Na ogromną próbę nerwów wystawili swoich kibiców koszykarze Muszynianki Sokoła. W sześć minut roztrwonili 18 punktową przewagę i byli o krok od porażki. Zwycięzcę wyłoniła dopiero druga dogrywka, gdzie nieco więcej zimnej krwi zachowali łańcucianie.
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania – mówi Dariusz Kaszowski, trener Muszynianki Sokoła. – Gratuluję mojemu zespołowi hartu ducha i walki do samego końca. Jedyną bolączka w tym meczu to roztrwoniona bardzo szybko 18 punktowa przewaga w IV kwarcie. Nerwy do samego końca i dwie dogrywki. Dziękuję chłopakom za energię, którą dali do końca, ponieważ graliśmy bardzo wąską rotacją, a zespół dał z siebie bardzo dużo – relacjonował szkoleniowiec ekipy z Łańcuta.
Lampe na ławce
Przez długi czas mecz toczył się spokojnie i nic nie wskazywało na to, jaki za chwilę pojawi się ogrom emocji. Zespół z Sopotu, który do Łańcuta przyjechał z Maciejem Lampe (były reprezentant Polski i gracz NBA od niedawna jest asystentem trenera, odpowiadać ma za indywidualny rozwój zawodników), na początku prowadzili 9:6. Później już inicjatywa należała już do miejscowych. Ci zeszli na przerwę prowadząc 44:33. Ekipa z Sopotu miała duże problemy ze skutecznością za trzy (trafili 2 na 12) i popełnili aż 8 strat.
Pierwszy sygnał Trefla
Pierwszy sygnał, że Trefl nie zamierza się poddawać, zespół znad morza „wysłał” na początku III kwarty. Wówczas to po dziewięciu punktach z rzędu zbliżył się na dystans dwóch „oczek” (44:40). Za chwilę na dobre rozkręcił się Filip Małgorzaciak, który raz za razem trafiał rzuty za trzy (w krótkim odstępie czasu zdobył 14 pkt). Przewaga miejscowych zaczęła błyskawicznie rosnąć. Gdy do końca pozostawało 6,35 min zespół trenera Dariusza Kaszowskiego prowadził już różnicą 18 pkt (75:57) i wszystko wskazywało, że jest już po meczu. Goście ruszyli w pogoń wykorzystując rozluźnienie rywali.
Nieudane show dla kibiców
– Nie wiem dlaczego nagle straciliśmy tą swoją grę. Powinniśmy zachować spokój, konsekwencję w ataku jak i obronie. Nagle jakoś przestaliśmy się skupiać nad tym, żeby kontrolować mecz, a jakby chcieliśmy zrobić jeszcze jakieś dodatkowe show dla kibiców. Był to błąd, ale na szczęście udało się nam wyjść z tego obronną ręką co prawda po dwóch dogrywkach, ale zawsze na plus – mówił środkowy Muszynianki Sokoła, Mateusz Kulis, a trener Kaszowski dodawał.
– Postawiliśmy na grę opartą na rzucie trzypunktowym, ale za mało było gry do kosza. Nasza skuteczność była bardzo słaba i zostaliśmy odrzuceni od kosza dobrą obroną rywali. Podejmowaliśmy nieodpowiedzialne decyzje, wymuszone straty, a rywale się nakręcali i zdobywali punkty.
Wielka wojna nerwów
Na 30 sekund przed końcową syreną na tablicy wyników pojawił się remis (79:79). W odpowiedzi rzucał Filip Małgorzaciak, ale spudłował. Rywale mieli jeszcze 8 s. szansy na wygraną, jednak Szymon Kiejzik rzucając z dystansu nie trafił. W dogrywce prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Goście na samym finiszu mieli okazję zakończyć zwycięsko mecz, ale Kacper Ponitka spudłował i potrzebna była druga dogrywka. W niej goście zaczęli od prowadzenia 94:90, a łańcucianie musieli gonić. Emocje sięgały zenitu.
Błąd w komunikacji, ale bez konsekwencji
Przy remisie 96:96 przy wejściu pod kosz faulowany był Mateusz Kaszowski. Trafił oba rzuty wolne, co było ryzykowne, bo do końca pozostawało 3,6 sek. W takiej sytuacji wiadomo było, że trener Trefla Enrico Kufuor poprosi o czas, po którym goście wprowadzali piłkę z połowy Sokoła. Na szczęście dla gospodarzy Aleksander Jęch spudłował rzut za trzy i wszystkim w Łańcucie spadł kamień z serca. – Był troszeczkę błąd w komunikacji – mówi o ostatnich sekundach drugiej dogrywki, trener Dariusz Kaszowski.
