Przez ponad pół wieku pracy trenerskiej prowadzeni przez niego bokserzy wywalczyli 200 medali mistrzostw Polski. Był twórcą potęgi Igloopolu Dębica, z którym dwukrotnie sięgał po mistrzostwo kraju. Reaktywował sekcję pięściarską Stali Rzeszów, a później doprowadził Łukasza Rożańskiego do tytułu mistrza świata. Pracował również w reprezentacji Polski… 18 listopada w wieku 82 lat zmarł Marian Basiak, legendarny trener boksu, który fachu uczył się od samego Feliksa „Papy” Stamma.
– Żegnaj Panie Trenerze… Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś, przez co razem przeszliśmy i co wspólnie osiągnęliśmy. Nie skłamię mówiąc, że byłeś dla mnie jak drugi Ojciec. Na treningu, nie raz z Twoich ust padało słowo „CZAS”, tym razem to dla Ciebie zatrzymał się na ziemi… Cześć Twojej pamięci! – tymi słowami Mariana Basiaka pożegnał Łukasz Różański, który w kwietniu br. właśnie pod wodzą tego wybitnego szkoleniowca zdobył w podrzeszowskiej Jasionce tytuł mistrza świata WBC w kategorii bridger.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Nie żyje siatkarz Jakub Opoń. Jego ciało znaleziono w rzece
Przez boks wyrzucony ze szkoły
Boks towarzyszył Marianowi Basiakowi od młodzieńczych lat i dość niespodziewanie przysporzył mu niemałych kłopotów.
– Chodziłem do technikum samochodowego przy ul. Hoffmanowej. Byliśmy pierwszym naborem w historii tej szkoły. Wyrzucono mnie w IV klasie. Ale nie za słabe wyniki. Mieszkałem w internacie, gdzie o 16 zaczynała się tzw. nauka własna. Ja o tej porze miałem treningi w baraku nieopodal internatu. Wychowawczyni poskarżyła na mnie i musiałem odejść – wspominał legendarny trener na łamach Gazety Wyborczej.
Szkołę średnią ostatecznie skończył, a potem próbował się dostać na krakowski AWF. Bez powodzenia.
Za namową koleżanki obrał kierunek na Lublin, w którym z powodzeniem studiował ekonomię na tamtejszym UMCS-ie. Naukę łączył rzecz jasna z trenowaniem boksu.
Ponad pół wieku w zawodzie trenerskim
W zawodzie trenerskim przepracował łącznie 51 lat, co jest absolutnym rekordem w skali kraju. W tym czasie miał okazję współpracować z takim tuzami pięściarstwa, jak chociażby Stanisław Osetkowski, Krzysztof Wróblewski, Dariusz Czernij czy wreszcie Tomasz Adamek i Andrzej Gołota.
– Umiejętności miał wielkie, ale brakowało mu psychiki w najważniejszych momentach. Andrzej zawsze miał swoje ścieżki. Trzeba było go pilnować na obozach, bo bywały sytuacje, że o godz. 23 spał grzecznie w łóżku, a jego auto stało na parkingu. Potem szedł dyżurny, żeby sprawdzić czy wszyscy nadal śpią, a ani Andrzeja, ani samochodu nie ma – mówił kilka lat temu o Gołocie w materiale Gazety Wyborczej.
Pracę trenerską rozpoczął w 1972 r. w Stali Rzeszów, by 12 lat później prowadzić pięściarzy dębickiego Igloopolu. To z nim dwukrotnie sięgał po tytuł mistrza Polski (1988 i 1989 r.) oraz trzykrotnie po wicemistrzostwo (1986, 1990, 1991 r.).
– To była drużyna zorganizowana jak na ówczesne czasy zawodowo. Mieliśmy trzech trenerów, dwóch kierowników, lekarza i masażystę. Przy 20 zawodnikach na treningu wykonywana była ciężka praca, ale przynosząca efekty i satysfakcję. Do tego jeszcze było kilka szkółek bokserskich i dobra praca z młodzieżą. Chciałbym, żeby te czasy się wróciły – mówił w 2003 r. w Dzienniku Polskim o czym przypomina teraz portal debica24.eu.
