REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

niedz. 24 listopada 2024

Prezydent Andrzej Duda da czas aferzystom na „posprzątanie” po sobie?

Prezydent Andrzej Duda i wicepremier Jarosław Kaczyński w Pałacu Prezydenckim
Prezydent Andrzej Duda wręcza nominację na wicepremiera prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. (Fot. Przemysław Keler/KPRP)

Prezydent Andrzej Duda zapowiada, że powierzy tworzenie rządu politykowi PiS. To opóźni powołanie rządu ugrupowań prodemokratycznych ze szkodą dla Polski, ale politykom PiS da czas na „posprzątanie” po sobie, albo szukanie sojuszników.

Zwolennicy prodemokratycznej opozycji mają powody, by się cieszyć. Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica wprowadziły do Sejmu łącznie 248 posłów, zaś do Senatu 66 senatorów. To daje im znaczącą przewagę parlamentarną, a Polkom i Polakom nadzieję na prodemokratyczne rządy.

Sprawa jest przesądzona, ale może być tak, że na nowy rząd poczekamy nawet do przyszłego roku. Prezydent Andrzej Duda zapowiada bowiem, że powierzy tworzenie rządu politykowi PiS. To opóźni powołanie rządu ugrupowań prodemokratycznych ze szkodą dla Polski. Ale politykom PiS da czas na „posprzątanie” po sobie, albo szukanie sojuszników.

KO z 157 mandatami poselskimi, Trzecia Droga czyli koalicja Polska 2050 i PSL z 65 i Nowa Lewica z 26 mandatami. PiS wprowadzi do nowego Sejmu 194 posłów, zaś Konfederacja 18. Łatwo zatem policzyć, że prodemokratyczna opozycja może spokojnie rządzić mając o 17 posłów więcej niż potrzeba do posiadania większości sejmowej.

Mało tego. Choć jeszcze jako opozycja ugrupowania te „szły” do Parlamentu osobno, to już w czasie kampanii deklarowały chęć wspólnego rządzenia. PiS nie ma szans na stworzenie rządu mającego poparcie większości parlamentarnej nawet, gdyby weszło w koalicję z Konfederacją. A ta poniekąd deklaruje niechęć do tego.

Zapowiedź prezydenta, a zdrowy rozsądek

Wydaje się zatem, że sytuacja jest więcej niż jasna. Co zatem dziać się będzie dalej? Zgodnie z art. 109. Konstytucji RP prezydent, w tym przypadku Andrzej Duda, ma 30 dni na zwołanie pierwszego posiedzenia nowego Sejmu. Nie musi czekać z tym aż tak długo, ale może, i niestety, wiele wskazuje na to, że będzie.

Zatem pierwsze posiedzeniu Sejmu nowej kadencji powinno odbyć się najpóźniej 14 listopada. Podczas tego posiedzenia prezydent desygnuje kandydata na premiera, a ten z kolei powołuje kandydatów na ministrów. Teoretycznie prezydent może wskazać na premiera kogo mu się wskazać spodoba. Także np. osobę spoza świata polityki. W praktyce, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i dobrym obyczajem, głowa naszego państwa powinna desygnować na premiera osobę wskazaną przez większość parlamentarną.

Tymczasem prezydent Andrzej Duda już zapowiedział, że powierzy misję tworzenia rządu liderowi ugrupowania, które wygrało wybory. A wybory teoretycznie wygrało PiS, bo wprowadziło do Sejmu najwięcej swoich posłów.

Nie ma jednak większości sejmowej i prezydent Duda doskonale o tym wie. To jednak nie przeszkadza mu, by dać PiS dwa tygodnie na tworzenie rządu, który nie będzie rządził. Mówi się, że prezydent Duda wskaże jako kandydata na premiera Jarosława Kaczyńskiego lub Mateusza Morawieckiego. W praktyce wskaże tę osobę, którą wskazać mu poleci prezes PiS.

Po upływie wspomnianych dwóch tygodni taki niby-rząd, będzie miał kolejne 14 dni na przygotowanie expose, przedstawienie go w Sejmie przez niby-premiera i uzyskanie wotum zaufania, czyli akceptację bezwzględnej sejmowej większości.

