Choć pogoda w poniedziałkowe popołudnie nie rozpieszczała Przemyśla, nie przeszkodziło to w pokazaniu mieszkańcom słynnej listy „tłustych kotów” PiS. Długi baner z ich nazwiskami i kwotami, które otrzymali ze spółek Skarbu Państwa za swą rzekomą pracę, zakrył całe schody prowadzące do ulicy Grodzkiej. Koniec listy z porażającą łączną kwotą 350 mln złotych opodal pomnika Dzielnego Wojaka Szwejka.
Lista „tłustych kotów” PiS krąży po Polsce. Dzięki niej możemy się dowiedzieć ile są w stanie zarobić w spółkach Skarbu Państwa osoby związane z partią rządzącą.
Jedyne kompetencje – poparcie partii rządzącej
– My doprawdy nie jesteśmy przeciwni temu, by ludzie dobrze zarabiali – powiedział tuż po rozwinięciu listy przemyski poseł Platformy Obywatelskiej, Marek Rząsa. – Chodzi o to, że wymienione na naszej liście „tłuste koty” zarabiają po prostu krocie, nie mając żadnych kompetencji – podkreślił. – Jedyne „kompetencje” jakie sobą reprezentują to poparcie partii rządzącej.
– Weźmy choćby żonę pochodzącego z Podkarpacia posła, Krzysztofa Sobolewskiego. Sylwia Sobolewska z wykształcenia jest przyrodnikiem – przypomniała w Przemyślu posłanka PO, Joanna Frydrych. – Karierę zawodową zaczęła robić dopiero, gdy wyszła za mąż za polityka PiS, w 2017 roku. Od tego momentu zaczęła zajmować stanowiska menadżerskie i zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarby Państwa. Taki „talent” nagle się u niej objawił. Zarobiła niewyobrażalne dla przeciętnego człowieka pieniądze – zauważyła posłanka.
– Na naszej liście są tylko te osoby, które w taki sposób zarobiły ponad milion złotych – wyjaśnił poseł Rząsa. – Nie ma tu nazwisk z Podkarpacia – przyznał.
– Jednak pamiętamy, że „tłuste koty”, to nie tylko ci, którzy dzięki sympatii partii rządzącej zostali milionerami, a po prostu ci, którzy zarabiają sporo pieniędzy właśnie i tylko dlatego, że trzymają z PiS-em – podkreślił Marek Rząsa. – Proszę zainteresować się gdzie teraz pracuje były prezydent Przemyśla, a gdzie jego zastępca i jego żona.
„Tłuste koty” zarobiły 350 milionów złotych
– Jeśli kogoś nie przekonały nasze słowa, bo niektórzy mówią, że politykom z założenia nie wierzą, niech przypomni sobie całkiem niedawną sytuację chorego na SMA Frania z Przemyśla. Chłopcu był potrzebny lek za 10 mln złotych – przypomniał Marek Rząsa. – Udało się tę kwotę zebrać dzięki determinacji rodziców Frania i ludziom dobrej woli. Ale był to nie lada wyczyn! A tu mają państwo napisane, jacy ludzie zarobili podobne kwoty w krótkim czasie. Liczby nie kłamią! Niech państwo przeczytają te kwoty. I policzą ile czasu wy, czy wasi bliscy, musieliby pracować, żeby tyle zarobić – zakończył poseł z Przemyśla.
Lista „tłustych kotów” PiS-u jest długa, a kwoty przy kolejnych nazwiskach robią wrażenie. Szczególne zaś wrażenie robi łączna kwota, którą zarobili pupile partii Jarosława Kaczyńskiego, czyli 350 milionów złotych.