W niedzielę (26 listopada) prezydencki minister Wojciech Kolarski ogłosił, że zaprzysiężenie rządu Mateusza Morawieckiego odbędzie się w poniedziałek, o godz. 16.30. Do tego czasu skład nowej Rady Ministrów, którą miał przez ostatnie tygodnie kompletować Morawiecki pozostaje nieznany. Jak przyznał polityk PiS, szanse na to, że jego nowy rząd uzyska poparcie Sejmu, ocenia na 10 procent. Nie wiadomo skąd akurat taki szacunek, bo jak pokazały kolejne głosowania w Izbie niższej naszego Parlamentu większością sejmową dysponuje demokratyczna koalicja KO, PSL, Polska 2050 i Lewica. Rządu Morawieckiego nie poprze też najprawdopodobniej Konfederacja.
Od chwili desygnowania go przez prezydenta Andrzeja Dudę na nowego premiera, czyli od 13 listopada, Morawiecki nieustannie powtarza, że prowadzi rozmowy z potencjalnymi koalicjantami, którzy mieliby pomóc mu uzyskać minimum 231 poselskich głosów popierających jego rząd.
Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach PiS wprowadziło do Sejmu najwięcej, bo 194 posłanek i posłów. W tej chwili jednak klub parlamentarny tej partii liczy 191 członków, bo startujący z list PiS politycy Kukiz’15 Paweł Kukiz, Marek Jakubiak i Jarosław Sachajko zdecydowali się na utworzenie własnego koła poselskiego. Mimo to Morawiecki najprawdopodobniej może liczyć na to, że poprą jego rząd. To jednak za mało, by uzyskać wotum zaufania dla nowego gabinetu.
Przyszli tylko Konfederaci
Kilka dni temu Morawiecki wysłał do szefów wszystkich, poza KO, klubów parlamentarnych, zaproszenie do rozmów.
– Celem spotkania jest budowanie Koalicji Polskich Spraw mającej kluczowe znaczenie dla realizacji obietnic złożonych Polakom – napisał w nim m.in. Morawiecki. – Prezentowane dotychczas propozycje obejmują szeroki zakres kwestii, zarówno gospodarczych, jak i społecznych – rodzin, edukacji i zdrowia – czytamy dalej w zaproszeniu.
Polityk PiS zaproponował chętnym do rozmów z nim dwa możliwe terminy: w czwartek (23 listopada) w godzinach 9-14 i lub dzień później w godzinach 10-15. Szef klubu Lewicy i kandydat na wicepremiera w koalicyjnym rządzie Donalda Tuska, Krzysztof Gawkowski, do zaproszenia Morawieckiego odniósł się na platformie X (dawnym Twitterze).
– Oszukany premier zaprasza na spotkania w sprawie oszukanej koalicji! W imieniu Lewicy informuję, że nigdzie się nie wybieramy! – napisał Gawkowski publikując jednocześnie treść zaproszenia.
Choć Mateusz Morawiecki cierpliwie czekał w czwartek na zaproszonych, nikt z demokratycznej koalicji nie pofatygował się na rozmowy w nim.
W piątek (24 listopada) miał jednak gości z Konfederacji, choć współprzewodniczący tej partii, Sławomir Mentzen, dzień wcześniej na antenie Radia ZET zapowiadał, że i jego ugrupowanie zbojkotuje zaproszenie Morawieckiego. Ostatecznie jednak Rada Liderów Konfederacji zdecydowała o tym, żeby wziąć udział w rozmowach. Jednak ton informacji o tym nie wskazywał bynajmniej, że Mateusz Morawiecki może liczyć na poparcie Konfederatów.
– Wykorzystamy to spotkanie nie tylko do przedstawienia naszej krytycznej oceny premiera Mateusza Morawieckiego, ale także aby namawiać rząd na pilne decyzje potrzebne dla przetrwania polskich firm zagrożonych nieuczciwą konkurencją z Ukrainy – przekazał lider Konfederacji Krzysztof Bosak.
Poza nim w skład delegacji udającej się do Morawieckiego weszli Grzegorz Braun, Włodzimierz Skalik, Krzysztof Tuduj, a także Rafał Mekler, lider protestujących na granicy z Ukrainą przewoźników.
