W manifestacji opozycji, która w niedzielę 4 czerwca przeszła ulicami Warszawy, nie brakowało podkarpackich samorządowców. Głośno było zwłaszcza o prezydencie Mielca, Jacku Wiśniewskim, którego przemówienie o „kolesiostwie, kłamstwie i oszustwie” cytowały największe media w kraju. Podczas manifestacji Podkarpacie reprezentowali również wiceprezydenci Rzeszowa i Krosna – Jolanta Kaźmierczak i Bogusław Świeży.
W marszu 4 czerwca w Warszawie uczestniczyło wielu mieszkańców Podkarpacia. Posłanka Platformy Obywatelskiej z Mielca, Krystyna Skowrońska w rozmowie z nami, przekonuje, że reprezentacja naszego regionu była bardzo liczna.
– Byliśmy bardzo serdecznie witani – zaznacza. – Było nas naprawdę dużo, w zasadzie każde podkarpackie miasto miało swoich przedstawicieli na tym marszu. Maszerowaliśmy pod banerem „Podkarpacie żegna PiS!”. Dużo osób robiło sobie z nami zdjęcie, bili nam brawa – wspomina parlamentarzystka.
Jacek Wiśniewski: nie jesteśmy bastionem PiS!
– Był duży entuzjazm, ale i wkurzenie, zwłaszcza na ustawę „Lex Tusk”. Ludzie mają dość krętactwa i kłamstwa. To się dało wyczuć. Było pogodnie i bezpiecznie, ale nie brakowało też krytyki rządzących. Ważne, że samorządowcy też wzięli udział w tym marszu. Mnie osobiście cieszy, że w tym gronie był pan prezydent Jacek Wiśniewski. Mieliśmy panią Basię Nykiel, fantastyczną nauczycielkę z Mielca, która również zabierała głos – wylicza Krystyna Skowrońska.
Na czele marszu 4 czerwca jechał piętrowy autobus, który był też platformą dla osób przemawiających do zgromadzonych. Wśród mówców był prezydent Mielca, Jacek WIśniewski.
– Ta moc i energia od państwa jest naprawdę wielka. Jest mi niezmiernie miło uczestniczyć w tym wydarzeniu. Jestem przedstawicielem Mielca, które znajduje się na Podkarpaciu, przez wielu uznawanym za bastion PiS-u. Ale tak nie jest. Nie jesteśmy bastionem PiS-u – przekonywał Wiśniewski.
– Jest wiele osób, które dbają o naszą Ojczyznę, walczą o suwerenność, walczą o równe prawa kobiet. Chcemy wolnej, demokratycznej Polski – suwerennej, bez kłamstw, bez oszustwa, bez uznaniowości, bez kolesiostwa. To wszystko dotyka moich mieszkańców i nasze samorządy. Wygramy te wybory. Głowa do góry! – apelował do zgromadzonych.
Prezydent Mielca: to był historyczny dzień
Kilka dni po wydarzeniu, kiedy emocje nieco opadły, zapytaliśmy się prezydenta Mielca o jego refleksje.
– To był historyczny dzień – przekonuje Jacek Wiśniewski. – Dziś już wiemy, że w niedzielnym marszu udział wzięło ponad pół miliona osób. Jeszcze więcej oglądało go za pośrednictwem mediów. Wiele osób brało udział w mniejszych demonstracjach w swoich miastach.
– Cieszę się, że miałem możliwość być wśród innych wielu samorządowców, polityków, przedsiębiorców, nauczycieli, pielęgniarek oraz przedstawicieli różnych środowisk, przemówić do kilkuset tysięcy maszerujących Polek i Polaków. Jestem dumny, że organizatorzy zauważyli, że głos w sprawie Polski płynący z Mielca, Podkarpacia, jest równie ważny jak głos przedstawicieli metropolii oraz innych regionów – podkreśla.
FELIETON MONIKI KAMIŃSKIEJ: Marsz 4 czerwca. Uśmiechnięci, normalni ludzie szli z nadzieją
– Mówiłem o tym, że brakuje równości i sprawiedliwości. Ze zabieranie środków samorządom dotyka wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych mieszkanek i mieszkańców takich miast, jak nasz Mielec. Podkreślałem, ze nie ma na to zgody. Nie oceniam personalnie władzy, oceniam decyzje, manipulacje i kłamstwa – tłumaczy prezydent Mielca.
– Wbrew wielu doniesieniom mediów rządowych oraz polityków władzy był to marsz pokojowy. Pozytywna energia, nadzieja na lepszą przyszłość, uśmiechnięci i życzliwi dla siebie ludzie, to właśnie z takim wspomnieniem, emocjami, wróciłem do Mielca – dodaje.
Michał Karkut: duża dawka pozytywnej energii
Reprezentantem samorządu Kolbuszowej był radny Michał Karkut: – Niesamowity dzień w stolicy. Niesamowite wydarzenie. Ilość uczestników marszu zaskoczyła chyba nie tylko organizatorów, ale i obserwatorów – wspomina. – Setki tysięcy ludzi z całej Polski zjechało się na to wydarzenie organizowane po to, aby nie tylko pokazać swoją siłę ale i głośno zaprotestować przeciwko patologicznym rządom Zjednoczonej Prawicy.
PRZECZYTAJ TEŻ: Donald Tusk w Rzeszowie: wygramy te wybory
– Na marsz pojechałem ze znajomymi, którzy podobnie jak ja czuli, że powinniśmy tam być i głośno krzyczeć, że chcemy żyć w normalnym kraju – podkreśla. – Tęsknimy za Polską, gdzie władza szanuje obywatela, gdzie przestrzega się prawa, gdzie toleruje się każdego człowieka a z sąsiadami się współpracuje a nie kłóci. – To była duża dawka energii, która będzie potrzebna przez następne miesiące kampanii. Brawa dla wszystkich uczestników.
– Bardzo mnie cieszy, że z Kolbuszowej wyjechało sporo prywatnych samochodów. Zwłaszcza przedstawicieli urzędów, którzy z wiadomych przyczyn chcą być anonimowi. Mam nadzieję, że byłem częścią wydarzenia, które odwróciło losy tej kampanii i doprowadzi do zwycięstwa partii demokratycznych w nadchodzących wyborach – zaznacza radny Karkut.