Po zaskakująco wyrównanym meczu Muszynianka Domelo Sokół przegrał trzema punktami z wiceliderem z Sopotu. Gracze trenera Marka Łukomskiego mają jednak czego żałować bo zwycięstwo nad Treflem było bardzo realne, a w kontekście walki o ligowy byt jakże cenne.
KOSZYKÓWKA. ORLEN BASKET LIGA
– Mecz mógł się podobać kibicom, było dużo walki do samego końca – mówi Filip Struski, skrzydłowy Muszynianki Domelo Sokoła. – Graliśmy o życie, jak zresztą każde kolejne spotkanie. Zostawiliśmy dużo zdrowia i serca na parkiecie. Myślę, że to dobrze wyglądało z naszej strony. Do połowy zaprezentowaliśmy wyśmienitą obronę. Później może troszeczkę opadliśmy z sił, ale dalej kontynuowaliśmy dobrą grę na bronionej połowie. Szkoda niektórych otwartych rzutów, ale tak to już jest w takich meczach walki. Każdy kto wszedł na boisko dał tą cegiełkę, żebyśmy do końca mogli walczyć o zwycięstwo – stwierdza Struski, który przed przerwą imponował skutecznością trafiając 3 na 4 rzuty za trzy (w dwóch poprzednich meczach nie zdobył punktu). To właśnie dzięki m.in. jego rzutom i serii 8-0 łańcucianie wyszli na prowadzenie 8:5. Z czasem inicjatywę przejęli goście prowadząc ośmioma „oczkami” (22:14). W II kwarcie rozszalał się Terrell Gomez. Amerykanin przed przerwą miał 100 procentową skuteczność (16 pkt) rzutów z gry (4 na 4 za trzy). Łańcucianie zdobyli z rzędu dwanaście punktów i po dwudziestu minutach prowadzili 43:35. Po przerwie ekipa z Sopotu ruszyła w pogoń i szybko zniwelowała straty. Za sprawą trafień Jarosława Zyskowskiego, Jakuba Schenka i Austona Barnesa Trefl wygrywał różnicą siedmiu punktów (58:51). Dystans ten błyskawicznie odrobili miejscowi, którzy na początku IV kwarty ponownie wyszli na prowadzenie 62:60. Za chwilę jednak w krótkim odstępie czasu dwa przewinienia złapał lider gospodarzy Tyler Cheese, który miał już na koncie trzy faule. Mocno zdegustowany takim obrotem sprawy wdał się w dyskusję z arbitrem za co ukarany został przewinieniem technicznym.
Frustracja lidera
– Przed tym zdarzeniem mówiłem mu, żeby w kolejnej akcji nie popełnił faulu – opisuje trener Łukomski. – Wydaje mi się, że była to dobra jego akcja w obronie, ale został odgwizdany faul, sędziowie widzieli lepiej. Pojawiła się frustracja i też przewinienie dla dla ławki rezerwowych, a takie rzeczy są zupełnie nie potrzebne. Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji, a zawodnicy nie czują się na takich słabych jak pokazuje nasze miejsce w tabeli. Jest w nas frustracja po tych wszystkich porażkach, a za mocno pokazywana niestety kosztuje nas przegrany mecz. Tyler nie jest robotem, przez cały sezon nas ciągnął, regularnie punktując, ale czasami zdarza się słabszy mecz i on taki miał dziś. Nie szukam winnych bo przegraliśmy jako zespół, ale szkoda bo zabrakło trochę jego punktów – mówi szkoleniowiec gospodarzy, którzy walczyli do samego końca. Odrobili czteropunktową stratę, a po trafieniu Adama Kempa wygrywali 68:66. Odpowiedź rywali była piorunująca, dwie trójki Aarona Besta i Jakuba Schenka i Trefl wyszedł na prowadzenie 72:68, którego nie oddał go już do końca.
