Film Agnieszki Holland „Zielona granica” bije kolejne rekordy oglądalności. Dzieje się tak pomimo tego, że politycy obozu jeszcze rządzącego – delikatnie mówiąc – mocno zniechęcają do oglądania tego filmu. Prezydent Andrzej Duda pozwolił sobie nawet na użycie znanego z czasów okupacji hasła „Tylko świnie siedzą w kinie”, czym obraził widzów produkcji Holland. Po tym fakcie ukuło się inne hasło, które brzmi: „Mądre świnie siedzą w kinie, a głupie i złe oglądają TVP”.
No, ale hasła hasłami…
Osoby podające się za tzw. prawdziwych patriotów przekonują, że film wybitnej reżyserki należy bojkotować, bo po prostu – jak utrzymują – pokazuje on nieprawdę. A nieprawda ta jest krzywdząca dla służących na granicy z Białorusią żołnierzy i innych funkcjonariuszy służb mundurowych.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Zobacz „Zieloną granicę”. Niech władza nie ocenia za Ciebie
Zdaniem tzw. prawdziwych patriotów człowiek noszący polski mundur nie byłby w stanie nikogo skrzywdzić przecież. No, może zdarzyło się tak w przypadku Grzegorza Borysa, który zamordował swego 6-letniego synka, ale to był jednostkowy przypadek! Dlatego należy być „murem za polskim mundurem” i żadnych filmów szkalujących polskich mundurowych oglądać prawdziwemu patriocie nie wolno! A Agnieszka Holland oraz aktywiści i wolontariusze przebywający przy granicy z Białorusią po prostu łżą jak te psy.
Żołnierz postrzelił Syryjczyka
Tymczasem w sobotę (4 listopada) w przestrzeni medialnej pojawiła się zrazu nieoficjalna informacja, że człowiek noszący polski mundur postrzelił w okolicach miejscowości Topiło 22-letniego uchodźcę z Syrii. Informację podał w mediach społecznościowych Piotr Czaban, dziennikarz i aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego. Jak się wkrótce okazało polski żołnierz strzelił młodemu uchodźcy w plecy.
Sprawy nie udało się zatem zatuszować i przedstawiciele Wojska Polskiego musieli jakoś się odnieść do tej sytuacji. Żandarmeria Wojskowa poinformowała, że do postrzelenia Syryjczyka doszło wskutek nieszczęśliwego wypadku. Ot, potknął się żołnierz i broń mu sama wypaliła. Tak niefortunnie, że trafiła 22-latka w plecy.
Z kolei Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych informowało o „pościgu za migrantami” i „oddaniu strzału alarmowego”. Według tego źródła Syryjczyka miał zranić rykoszet wspomnianego strzału alarmowego. Znający się na rzeczy internauci nie zostawili suchej nitki na obu tych wyjaśnieniach. Wprost określili je jako zwyczajne krętactwo.
Postrzelony 22-latek przeżył. Kula utkwiła w kręgosłupie, ale lekarzom z białostockiego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego cudem udało się go szczęśliwie zoperować. Mówią, że miał wiele szczęścia, bo gdyby kula „poszła” nieco tylko dalej, to nie przeżyłby lub byłby sparaliżowany od pasa w dół.
Młody mężczyzna może mówić. I mówi. Opowiada, że szedł z grupą uchodźców przez las, około 7-9 km od granicy z Białorusią. Nagle usłyszał jakiś krzyk i zaraz potem padł strzał. Nie widział żołnierzy, leżąc na ziemi po postrzale usłyszał jeszcze trzy strzały. Nie wie, czy kogoś jeszcze trafiono, ani co stało się z resztą grupy, z którą szedł.
55. ofiara na polsko-białoruskiej granicy
Syryjczyk przywędrował z Białorusi do Polski po raz pierwszy. Mówi tylko po arabsku. Grupa Granica, która udziela mu wsparcia poinformowała w mediach społecznościowych, że uchodźca wyraził wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową.
- MOIM ZDANIEM: Monika Kamińska: jaka władza, taki „szacunek”
Znacznie mniej szczęścia miał jego 23-letni rodak, którego ciało znaleźli badacze przyrody w sobotę w rezerwacie Puszczy Białowieskiej w pobliżu rzeki Narewka. Sekcja zwłok pozwoli na ustalenie przyczyny jego śmierci. To 55. śmiertelna ofiara trwającego od 2021 roku kryzysu na polsko-białoruskiej granicy.
W filmie „Zielona granica” Agnieszki Holland nie ma ani jednej sceny, w której człowiek w polskim mundurze strzelałby do migrantów. Reżyserka pokazała w nim to, co sama na granicy z Białorusią widziała, to o czym opowiedzieli jej wolontariusze i uchodźcy i to co opowiedzieli jej mundurowi, którzy chcieli z nią anonimowo porozmawiać.
Strzał w plecy bezbronnemu człowiekowi nie mieścił się w głowach ani twórczyni filmu, ani wolontariuszy pomagającym migrantom. Teraz już się – niestety – musi mieścić.