REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

wt. 30 grudnia 2025

Jordan Loyd, koszykarz reprezentacji Polski: Mateusz Ponitka to jeden z moich ziomeczków

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Rozmowa z JORDANEM LOYDEM, koszykarzem grającego w Eurolidze tureckiego zespołu Aanadolu Efes Stambuł, reprezentantem Polski

KOSZYKÓWKA

Jordan Loyd, który znakomicie zaprezentował się w Biało-Czerwonych barwach w trakcie tegorocznego Eurobasketu, występuje w tym sezonie w Anadolu Efes Stambuł. Loyd, naturalizowany Amerykanin w reprezentacji Polski, po trzech latach gry w AS Monaco, przeniósł się do Stambułu i broni barw euroligowego zespołu Anadolu Efes.

– Na boisku w europejskich rozgrywkach spędza pan śr. ponad 22 minuty zdobywając śr. 10,6 pkt. Czy jest to zadowalający wynik?

– Nie ma nikogo, kto będzie miał ode mnie większe wymagania niż ja sam. Czuję, że w tej chwili mogę dać drużynie o wiele więcej. Nie byłem jeszcze w stanie w pełni pokazać wszystkiego, a to do mnie należy żeby to zademonstrować i przełożyć na boisko.

– Nie martwię się minutami i tym, jak się czuję, gdy gram. Chodzi przede wszystkim o to, czego potrzebuje zespół, o to, o co prosi mnie trener, o dobre zgranie z drużyną, o spełnianie się i wykonywanie swojej pracy. I właśnie to staram się robić. Wszyscy razem próbujemy to poukładać i będziemy starali się iść w dobrym kierunku. Mamy świetnych chłopaków, pozytywne nastawienie i będziemy trzymać się razem, by wnieść swój wkład w zespół

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

– Dla pana to pierwszy w karierze turecki zespół i jakie są wrażenie na temat klubu, miejscowej ligi i jej poziomu?

– Historia klubu jest oczywiście niesamowita To mistrzowie, i to podwójni mistrzowie Euroligi, przynajmniej tak to wspominam z czasów kiedy byłem już w Europie. Widząc, co byli w stanie osiągnąć jako klub i jaką mają spuściznę, naturalne jest, że chce się wrócić na tę zwycięską ścieżkę. Poziom rywalizacji w lidze tureckiej jest po prostu niesamowity. Nasz klub też jest niesamowity, to jak jest zarządzany, ludzie tutaj i wszystko inne. Mógłbym wychwalać bez końca. To dosłownie jest klub najwyższej klasy, absolutny top tier. Jestem niezmiernie wdzięczny i czuję się zaszczycony, że mogę grać dla takiej drużyny.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

– W Eurolidze Anadolu Efes po 11 kolejkach ma bilans 4-7, który na pewno nikogo w klubie nie satysfakcjonuje?

– Mieliśmy dopiero kilka spotkań u siebie na początku sezonu, z trudnym harmonogramem, ale nie ma wymówek. Musimy znaleźć sposób, by złapać rytm. Jest wiele rzeczy, które możemy poprawić, nad którymi możemy pracować, małe detale, które mogłyby zmienić wynik. Wierzę, że z czasem i w miarę upływu sezonu będziemy lepsi.

– Poprzednie trzy sezonu, które były bardzo udane, spędził pan w Monako. Jak postrzegasz Stambuł po tym czasie? To ogromne i zróżnicowane kulturowo miasto – czy trudno było się przystosować do życia tutaj, zarówno na boisku, jak i poza nim?

– To zdecydowanie zmiana tempa w porównaniu do Monako. Każde miejsce ma swoje plusy i minusy, ale myślę, że Stambuł ma wiele do zaoferowania. To, że jest tak zróżnicowany kulturowo, jest niesamowite. Uwielbiam zanurzać się w różnych kulturach i poznawać nowych ludzi. Możemy tu liczyć na pomocy od innych, jest super, a moja rodzina uwielbiają to miejsce – opisywał reprezentant Polski i dodawał.

– Mamy tu też wielu przyjaciół, którzy grają w tym samym mieście. To ułatwia mojej żonie i córce robienie różnych rzeczy, których nie moglibyśmy robić w mniejszym mieście, takim jak Monako. Stambuł jest ogromnym miastem, dużo się tu dzieje, ale są pewne udogodnienia, których zazwyczaj nie znajdzie się w Europie, więc nam się to podoba. Dostosowaliśmy się dość szybko i zdecydowanie to doceniamy

– Co było dla pana do tej pory najbardziej wymagającym aspektem tego nowego środowiska, czy to styl życia, liga, czy adaptacja do zespołu?

