Dogłębnie oburzył mnie tekst Krzysztofa Skiby, piosenkarza, felietonisty i komentatora w jednym, który naurągał prezesowi PiS, wicepremierowi i naczelnikowi państwa, też w jednym, czyli samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu.
W swoim wpisie na Instagramie Skiba dał wyraz swemu niezadowoleniu tylko z tego powodu, że Kaczyński znalazł się na „jedynce” na liście Prawa i Sprawiedliwości w Kielcach, a nie w Warszawie, skąd pochodzi i tam niestety działa. Autor tej śmiałej krytyki sugerował bez ogródek, że miejsce Prezesa widzi raczej w zakładzie karnym. „Kaczyński ma jedynkę w Kielcach, a powinien mieć we Wronkach. I to w zaostrzonym rygorze” – napisał Skiba, sugerując tym samym niehumanitarnie, że ma to być cela pojedyncza, czyli właśnie „jedynka”.
- DO GÓRY DNEM: Komediowy spektakl polityczny
I to jest dla mnie sugestia na wskroś sadystyczna, gdyż akurat Prezes, który zawsze miał i nadal ma obok siebie nie tylko liczną obstawę, ale także zwinne stadko usłużnych pachołków, ponoć robiących mu nawet zakupy i wyręczających niemal we wszystkich podstawowych czynnościach życiowych, w takiej samotnej i pojedynczej celi mógłby doznać niepowetowanego dla Polski szoku. Więc byłoby dużo bardziej po ludzku, aby była to cela o wielkiej powierzchni i można w niej było posadzić też liczne grono tych wszystkich, którzy mu tak ofiarnie służyli i z nim współpracowali, bo wszyscy przecież zasłużyli sobie na taki honor i wyróżnienie. A poza tym Wronki są największym kryminałem w Polsce i z taką celą nie powinno być problemów.
Jeśli zaś już jestem przy Skibie, to muszę wyznać, że tym razem w pełni zgadzam się z nim na temat wystąpień obecnie rządzących osobników z ewidentnym deficytem intelektualnym, którzy głośno wypowiadali się na temat najnowszego filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”, wyróżnionego na festiwalu w Wenecji specjalną nagrodą jury, a wcześniej nagrodzonego długimi oklaskami licznej publiczności. Ten film 22 września trafił na polskie ekrany.
Tymczasem już wcześniej minister Ziobro, który nie widział tego filmu, ocenił naszą wybitną reżyserkę i napisał, że „w III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców, a dziś mają od tego Agnieszkę Holland”. I tu nawet szyderczy Skiba nie był w stanie osądzić nikczemności tego pożal się Boże ministra niesprawiedliwości oraz prokuratora przerażająco generalnego, choć przekonywał, że „Ziobro znany jest z podsłuchów i zbierania haków, a z filmów, to ostatnio oglądał „Czterech Pancernych” w podstawówce”. I nazwał Ziobrę „panem zero, który pluje na film Agnieszki Holland”, czym raczej nikogo nie zaskoczył, bo wiemy, że już lata temu absolutnym zerem nazwał tego pseudopolityka były premier Leszek Miller.
Na temat tak wysoko ocenionego przez jury filmu wypowiedział się też w TVP Info inny autorytet kulturalny, szef MSWiA Mariusz Kamiński. Oświadczył m. in., że film jest „moralnie niegodziwy” i „zakłamany”. Ale zastrzegł, że więcej powie wtedy, gdy… ten film obejrzy (!), choć już teraz wie, co powie, gdyż ma wyrobione zdanie, bo paru kolesi opowiedziało mu treść „Zielonej granicy”.
W podobnym tonie wypowiadali się o dziele Agnieszki Holland także inni pisowscy myśliciele, bez trudu przekraczając wszelkie granice przyzwoitości. A raczej głupoty, bo trzeba być idiotą, by nie zauważyć, że w ten sposób robi się filmowi darmową reklamę. Ale ta władza ma to do siebie, że za co się nie weźmie, to wszystko – pardon – spieprzy.