Rozmowa z Kacprem Młynarskim skrzydłowym OPTeam Resovii Rzeszów.
– Po dziesięciu sezonach gry na parkietach ekstraklasy zdecydował się pan na pierwszą ligę. Jakie czynniki zadecydowały o dołączeniu do zespołu OPTeam Resovii?
– Moja decyzja była podyktowana głównie projektem, który się tutaj tworzy. Już jakiś czas byłem w kontakcie z działaczami. Bardzo fajnie to wygląda, a w perspektywie najbliższego czasu jest przewidziany atak na awans do ekstraklasy. Fajnie będzie być w domu częścią takiego projektu.
– Podpisał pan kontrakt dwuletni, co wskazuje, że na dłużej wiąże pan przyszłość z klubem.
– Razem z żoną jesteśmy z Rzeszowa i tutaj osiedliliśmy się na stałe. Docelowo więc właśnie z tym klubem wiążę przyszłość. Mam nadzieję, że będzie to już mój ostatni klub.
– Ostatnie pana sezony w ekstraklasie były mało szczęśliwe tak pod względem sportowym, jak i organizacyjnym…
– Dokładnie. Ostatnie dwa lata nie były specjalnie udane. W Lublinie działy się różne rzeczy i próbowałem odejść w trakcie sezonu. Ostatecznie tamten sezon zakończony został brązowym medalem w pucharach europejskich. Do tego w tabeli 12 miejsce, więc nie było tak tragicznie. A poprzedni sezon, został zamknięty z Sokołem Łańcut w tamtym tygodniu. Trzeba było troszeczkę sobie odmienić, bo już nie było sensu dalej w to brnąć.
– W poprzednim sezonie, występując w barwach Muszynianki Domelo Sokoła Łańcut, bardzo nieoczekiwanie pojawiła się informacja o pana odejściu za porozumieniem stron…
– Problemów organizacyjnych było bardzo dużo, o czym wszyscy wiedzą, więc po prostu rozwiązaliśmy kontrakt za porozumieniem stron.
– Długo później pozostawał pan bez klubu.
– Rozwiązałem kontrakt początkiem lutego. Miałem wtedy opcje, żeby pójść jeszcze do ekstraklasy. To były jednak propozycje tego typu, że bałem się wpaść z deszczu pod rynnę. Nie chciałem ich przyjąć. Wolałem odpocząć. Po tylu latach te parę miesięcy naprawdę dobrze robi, zwłaszcza dla głowy.
– Czy teraz nie pojawiły się jakieś oferty z ekstraklasy?
– Do tej pory miałem jeden telefon, natomiast tak naprawdę jest jeszcze bardzo wcześnie i w ekstraklasie teraz się jeszcze tak wiele nie dzieje. Myślę, że trzeba by było czekać dalej, ale nie byłoby raczej problemu ze znalezieniem pracy.
– Często pojawiał się pan na drugoligowych meczach OPTeam Resovii, więc już wtedy można było wnioskować, że coś jest na rzeczy?
– Można tak powiedzieć. Na pewno pojawiały się rozmowy, że jeżeli będzie awans, to wrócimy do dyskusji. Jeżeli będzie pierwsza liga i pomysł na to wszystko będzie dalej taki, jaki jest, a klub na poważnie będzie patrzył w przyszłość, to ja będę zainteresowany. Dogadaliśmy się później w sumie bardzo szybko, powiedzmy w jakieś dwa dni. Nie był to natomiast nowy temat, bo już wcześniej rozmawialiśmy.
– W Rzeszowie trenerem jest dobrze znany panu ze Spójni Kamil Piechucki. Nie był tam jednak trenerem zbyt długo…
– Dokładnie, ale właśnie on mnie ściągał do Spójni. Wiem więc, że będzie pomysł jak mnie wykorzystać. Wiem też, że po prostu odzyskam radość z gry będę wiodącą postacią.
– Były już przymiarki odnośnie pozycji, na jakiej miałby pan zagrać? Tak naprawdę praktycznie na każdej miał pan możliwość grać w ciągu ostatnich lat..
– Można tak powiedzieć (śmiech). Docelowo mam grać na pozycji 4 i 3. Jakieś epizody na pozycji 5 też prawdopodobnie się pojawią, bo tej przepaści fizycznej nie będzie tak dużej jak z centrami w ekstraklasie.
– Zna już pan pewnie mniej więcej zarys tego, jak będzie wyglądał zespół w Rzeszowie. Na co będzie go stać na zapleczu ekstraklasy?
– Uważam, że nie ma po co jakoś przesadnie pompować balonika. Myślę jednak, że gdybyśmy nie zrobili play-offów, to będzie duży zawód. Zwłaszcza patrząc na to, co tutaj jest w planach i wiedząc, że zaraz będzie blisko kolejnych ruchów. Działacze też patrzą w tę stronę, co jest logiczne.
– W pierwszej lidze zapowiada się ciekawa rywalizacja. Mówi się, że z roku na rok poziom idzie w górę, a Podkarpacie reprezentować będą w tym sezonie, mimo że pod znakiem zapytania nadal jest klub z Przemyśla, aż cztery kluby.
– Fajnie, bo kiedy ja grałem ostatnie sezony w pierwszej lidze to też tak było. Grała wtedy Stalowa Wola i Jarosław. Tych zespołów zawsze tu na Podkarpaciu było dużo, więc super. Mam nadzieję, ze derby będą na Podpromiu w Rzeszowie, to było fajne, a atmosfera na pewno byłaby świetna.
PRZECZYTAJ TEŻ: Powrót po 15 latach, Kacper Młynarski w OPTeam Resovii