– Największym wyzwaniem w tym nowym środowisku było chyba to, że dołączyłem do zespołu dość późno. Zawsze, gdy idziesz w nowe miejsce, chcesz natychmiast się dopasować. Mieliśmy na EuroBaskecie kontuzje i wiele innych różnych spraw, które utrudniały wszystkim przystosowanie się, ale to jest część gry, część tego biznesu. Oczywiście, nie zaliczyliśmy takiego startu, jakiego byśmy sobie życzyli. Jest jeszcze dużo czasu, aby to odwrócić. Powiedziałbym więc, że najbardziej wymagającą częścią jest po prostu próba porozumienia się ze wszystkimi i nauka wszystkiego „w locie”. Nie miałem pre-sezonu z całą ekipą, aby nauczyć się, jak każdy gra i aby oni nauczyli się, jak gram ja. Próba przyswojenia wszystkiego na żywo jest trudna, ale jednocześnie oczekuje się od nas, że to zrobimy.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

– Od czasu gry w Zenicie Sankt Petersburg (sezon 2021-2022) przyjaźni się pan z kapitanem reprezentacji Polski, Mateuszem Ponitką, który również jest w Stambule reprezentując już drugi sezon barwy zespołu Bahcesehri Koleji…

– Byliśmy już z żonami razem na obiedzie. Mieliśmy kilka spotkań, rozmów, to jeden z moich ziomeczków. Fajnie jest być w tym samym mieście, a teraz gramy przeciwko sobie w ten weekend. Nie mogę się doczekać tego meczu. Super jest mieć w mieście kogoś tak bliskiego. Dużo mówił mi o Stambule, jeszcze zanim tu przyjechałem. Powiedział, że mi się spodoba, i że on sam też to miasto uwielbia. Miło jest móc spotykać się w mieście, w którym wszyscy mieszkamy.

– Mateusz Ponitka pewnie odegrał dużą rolę w pana adaptacji do polskiej reprezentacji?

– Oczywiście, dużo rozmawialiśmy o reprezentacji Polski, o życiu w Polsce, o tym, jak tam wyglądają sprawy i o adaptacji. Myślę, że Mateusz naprawdę bardzo, bardzo ułatwił mi tę zmianę. Tak samo moja agencja, nasz sztab i wszyscy moi koledzy z drużyny. Byli niesamowici, przyjęli mnie z otwartymi ramionami, a to uczyniło mój czas wyjątkowym i jednym z najlepszych doświadczeń w moim życiu. Nie musieli tacy być, ale byli naprawdę wspaniali. To jest super. Tak jak mówiłem wcześniej, staram się zanurzyć w tę kulturę i nauczyć się jak najwięcej, ponieważ wiem, że to jest wyjątkowe doświadczenie, które mam szansę przeżyć.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

– Reprezentacja Polski 23 listopada zgrupowaniem w Gdyni rozpocznie przygotowania europejskich kwalifikacji w grupie F do mistrzostw świata 2027, które odbędą się w Katarze. 28 listopada biało-czerwoni w hali Polsat Plus Arena zmierzą się z Austria, a trzy dni później w Hadze z Holandią. W kadrze na te mecze jest też Jordan Loyd, ale tez drugi z naturalizowanych Amerykańskich koszykarzy Jerrick Harding. Czy wiadomo już jaka będzie pana rola?

– Kwalifikacje nadchodzą i wiadomo, że sytuacja ciągle się zmienia. Nie mam jeszcze żadnych informacji ani planu dotyczącego nadchodzących okienek. Wciąż nie jestem pewien, co się wydarzy. Jest teraz wiele koszykówki, na której się koncentruję, również w Eurolidze. Mam nadzieję, że gdy nadejdzie właściwy czas, będziemy mieli ustalony plan. Zawsze jednak powtarzałem, że podobał mi się czas spędzony w reprezentacji i chcę kontynuować rozwój z Polską. Oczywiście, tak długo, jak długo ma to sens dla wszystkich. Naprawdę, bardzo doceniam tę współpracę. Zawsze chcę dawać z siebie tysiąc procent, być dostępny i robić to, co jest najlepsze dla obu stron, więc zobaczymy. To jest dla mnie ważna sprawa i podchodzę do tego bardzo poważnie, więc ciąg dalszy nastąpi.


PRZECZYTAJ TEŻ: Trener Igor Milicić zawęził kadrę na pierwsze mecze eliminacji do…

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Udostępnij

FacebookTwitter