Mateusz nie usłyszał jaka poszła decyzja z ławki. W tym ferworze walki wziął drugi rzut na siebie i trafił. Mieliśmy dwa punkty przewagi, ale nerwy były do samego końca. Rywale mieli jeszcze trzy sekundy, żeby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Przygotowałem zespół na tę akcję którą grali rywale, a była ona bardzo przybliżona do tej, którą rozgrywali w meczu z Astorią. Wtedy Dider-Urbaniak rzucił trojkę i wygrali. Zespół w tej ostatniej akcji zachował się poprawnie w obronie i to my cieszymy się ze zwycięstwa – mówi Kaszowski, w którego zespole wciąż nie brakuje problemów zdrowotnych.
Kadrowe problemy
– Może do końca tego nie widać, ale Biram Faye trenował tylko w piątek, Matusz Kaszowski od środy, a Filip Małgorzaciak jest z niewyleczoną kontuzją. Nie było Mateusza Bręka, problemy z plecami miał Maciek Puchalski. W takiej sytuacji mamy ogromne problemy z pracą na treningach, co też się przekłada na mecze. Kolejny mecz gramy za 10 dni, więc ta przerwa jest zbawienna dla nas. Mam nadzieję, że kontuzjowani zawodnicy zaleczą urazy i będziemy w szerszym składzie na derbowym meczu z Miastem Szkła – stwierdza trener Kaszowski.
Świetne spotkanie
Mimo porażki i nie wykorzystanych szansy na zwycięstwo ekipa z Sopotu wyjeżdżała z Łańcuta z podniesioną głową. – Myślę, że to było świetne spotkanie. Gratulacje dla Sokoła, bo to była ciężka gra. W drugiej połowie ruszyliśmy do nadrabiana strat, bo było ich sporo. Muszę pochwalić moich zawodników, bo cieszę się że podjęli walkę. Jednak ostatecznie, moim zdaniem, zbiórki w ataku i drobne błędy w krytycznych momentach kosztowały nas utratę szansy na zwycięstwo. Wydawało się, że tak długo jak długo mocno naciskamy wciąż mamy szansę, ale przegraliśmy z wymagającym rywalem. Musimy się jednak z tego podnieść i iść naprzód – mówił trener Enrico Kufuor, a kapitan zespołu z Sopotu, Igor Wadowski dodawał.
Koszykarskie szachy
– Na pewno jest niedosyt, bo pokazaliśmy charakter wracając w tym meczu. Mieliśmy szanse i w regulaminowym czasie i w dogrywkach. Były z naszej strony 3-4 otwarte rzuty tylko należało to trafić. Decydowały małe detale, w takiej końcówce to są już koszykarskie szachy. Jestem dumny z chłopaków z jaką determinacją zagrali – stwierdził rozgrywający Trefla.
Muszynianka Sokół Łańcut – Bears Uniwersytet Gdański Trefl Sopot 98:96
po dwóch dogrywkach
(24:15, 20:18, 20.19, 14:25, 11:11, 8:6)
- Muszynianka Sokół: Kaszowski 11 (2×3, 5 zb., 8 a.), Kowalczyk 0, Małgorzaciak 27 (6×3, 7 zb., 6 a., 4 s.), Faye 13 (1×3, 7 zb.), Kędel 20 (1×3, 13 zb., 4 s.) oraz Kłaczek 7 (6 zb.), Kulis 7 (1×3), Czerwonka 1, Stupnicki 9 (2×3, 5 zb.), Puchalski 3.
- Trener Dariusz Kaszowski.
- Bears Uniwersytet Gdański Trefl: Wadowski 25 (8 zb., 7 a., 3 p., 4 s.), Ponitka 12 (2×3, 5 zb.), Kiejzik 7 (1×3), Czerlonko 20 (3×3, 5 zb., 4 s.), Parzeński 12 (13 zb.) oraz Didier-Urbaniak 5 (1×3), Ozdowski 2, Samiec 9 (1×3, 5 zb., 5 a.), A. Jęch 4 (9 zb.).
- Trener Enrico Kufuor.
- Sędziowali: P. Gajdosz, J. S. Ruhamiriza, S. Kotowski. Widzów: 880.