Gdy Paweł pierwszy raz spróbował alkoholu to zwymiotował. Miał wtedy 12 lat i wypił dwa piwa. – Nagle świat się zmienił, a ja dostałem sił do życia – opowiada. – W tej używce, która później zaczęła mnie zabijać, znalazłem rozwiązanie dla siebie – uważa.
Po alkoholu Paweł rósł kilka centymetrów, mógł z łatwością rozmawiać w innym języku. – Wpadłem jak śliwka w kompot – przyznaje. Po kilku latach pił „wyczynowo”. Gdy zdarzyło się coś trudnego, np. zerwała z nim dziewczyna, to aby sobie z tym poradzić, pił.
Przed wspólnotą AA bronił się rękami i nogami. – Taka jest ta choroba, że miesza w głowie prawdę z fałszem – dodał. Doświadczył detoksów
i psychiatryków, a nawet abstynencji. We wszystkim tym był jednak samotny. W końcu spróbował. Poszedł na mityng AA. – I tam poczułem coś, czego szukałem od lat. Tę siłę do życia, której brakowało mi nawet do tego, aby się uśmiechać – opowiada Paweł. – Kiedy wróciłem do domu, to w środku poczułem ciepło – opowiada. AA uratowali mu życie.
Przed wspólnotą nie chciałem żyć – przyznaje.
Alkohol przynosił mi ulgę
Jestem Kaśka i jestem alkoholiczką. Tak przedstawiamy się na mityngach Anonimowych Alkoholików – tłumaczy kobieta, która piła przez 20 lat. Pierwsze lata to było takie picie na imprezie. Potem jej życie się zmieniło. Zamieszkała sama. – Bycie tylko z sobą było dla mnie nie do zniesienia – przyznała Kaśka. – Obserwowałam innych. Oni mieli normalne życie, a mnie to nie wyszło. Zaczęłam więc pić, bo alkohol stał się dla mnie rozwiązaniem. Przynosił mi ulgę – opowiadała. Przez lata picia odcięła się od rodziny. Po pracy biegła do domu, aby pić. – Moje próby zaprzestania picia kończyły się tak samo, czyli powrotem – dodaje Katarzyna.
Dzięki wspólnocie AA nie pije od 10 lat. Dekadę temu w sieci poznała alkoholika, członka wspólnoty z drugiego końca Polski. To był dzień, kiedy myślała, że nie da już dłużej rady żyć w ten sposób. – Lepiej byłoby, abym umarła – przyznała Katarzyna. – A on mi powiedział coś, co było dla mnie rewolucją. Poradził, abym spróbowała nie pić tylko dziś – mówiła. To on zaproponował Katarzynie, aby poszła na spotkanie AA. – A ja mu na to, że nie będę chodziła do jakichś pijaków, ludzi spod budki z piwem. Ja nie jestem taka – śmieje się. Kiedy w końcu się przełamała, to na spotkaniu bała się, że zapytają ją o to, ile zarabia. – Nikogo to nie obchodziło. Wtedy nie potrafiłam ani dnia wytrzymać bez alkoholu. Dzięki tym ludziom, którzy mówili, że zachowują abstynencję, tydzień, dwa, zrozumiałam, że się da – mówi.
Zanim trafiłam do AA, myślałam, że jestem zerem i do niczego się nie nadaję – mówiła. – Teraz wiem, że mogę się dzielić moim doświadczeniem z innymi ludźmi – dodaje.