O ile prezydent Duda postąpi, jak zapowiedział, to expose niby-premiera usłyszymy 28 grudnia. Według prostych arytmetycznych wyliczeń niby-rząd PiS nie uzyska poparcia wymaganej liczby posłów.

Poseł Marek Rząsa wyjaśnia i deklaruje

Po co zatem w ogóle desygnować na premiera kogoś z PiS-u? Powodów może być kilka. Przede wszystkim już tuż po wyborach PiS zapowiadało, że będzie szukać koalicjanta. Tu jednak może srogo się zawieść, bo politycy wszystkich ugrupowań, które znajdą się w przyszłym Sejmie odżegnują się od jakichkolwiek rozmów z PiS. Ale politycy PiS chyba jednak liczą na to, że uda im się jakoś „uzbierać” 35 posłów brakującym im do stworzenia większości. Tyle że potrzebują na to czasu, który w ich przekonaniu da im opóźniające powołanie rządu KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy działanie prezydenta Dudy.

Możliwe są także inne powody, o których Super Nowościom powiedział Marek Rząsa, poseł PO z Przemyśla, który w minionych wyborach znów uzyskał mandat.

– Jeśli dojdzie do przeciągania procedur, bo jeszcze tego nie wiemy, to znaczy, że w obozie władzy zapanowała panika – zauważył poseł Rząsa. – Przez lata czuli się bezkarni, głośne afery z udziałem ich czołowych polityków pozostawały bez reakcji prokuratury. Wiedzą, że teraz to się zmieni i chcą odwlec ten czas.

– Istnieje oczywiście też duże ryzyko, że zacznie się wielkie niszczenie dokumentów, zacieranie śladów różnych machlojek. Ale my nie czekaliśmy bezczynnie na zmianę władzy. Przez ostatnie lata nasi posłowie ujawniali i dokumentowali kolejne afery PiS-u. Teraz odpolitycznimy prokuraturę i te wszystkie dokumenty stanowić będą doskonały materiał dowodowy. Zgodnie z daną Polakom obietnicą, rozliczymy każdą aferę, każdą wyrządzoną niegodziwość. Przed nami wielka praca, dlatego nie będzie czasu na choćby chwilę odpoczynku po niezwykle intensywnej kampanii. Zakasujemy rękawy i działamy – zadeklarował poseł PO z Przemyśla.

Gdy niby-rząd wskazanego przez prezydenta niby-premiera nie uzyska większości sejmowej, Konstytucja przewiduje, że kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Następnie szef rządu przedstawia Sejmowi program działania rządu oraz proponowany skład Rady Ministrów, których Sejm wybiera bezwzględną większością w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jest to forma udzielenia rządowi wotum zaufania. Sejm na wybór premiera i rządu ma 14 dni.

Prezydent może wyjść z twarzą

Gdyby w ten sposób nie udało się jednak powołać rządu, a na to zapewne liczą politycy PiS, którzy czas dany im przez prezydenta Dudę z pewnością będą chcieli wykorzystywać do prób skłócenia z sobą naturalnych koalicjantów czyli KO, Trzecią Drogę i Nową Lewicę, inicjatywa tworzenia rządu znów byłaby w rękach prezydenta.

Ten w ciągu 14 dni powołałby premiera i na jego wniosek członków rządu oraz odbierał od nich przysięgę. Tak powołana Rada Ministrów miałaby 14 dni na uzyskanie w Sejmie wotum zaufania zwykłą większością głosów. Zgodnie z Ustawą zasadniczą jeśli ten krok nie pozwoliłby na wyłonienie rządu, prezydent musi skrócić kadencję Sejmu i zarządzić ponowne wybory.

Nic nie wskazuje na to, by miały być problemy z powołaniem przez sejmową większość rządu prodemokratycznych ugrupowań, które wspólnie pokonały w wyborach PiS. Jednak o ile prezydent Duda zdecyduje się na opóźnienie jego wyłonienia, stanie się to ze szkodą dla Polski. Opóźni to bowiem choćby odblokowanie ogromnych pieniędzy z KPO.

Pozostaje zatem mieć nadzieję, że prezydent Duda okaże się tym razem prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko dawnych partyjnych kolegów. Dawnych, bo formalnie prezydent musi być bezpartyjny. Ale to formalnie, bo w działaniach prezydenta Dudy wielokrotnie widzieliśmy, że nadal mentalnie jest członkiem PiS.

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin