Ponad 50 metrów długości miała rolka z nazwiskami „tłustych kotów” zasiadających w spółkach Skarbu Państwa, którą zaprezentowali na rzeszowskim rynku działacze Platformy Obywatelskiej. Jak podliczyli – „pisowcy”, na państwowych posadach zarobili 350 mln zł.
W czwartek (3 sierpnia), na rzeszowskim Rynku, działacze podkarpackiej Platformy Obywatelskiej rozwinęli 50-metrową rolkę z nazwiskami „tłustych kotów z PiS”. Chodzi o osoby, które dorobiły się dzięki temu, że zasiadają w spółkach Skarbu Państwa. A rekomendowane zostały przez kolegów z partii rządzącej czyli Prawa i Sprawiedliwości.
Tego określenia jako pierwszy publicznie użył dwa lata temu, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Syndromem „tłustych kotów” określił właśnie swoich działaczy, którzy zasiadają radach nadzorczych takich spółek.
Kaczyński mówił, że będzie chciał ukrócić ten proceder. Do tej pory, według wyliczeń Wirtualnej Polski, która przeanalizowała raporty 19 spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych, jego ludzie zgarnęli ponad 437 mln zł pensji. I nawet do 45 mln zł nagród z tych instytucji.
Najwięcej pieniędzy zgarnął prezes Orlenu Daniel Obajtek, który zarobił już ponad 7,2 mln zł. Na liście znajduje się też żona rzeszowskiego posła Krzysztofa Sobolewskiego, która zarobiła blisko 800 tys. zł.
Każdy z nas dał po 10 zł na zarobki działaczy PiS
Jak mówili działacze PO – rolka jest dość krótka, dlatego, że chcieli by wyraźnie wybrzmiały nazwiska i liczby.
– A dodatkowo, rynek rzeszowski nie pomieści dłuższej rolki. Są to nasze pieniądze, pieniądze Polaków – podkreślał Zdzisław Gawlik, lider podkarpackiej PO.
Jak mówił, na rolce są osoby, które łącznie zarobiły 350 mln zł. Ale tak naprawdę, każdy z nas – Polaków, wyłożył po 10 zł do tego, by działacze PiS mogli te pieniądze zarobić.
– Dziś pora deszczowa. Zapamiętajmy, że pięć lat temu, 1 czerwca wprowadzono kolejny podatek – od deszczu. Pamiętajmy że nawet z faktu, że pada deszcz musimy płacić, aby takie osoby mogły z naszych pieniędzy korzystać – przypominał polityk.
Do konferencji włączyła się też rzeszowska przedsiębiorczyni Barbara Kabara-Dziadosz. Sama poprosiła o głos działaczy PO, kiedy przechodziła przez Rynek.
– Jestem uczestniczką Strajku Kobiet, byłam przetrzymywana, bita, rzucano we mnie granatami hukowymi i jestem przerażona tym co dzieje się w kraju, tym bardziej, że jestem kobietą. Chciałam przypomnieć rządowi, że rząd nie ma pieniędzy – to nasze pieniądze, obywateli. Spółki skarbu państwa też są spółkami obywateli i pieniądze z tych spółek są dla obywateli – wyliczała.
Wystarczy legitymacja partyjna?
Tomasz Cyran, członek podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, podkreślał, że jest oburzony tym, co się dzieje w spółkach Skarbu Państwa i instytucjach publicznych.
– Oburzają nas gigantyczne zarobki władzy, które nie są odzwierciedleniem kompetencji tych ludzi, tego że brali udział w konkursach, ani ich wiedzy i doświadczenia życiowego. Kto za tym stoi – czy tylko i legitymacja partyjna i znajomość z ludźmi władzy? – pytał.
Działacze PO podkreślali w Rzeszowie, że PiS, zatrudniając takie osoby w spółkach Skarbu Państwa, bardzo często łamie regulacje przepisów państwowych, które sam ustanowił. A Jarosław Kaczyński nie ma żadnego wpływu na to, co robią jego działacze partyjni. Przypominali też, że osoby zajmujące stanowiska w takich spółkach hojnie wspierają darowiznami partię rządzącą, odwdzięczając się za zarobki.
– A to są pieniądze publiczne, wszystkich obywateli – mówili działacze PO.
____
W piątek nazwiska na rolce będą mieli okazję przeczytać mieszkańcy Ropczyc.