Kobiety też piją
Jest ogromna grupa kobiet świetnie sobie radzących w życiu, które są uzależnione – uważa Lucyna Świątek, specjalistka psychoterapii uzależnień, psycholog kliniczna w Szpitalu Klinicznym im. J. Babińskiego w Krakowie. – One w ten sposób rozwiązują swoje problemy emocjonalne, choć są świadomie, że donikąd to nie prowadzi. Kobiecy alkoholizm jest nacechowany ogromnym ostracyzmem, ten męski jest trochę bardziej akceptowany w społeczeństwie. Coraz więcej kobiet pije po męsku, nie w zaciszu domowym. Więc i więcej kobiet chodzi na spotkania Anonimowych Alkoholików. Co dzieje się na tych mityngach? Uzależnieni dzielą się wzajemnie doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązywać swój wspólny problem. Jedynym warunkiem, aby być w AA, to chęć zaprzestania picia.
Tam dzieją się cuda
Anonimowi Alkoholicy powstali w Stanach Zjednoczonych w 1935 roku. Wtedy to spotkało się dwóch alkoholików, którzy dostrzegli, że rozmowa o problemie i trudnościach związanych z nadużywaniem alkoholu uwolniła ich od przymusu picia w tym dniu. Kolejne rozmowy i spotkania pomagały im trwać w trzeźwości. Swoim doświadczeniem zaczęli się dzielić, a wspólnota zaczęła się powiększać. – Anonimowi Alkoholicy nie są organizacją, ale zawsze powtarzam, że nie znam tak dobrze zorganizowanej społeczności – podkreśla Andrzej Bujkowski, psycholog, terapeuta uzależnień, kierownik działu terapeutycznego Aresztu Śledczego w Suwałkach. – Podstawą struktury jest grupa, w której dzieją się cuda – zaznaczył.
12 kroków
Działania AA opierają się na 12 krokach. To nie tyle program wychodzenia z uzależnienia, co drogowskaz do dokonywania życiowych zmian. Alkoholik, który jest na początku swojej trzeźwości, ma wsparcie, bo uzależniony nie wie, że jest chory. – Osoba, która ma za sobą proces trzeźwienia, przeprowadza swojego podopiecznego przez ten program, co nosi nazwę „sponsoringu” – tłumaczy Andrzej Bujkowski.
Lucyna Świątek dodaje, że ze wsparcia AA można korzystać do końca życia, co jest nie do przecenienia: – Mówi się, że uzależnienie jest chorobą przewlekłą i nieuleczalną. Terapia daje siłę na start do trzeźwego życia, dalej potrzebne jest wsparcie. Gdy pacjent go nie ma, naraża się na nawroty – zaznacza. Lekarka wspomina, że kiedyś nie było tak wielu grup AA. – Teraz są prowadzone w każdej miejscowości – dodała. – Jeśli ktoś chce skorzystać z pomocy, to ją znajdzie – uważa. Można też popełniać błędy, bo: – Zamiast za nie karać, to trzeba się na nich uczyć – mówi Lucyna Świątek.
Nie patrzy na płeć, czy zawód
Choroba alkoholowa nie patrzy na płeć ani zawód. Uzależnieni są zarówno wśród pracowników Służby Więziennej, jak i więźniów. Grupy AA, spotykają się także w więzieniach. – Jest to ważna wspólnota. Niektóre słowa nigdy nie padną w przestrzeniach naszych gabinetów, ale w ciasnych salkach, w gronie zaufanych osób, już tak – mówił płk Krzysztof Karnowski, zastępca dyr. Zakładu Karnego w Jastrzębiu-Zdroju.
Masz problem z alkoholem?
Wejdź na portal wspólnoty, tu znajdziesz pomoc: aa.org.pl
Tu znajdziesz pomoc w Rzeszowie
Darmową pomoc można uzyskać w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki
Zdrowotnej Centrum Leczenia Uzależnień w Rzeszowie. Rejestracja osobista lub telefoniczna:
17 858 11 81 albo 699 670 655.
Ze wspólnotą AA na Podkarpaciu można skontaktować się pod numerem 48 506 907 988 w godzinach 18:00 – 20:00. Można przyjść do Punktu Informacyjno-Kontaktowego przy ul. ul. Gen. Jarosława Dąbrowskiego 5 w Rzeszowie.