Rozmowa z KAMILEM PIECHUCKIM, trenerem OPTeam Resovii Rzeszów
KOSZYKÓWKA. II LIGA
– W rewanżu z UJK Kielce postawiliście przysłowiową kropkę nad i. Sam mecz pozostawił jednak chyba uczucie niedosytu. Było widać mankamenty, między innymi brak odpowiedniego podejścia do rywala, co będzie bardzo ważne w nadchodzących meczach.
– W sobotę nie możemy zagrać tak, jak w środę. Będziemy mieli natomiast trochę szerszy skład na spotkanie z Pruszkowem. W tym spotkaniu Michał Jędrzejewski wszedł tylko na dwie minuty, bo coś mu doskwierało i daliśmy mu odpocząć. Mateusz też totalnie odpoczywał. To na pewno są ważni zawodnicy do rotacji, którzy wprowadzą trochę świeżości. Mieliśmy prosty cel na to spotkanie, wygrać mecz nie patrząc na przewagę. Za kilka dni musimy podjąć walkę, żeby mieć realną szansę, by wygrać ten wyjazdowy mecz w Pruszkowie. Teraz już zaczęła się gra na zwycięstwa w meczach, a nie na przewagi. Myślę, że nasz zespół jest w stanie sprawiać niespodzianki też na wyjeździe, więc będziemy się szykować na ten wyjazd, będąc dobrej myśli.
– Czy jest coś, czego jeszcze nie wiecie o najbliższym rywali Zniczu Basket Pruszków?
– Powiem tak, ja już wiem sporo. To nie jest tak, że czegoś nie wiemy. Może zawodnicy jeszcze wszystkiego nie wiedzą, bo to nie był jeszcze czas na to. Natomiast już od czwartku dostali dużo informacji na swoje smartfony. W tym siedzą całe życie, więc w taki sposób te informacje otrzymali. Znam już silne strony Pruszkowa, ale nie chcę teraz o nich rozmawiać. Zawodnicy będą przygotowani na tyle profesjonalnie, na ile mogą się przygotować w ciągu trzech dni. Myślę, że w sobotę podejmą twardą walkę.
– W tym starciu ciężko będzie jednoznacznie wskazać faworyta…
– Teoretycznie faworytem jest ten, który ma przewagę własnego parkietu, bo w przypadku 1-1, ma ten dodatkowy mecz u siebie. Jeżeli chce się natomiast grać o jakieś wyższe cele, to trzeba mierzyć się z faworytami, „wjeżdżać im na hale” i stawiać mocne warunki. Myślę, że nasz zespół ma potencjał, żeby to zrobić. To nie jest seria na jeden mecz, gramy do dwóch wygranych. Wydaje mi się, że mamy odpowiednią ilość ludzi, żeby zawalczyć i Znicza pokonać.
– Na pewno byłby to duży atut, gdyby udało się tam wygrać w pierwszym spotkaniu…
– Absolutnie, na pewno jest to cel, który chcielibyśmy zrealizować, ale nie nakładamy ekstra presji. Po prostu szykujemy się do tego meczu w sobotę tak, jak szykowaliśmy do każdego innego w sezonie. Od listopada powtarzałem, że każdy jest ważny i teraz doszliśmy do tego punktu, kiedy rzeczywiście, każdy kolejny mecz jest już teraz ważny. Myślę, że na takiej zasadzie jak trenowaliśmy do tej pory, to już zawodnicy to rozumieją i wiedzą, że w te dwa dni będą przygotowani na przeciwnika. Sądzę, że woli walki nie zabraknie, składu też myślę, że nam nie zabraknie. Czeka nas ciekawy mecz.
– Atutem w konfrontacji ze Zniczem Basket Pruszków może być wasz szerszy skład niż rywali?
– Na pewno chcemy grać mocną rotacją tak jak do tej pory. Nawet w ostatnim meczu z Kielcami, ci, którzy rzadziej grali dostali więcej minut. Chcemy grać szeroką rotacją i to nam może dać przez całe 40 minut agresywniejszą obronę. Cel był w środowym spotkaniu taki, żeby jednak trochę poodpoczywać w pewnych momentach, żeby na sobotę mieć ten full gaz w obronie. Jak nam to wyjdzie, tego nie wiemy. Myślę, że serca i woli walki nam nie zabraknie. Słyszałem, że nawet jakieś wsparcie będziemy mieli, bo kilku kibiców się wybiera do Pruszkowa, a to jest fajna sprawa.
