OPTeam Resovia przegrała z ŁKS-em Coolpack różnicą aż 43 punktów. To druga porażka w półfinałowej rywalizacji. Teraz szansy awansu rzeszowianie szukać muszą w meczu o brąz z Energą Basket Warszawa. Gra się do 2 wygranych, a pierwszy mecz już w sobotę w stolicy. Drugie spotkanie rozegrane będzie w Rzeszowie w środę 22 maja, a ewentualne trzecie w Warszawie 26 maja.
KOSZYKÓWKA. II LIGA
Zespół OPTeam Resovii zawiódł w Łodzi na całej linii. Rzeszowianie wyrównaną walkę (na dwupunktowym prowadzeniu byli tylko przez dwie minuty) toczyli tylko do połowy II kwarty. Przyjezdni odrobili dziewięciopunktową stratę z pierwszych dziesięciu minut już na początku II kwarty i na tablicy wyników pojawił się remis (30:30). Wydawało się, że pójdą za ciosem, ale wówczas rywale złapali wiatr w żagle. Przy stanie 34:34 łodzianie zdobyli 21 punktów, a ekipa z Rzeszowa tylko trzy. Na przerwę gospodarze zeszli prowadząc już różnicą 18 „oczek” (55:37).
– To żadna przewaga. Musimy trzymać obronę, bo w ataku sobie poradzimy. Koszykówka to gra seriami i nie możemy dać się otworzyć rywalom w ataku tylko kontrolować to. Ważna jest głowa i żeby ci młodzi chłopcy wytrzymali pierwsze 5-6 minut i będzie dobrze – mówi w przerwie meczu w rozmowie z reporterem TV Toya, Jarosław Krysiewicz, szkoleniowiec ŁKS Coolpack.
Natomiast poproszony o komentarz trener OPTeam Resovii, Kamil Piechucki mocno zdenerwowany krótko stwierdził.
– Bardzo niezadowolony jestem z linii sędziowania. Nierówny mecz, niesprawiedliwy, będziemy chcieli go odwrócić, ale jestem zażenowany.
Pod koszami zdecydowanie zarysowała się przewaga miejscowych (55-27 w zbiórkach). Łodzianie bardzo łatwo wyłuskiwali pikę po swoich niecelnych rzutach. W ten sposób zdobyli 21 punktów drugiej szansy, przy tylko 4 przeciwnika. Zaskakująco biernie zachowywał się trener OPTeam Resovii, Kamil Piechucki. Sytuacja błyskawicznie wymykała się spod kontroli, jednak trener nie reagował, nie brał czasu. Wziął go dopiero w połowie III kwarty, kiedy to rywali osiągnęli już 28 punktową przewagę (68:40). Nie wiele to jednak dało bo resoviacy byli jak po nokaucie i nic już im nie wychodziło (trafili tylko 3 na 23 rzuty za trzy czy tez 11 na 21 osobistych). Rywale natomiast raz za razem z dużą łatwością punktowali powiększając dystans. Niepokonani w roli gospodarza łodzianie w trzecim spotkaniu półfinału atut własnej sali wykorzystali wyśmienicie.
Mimo tego blamażu ekipa OPTeam Resovii wciąż ma szanse awansu. Sytuacja jest jednak o tyle nie komfortowa, że pierwszy mecz rozegrany zostanie już w sobotę w Warszawie, kolejny w środę 22 maja, a ewentualnie trzeci cztery dni później. Zespół Energy Basket rywalizację w półfinałach zakończył w ub. sobotę i może spokojnie przygotowywać się do rywalizacji. Resoviacy natomiast do walki o awans przystąpią niemal z marszu. Może taki kubeł „lodowatej wody” jakim była porażka w Łodzi podziała mobilizująco. Brak awansu i kolejny sezon w drugiej lidze byłyby ogromnym rozczarowaniem…
ŁKS Coolpack Łódź – OPTeam Resovia 99:56
(26:19, 29:18, 31:11, 13:8)
- ŁKS Coolpack: Kulon 23 (3×3, 4 a., 3 p.), Dominiak 2, Urban 8 (1×3, 4 a.), Szwed 9 (1×3, 10 zb.), Karwowski 9 (4 b.) oraz Kolasiński 7 (1×3), Mycko 2, Keller 9 (1×3, 4 a.), Wojciechowski 5 (4 s.), Jakowlenko 2, Maćkowiak 14 (4×3), Leszczyński 9 (2×3, 4 a.).
Trener Jarosław Krysiewicz - OPTeam Resovia: Zaguła 18 (2×3, 4 a., 4 s.), Szpyrka 8 (4 p.), Gabiński 0, Wątroba 2, Czerwonka 0 oraz Bręk 8, Ziółko 5, Jędrzejewski 13 (1×3), Wróbel 2, Krzywdziński 0, Tabor 0, Warszawski 0 (7 zb.).
Trener: Kamil Piechucki. - Sędziowali: T. Tybor, R. Myśliński. Widzów: 500.
- Stan rywalizacji (do 2 wygranych): 2:1. ŁKS awansował do finału i pierwszej ligi.
.
Finał – mecz i rewanż, (18.05. i 25.05.)
KSK Ciech Noteć Inowrocław – ŁKS Coolpack Łódź
.
Mecz o trzecie miejsce – do dwóch zwycięstw – 18.05., 22.05. i ew. 26.05.
Energa Basket Warszawa – OPTeam Resovia
Zwycięzca uzyska prawo gry w Bank Pekao S.A. 1 Lidze Mężczyzn
PRZECZYTAJ TEŻ: Michał Gabiński, koszykarz OPTeam Resovii: jestem gotowy by zagrać w środę