Ze zdjęciem piłkarza Avii do prezydenta Ferenca
– To był bardzo dobry człowiek. Miał wspaniałe podejście do zawodników – tak Mariana Basiaka wspomina z kolei jego wieloletni przyjaciel, Roman Koterba.
– Nasza przyjaźń zaczęła się w latach 90., gdy zacząłem pracę w zarządzie miejskim TKKF-u przy ul. Browarnej. To właśnie na Browarnej Maniek wraz z trenerem Kilianem przygotował ring, na którym trenowali pięściarze Stali. Potem nasze drogi nieco się rozeszły, bo Maniek poszedł do Dębicy, ale gdy wrócił do Rzeszowa, znowu mieliśmy częsty kontakt – mówi specjalnie dla Super Nowości były prezes PTS Walter Rzeszów.
To właśnie Walter stał się kolejną przystanią trenera Basiaka.
– Gdy byłem jego prezesem, Marian przyszedł do mnie – było to gdzieś w okolicach 2010 r. – i mówi:
„Romek, chciałbym, żebyśmy się dogadali i utworzyli przy Walterze sekcję bokserską”.
Zarząd ostatecznie ten pomysł zaklepał i Maniek zaczął pracować. Widać było u niego olbrzymi entuzjazm i radość, związaną z faktem, że młodzież zaczęła przychodzić na treningi. Co więcej, później jego podopieczny zdobył podczas turnieju rozgrywanego w naszej hali mistrzostwo Polski juniorów – wspomina Roman Koterba.
Przez wiele lat przyjaźni obu panów narodziło się mnóstwo anegdot. Jedna z nich dotyczy wyprawy do rzeszowskiego ratusza ze zdjęciem pewnego piłkarza.
– Pieniędzy nie było. Jak to na Walterze. Pewnego razu Maniek przyszedł do klubu i mówi: „Romek, mam tu takie eleganckie zdjęcie Tadeusza Ferenca, jako juniora Avii Świdnik”. I z tym zdjęciem poszliśmy do prezydenta Ferenca. Ten nas przyjął, Maniek wręcza mu zdjęcie, a prezydent na to: „To co, przyszliście po pieniądze na Waltera?”
Roześmialiśmy się wszyscy, a koniec był taki, że prezydent dał nam pieniądze na organizację turnieju – wspomina jedną z wielu historii sprzed lat przyjaciel trenera Basiaka.
Mistrzostwo świata ukoronowaniem trenerskiej kariery
Ukoronowaniem trenerskiej kariery Mariana Basiaka był tytuł mistrza świata, jaki pod jego wodzą Łukasz Różański wywalczył w kwietniu br.
– Cieszę się, że trener – może nie na koniec – ale na swoje długie lata – ma mistrza świata. Dziękuję trenerze! – mówił wówczas pięściarz rzeszowskiej Stali
– To była dla mnie bardzo ważna walka, bo noszę się z zamiarem zakończenia kariery trenerskiej. Liczyłem się z tym, że jak Łukasz nie wygra, to nie będzie to takie proste – śmiał się tuż po mistrzowskiej walce legendarny trener w rozmowie z Super Expressem.
– Przeżyłem z Łukaszem od początku aż do dzisiaj wszystko, co mogłem przeżyć. W Dębicy i tutaj w Rzeszowie trochę w tym boksie zdobyłem, wywalczyłem kilka razy tytuł mistrza Polski drużynowo i indywidualne, ale dopiero mistrzostwo świata to jest to. Kosztowało mnie ono bardzo dużo zdrowia. Jestem związany z Łukaszem od samego początku na dobre i na złe. W przeszłości miałem szczęście do chłopaków, robili medale, ale mistrza świata jeszcze nie miałem. To jest coś bardzo dużego dla mnie, Łukasza, Rzeszowa i całej Polski – przekonywał trener Basiak nieco ponad pół roku temu.
Już bez trenera w narożniku ringu…
Również teraz przygotowywał Łukasza Różańskiego do walki w obronie mistrzowskiego pasa, który to pojedynek z różnych przyczyn wciąż nie doszedł do skutku. Zapewne w niedalekiej przyszłości dojdzie – takie przynajmniej są zapewnienia – ale niestety już bez trenera Mariana Basiaka w narożniku ringu…
Jego pogrzeb odbył się w czwartek na cmentarzu komunalnym Wilkowyja w Rzeszowie.