniu własnych uroczystości pogrzebowych. Harmonogram, był gotowy od wielu lat. Uwzględniono w nim uwagi władczyni.
Elżbieta II była kimś więcej niż tylko królową. Stąd, wraz z nią skończyła się pewna epoka…