Rzekome rozmowy z rzekomymi posłami
O ile o personaliach w rządzie Donalda Tuska media wiedzą, co prawda nieoficjalnie, całkiem sporo, o tyle o rządzie Mateusza Morawieckiego, który ma być zaprzysiężony w poniedziałek (27 listopada) o godz. 16.30 nie wiadomo po prostu nic. Ani sam Morawiecki, ani politycy PiS nie mówią o żadnych szczegółach dotyczących nowego gabinetu.
Nic także nie wiadomo o rzekomych posłach spoza PiS, z którymi Mateusz Morawiecki ma podobno prowadzić rozmowy. Te mają zaowocować ich poparciem dla jego rządu. Jeszcze przed spotkaniem z Konfederacją premier na konferencji prasowej pytany o wspomnianych rzekomych posłów przez dziennikarza TVN24 powiedział:
– Nie mogę przedstawić nazwisk, bo byście potem zniszczyli tych ludzi. My dochowujemy słowa raz danego – stwierdził Morawiecki.
„Ziobro procent szans”
Próby poszukiwania koalicjantów i poparcia dla swego rządu są w wykonaniu Morawieckiego coraz bardziej żałosne i stają się kanwą do tworzenia coraz to nowszych memów. Politycy demokratycznej koalicji także nie szczędzą premierowi gorzkich słów, niekiedy z prześmiewczą otoczką. Tymczasem Morawiecki, jak sam powiedział, szanse na to, że jego rząd zyska poparcie sejmowej większości ocenił na 10 proc.
– Dzisiaj, panie premierze, to nie 10 procent, tylko to Ziobro procent. Czyli zero procent. Pan nie ma absolutnie żadnych szans na to, żeby stworzyć rząd – tak podsumował opowieści premiera Tomasz Trela z Nowej Lewicy.
– Nie bez kozery mówią o tym długim nosie „Pinokio” Mateusza Morawieckiego, bo jest po prostu kłamcą na zawołanie – powiedział o premierze Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
PiS się „pakuje”, czas ucieka
Prezydencki minister, Wojciech Kolarski, informując o terminie zaprzysiężenia rządu Morawieckiego dodał, że: – Kto nie walczy, nie wygrywa. Premier Morawiecki walczy, sam mówi, że te szanse nie są duże, ale są. Chwała mu, że ma taką postawę – podkreślił.
Nie omieszkał też dodać, że „prezydent Andrzej Duda przestrzega wszystkich terminów konstytucyjnych”. I literalnie nie można ministrowi Kolarskiemu odmówić racji. Prezydent Duda w istocie nie przekracza terminów, które nasza Ustawa zasadnicza przewiduje przy pierwszym kroku tworzenia nowego rządu po wyborach. Duda nie złamał też żadnego punktu Konstytucji desygnując na premiera Mateusza Morawieckiego. Mimo to działa na szkodę polskiego państwa, Polek i Polaków. A to dlatego, że desygnując Morawieckiego na premiera zwyczajnie dał koleżankom i kolegom z dawnej partii czas na to, by – delikatnie mówiąc – pozałatwiali swoje sprawy nim odejdą do ław opozycji.
Dwa tygodnie na expose
Od poniedziałku Morawiecki będzie miał dwa tygodnie na przygotowanie expose i uzyskanie poparcia sejmowego dla swego rządu. Marszałek Sejmu i lider Polski 2050, Szymon Hołownia zapowiada, że będzie zachęcał premiera do jak najszybszego wystąpienia o wotum zaufania dla swego gabinetu. Ale wielce prawdopodobne, że Mateusz Morawiecki wykorzysta czas maksymalnie, czyli do 11 grudnia.
Gdy nie uzyska wotum zaufania dla swego rządu, marszałek Hołownia w zasadzie bez zwłoki może przejść do kroku drugiego, czyli wyboru kandydata na premiera przez Sejm. Ten kandydat demokratycznej koalicji to Donald Tusk, który zapewnia, że ma już zmontowany rząd i może go przedstawić natychmiast. Podobnie ma przygotowane expose.
Zatem Sejm mógłby drugi krok powoływania rządu przeprowadzić błyskawicznie. Tyle że rząd musi zostać zaprzysiężony przez prezydenta. A Andrzej Duda będzie w dniach 11-12 grudnia w jednej z agend ONZ w Szwajcarii. Tymczasem 14 grudnia zaczyna się w Brukseli posiedzenie plenarne, na którym poruszane będą ważne tematy. I wypadałoby, by Polskę reprezentował już nowy premier mający poparcie w Sejmie.
_____
ZOBACZ TEŻ: Umowa koalicyjna prodemokratycznej opozycji podpisana. Oto jej treść