– Wracając jeszcze do Michała Jędrzejewskiego, czy jego uraz to coś poważnego?
– Ma problemy z piętą, ale po prostu nie chcieliśmy go forsować, nie chcieliśmy mu dawać jakich tabletek przeciwbólowych, żeby udowodnił po odebraniu statuetki za rundę zasadniczą, że jest wyróżniającym się rozgrywającym. Jest bardzo dobrym rozrywającym, jest częścią Resovii Mamy zawodników, którzy go zastąpili i na tym to polega, żeby był w zespole ktoś, kto może to zrobić. W naszym zespole nie można wskazać jednego zawodnika, który przechyla szalę zwycięstwa. To też jest ważne, dla mnie jako trenera, a nie takie łatwe do wyskautowania dla przeciwnika.
– Poprzeczka w przypadku rywala, jakim jest Znicz Basket Pruszków, zdecydowanie idzie w górę. Rywale bardzo dobrze radził sobie w rundzie zasadniczej i jak do tej pory przegrali tylko trzy razy…
– Dokładnie, chociaż ciężko jest porównać poziom siły. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że tak naprawdę, to oni nie znają nas, my nie znamy ich, a gra się do dwóch wygranych. Po pierwszym meczu będziemy mieli większą jasność jeżeli chodzi o siłę i możliwości rywala. Na pewno ten materiał też będzie do analizy, więc ja się absolutnie nie obawiam żadnego przeciwnika. Wierzę w swój zespół, zawodnicy wykonują solidną pracę od kiedy tutaj przyszedłem, a tak naprawdę jeszcze wcześniej kiedy trenowali z Łukaszem Lewkowiczem. Myślę, że są w stanie sprawiać niespodzianki, nawet na wyjeździe.
– Rywalizacja od II rundy play-off toczyć się będzie do dwóch zwycięstw, jednak zawsze pierwszym meczem dla OPTeam Resovii będzie wyjazd. Jest to sytuacja in minus, czy jednak pana zdaniem można się doszukać jakichś plusów?
– Tego już nie możemy zmienić i powiem od razu, że absolutnie wolałbym pierwszy mecz grać u siebie, na naszej hali, z naszymi kibicami, bo to oczywiście jest fajniej. Jest też wtedy wizja powrotu na trzeci mecz do siebie. Jednak tak jak powiedziałem, teraz gramy na wygrane, a ten zespół nie bez przyczyny zdobywa sporo punktów, potrafi postawić się poważanym przeciwnikom i grać bardzo defensywnie, nawet z Bytomiem, Bielskiem itd. Potrafi też pokazać swoją siłę w Kielcach na wyjeździe. Jest potencjał. Nie robimy nic szczególnego, po prostu pracujemy dzień po dniu, tak jak to było do tej pory. Proces się przedłużył, jesteśmy w drugiej rundzie i oczywiście chcemy przejść tę drugą rundę, ale na to musimy zapracować.
– Wyjazd do Pruszkowa, tak jak w I rundzie play-off w przypadku przeciwnika z Kielc, odbędzie się w dniu meczu, czy jednak wcześniej?
– Jedziemy dzień wcześniej, żeby chłopaki nie mieli tego wytłumaczenia, że musieli jechać w dzień meczu itd. To jednak mogą się wydarzyć niespodziewane sytuacje, czy to korek, czy coś na drodze i człowiek jednak lepiej, żeby się już mógł skupić na miejscu przed ważnym meczem. Chcemy iść w tę bardziej profesjonalną stronę. Klub i zawodnicy pracują profesjonalnie, więc mamy ten komfort i będziemy chcieli odpocząć przed ważnym meczem.
– Teraz czasu nie będzie zbyt wiele, ale przed kolejnym jest prawie tydzień przerwy, którą można dobrze wykorzystać…
– Dokładnie, więc bym się już tak nie nakręcał, że ten pierwszy mecz to będzie koniec świata. My jedziemy postawić mocne warunki i spróbować wygrać. Wiemy jednak dobrze, że zwycięstwo na wyjeździe w pierwszym meczu nie daje nam jeszcze awansu do następnej rundy. To trzeba wygrać dwa razy. Myślę, że mamy zespół, który jest w stanie wygrać dwa razy i to my szybciej ze Zniczem, niż oni z nami. Jestem optymistą, będziemy wykonywać swoją pracę i myślę, że będzie w porządku.
PRZECZYTAJ TEŻ: Rzut za trzy skończył czterdzieści lat. „Trójka” może zmienić wszystko (WIDEO)