Warto podkreślić, że przez blisko siedem końcowych minut IV kwarty na boisku po stronie gości była czwórka graczy (Jakub Schenk, Aaron Best, Andy Van Vilet, Benedek Varadi i Aaron Best) z czteroma przewinieniami. Wydawało się, że kwestią czasu jest kiedy „pospadają” z parkietu, zwłaszcza świetnie radzący sobie Schenk. – Kuba jest doświadczonym zawodnikiem, gdy złapał faule to później troszeczkę rękę w defensywie odkładał – mówi trener Łukomski . – Taktyka była taka, że chcieliśmy wymuszać bardzo dużo fauli. Byliśmy w ataku, mieliśmy często czyste pozycje, ale zawodziła skuteczność. Rywale są na tyle doświadczonym zespołem, że wiedząc że mają po cztery faule odpuszczali jedną akcję, żeby zostać w meczu na kolejną. My staraliśmy się ich atakować, a oni nas nie faulowali, staraliśmy się kończyć m.in. rzuty z dystansu, ale nie zawsze nawet te spod kosza wpadały – mówi trener Muszynianki Domelo Sokoła.
Cień nadziei na 2,5 sekundy przed końcem w serca łańcuckich kibiców wlał Terrell Gomez trafiając zza linii 6,75 m i wówczas strata do rywali wynosiła tylko dwa „oczka” (79:81). W kolejnej akcji faulowany był Aaron Best. Do końca pozostawało 1,4 sek, Kanadyjczyk trafił pierwszy rzutów wolnych, a drugi celowo spudłował, co praktycznie uniemożliwiło odpowiedź gospodarzom. – Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, zabrakło trochę szczęścia. Wypadł nam w IV kwarcie Tyler, ale pozbieraliśmy się, do końca walczyliśmy i byliśmy w grze. Być może gdybyśmy trochę twardziej zagrali w ostatnich dziesięciu minutach i dopisałoby szczęście to ten mecz mogliśmy wygrać. Bardzo żałujemy, bo mieliśmy swoje szanse i bylibyśmy w dużo lepszej pozycji, a tak przegraliśmy i zostają już tylko cztery szanse na zwycięstwa – mówi Marcin Nowakowski, kapitan Muszynianki Domelo Sokoła, a trener dodaje. – Położyliśmy wszystko co mieliśmy na szali. W końcówce ciężar zdobywania punktów brali na siebie ci, którzy u nas najlepiej rzucają, ale tym razem zawodziła skuteczność. To było też spowodowane tym, że nasza rotacja jest cały czas skrócona. Mieliśmy otwarte rzuty, ale piłka nie wpadała. Żałujemy tego meczu bo naprawdę było blisko, a gdybyśmy wygrali to nie można było powiedzieć, że nie zasłużenie. Niestety kolejna porażka wpisuje się na nasze konto. Podziękowania dla kibiców, którzy wierzą w nas, dopingują bardzo głośno. Dużo łatwiej się gra przy takim dopingu – mówi szkoleniowiec zespołu z Łańcuta, który mimo trudnej sytuacji wciąż ma szanse na utrzymanie.
– Potrzebujemy wygranych w domu z Arką i GTK. Jeśli to się wydarzy, a głęboko wierzę że tak, to potrzebujemy jednego ekstra zwycięstwa. Staraliśmy się to właśnie dziś zrobić, ale niestety nie udało się. Dopóki matematyka istnieje to trzeba w nią wierzyć – kończy trener zespołu z Łańcuta.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Filip Struski, skrzydłowy Muszynianki Domelo Sokoła: Dla nas każde kolejne spotkanie to taki mały finał
MUSZYNIANKA DOMELO SOKÓŁ Łańcut – TREFL Sopot 79:82
(21:25, 22:10, 17:25, 19:22)
- Muszynianka Domelo Sokół: Gomez 21 (5×3), Cheese 8, Nwamu 21 (3×3), Struski 13 (3×3, 5 zb.), Kemp 5 (6 zb.) oraz Łabinowicz 4 (7 zb.), Kroczak 2, Nowakowski 5 (1×3)
Trener Marek Łukomski. - Trefl: Schenk 20 (2×3), Scruggs 2 (8 zb., 3 s.), Best 16 (2×3), Van Vliet 7 (1×3, 5 zb.) Groselle 6 (7 zb.), oraz Barnes 8 (2×3), Musiał 2, Witliński 2 (8 zb.), Zyskowski 13 (2×3), Varadi 6 (2×3).
Trener Żan Tabak. - Sędziowali: J. Zamojski, M. Krupiński, M. Skorek. Widzów 964.