
Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii pokonali MKKS Żak Koszalin 84:82 i są już bardzo blisko utrzymania. Tak na dobrą sprawę to tylko jakiś kataklizm – zaskakujące wyniki w ostatnich trzech kolejkach mogłyby spowodować degradację. Sobotnia konfrontacja z walczącym o życie zespołem z Koszalina była zacięta do ostatni ich sekund.
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Cieszę się z tego zwycięstwa, które daje nam naprawdę dobrą sytuację przed trzema ostatnimi meczami, oczywiście musimy być skoncentrowani bo dopóki piłka w grze to wszystko może się wydarzyć. Kolejny brzydki u siebie mecz, ale z cyklu tych, które trzeba wygrać i udało się nam to. Wygraliśmy walkę pod tablicami. Cieszy to, że byliśmy w stanie się poderwać w trudnych momentach gdy przegrywaliśmy sześcioma punktami, dzięki wspaniałej publiczności – mówił Wojciech Bychawski, szkoleniowiec OPTeam Energia Polska Resovia.
Pierwsza kwarta nie wskazywała, że mecz może być tak nerwowy do ostatnich sekund. Rzeszowianie szybko wyszli na prowadzenie. Gdy wygrywali 25:16 wydawało się, że są na dobrej drodze, żeby systematycznie powiększać dystans. Rywale od II kwarty zaczęli sukcesywnie niwelować straty. Zaczął trafiać lider zespołu z Koszalina Jahmal McMurray i na trzy minuty przed przerwą był remis (41:41). Szesnaście punktów w pierwszych dwudziestu minutach dla gości zdobył Aleksander Lewandowski, który na 21 osobistych zespołu, wykonywał 13, trafiając 9. Ostatecznie na przerwę resoviacy zeszli z dwupunktową zaliczka po wolnych Macieja Koperskiego (18 „oczek” w pierwszej połowie)

Walka na dobre rozgorzała od III kwarty, przez długi czas wynik oscylował w granicach remisu. Przy prowadzeniu gospodarzy 60:58 gracze z Koszalina odpowiedzieli ośmioma punktami z rzędu (m.in. dwie „trójki” Jahmala McMurray i Macieja Szewczyka) i prowadzili 66:60. Odpowiedź resoviaków była błyskawiczna. Po akcjach Macieja Koperskiego i Oleksandra Mishuli po 30 minutach gospodarze znów byli na prowadzeniu (67:66), a na początku IV kwarty trafił Oliwier Szczepański (69:66).
Na niespełna 6 minut przed końcem gospodarze wypracowali sobie ośmiopunktową przewagę (81:73), ale walczący z determinacją rywale nie dawali za wygraną. Mimo, że pudłowali za trzy czy też często z rzutów wolnych udało się im na 8 sekund przed końcem zbliżyć na dystans punktu (82:83). W kolejnej akcji gracze z Koszalina błyskawicznie sfaulowali Wojciech Wątrobę, który z dwóch osobistych trafił raz. Przy drugim rzucie piłkę zebrali gospodarze a wysoko w górę, niemal pod sam sufit hali wyrzucił ją Dawid Zaguła i rywalom zabrakło już czasu na zniwelowaniu strat.
– Troszkę ta ręka mi zadrżała przy tym drugim wolnym, ale mieliśmy zbiórkę ofensywną i dociągnęliśmy mecz do końca – mówił Wojciech Wątroba, środkowy OPTeam Energia Polska Resovii. – Myślę, że w drugiej połowie wkradło się nam kilka niepotrzebnych błędów. Bo jakieś głupie straty, może zagubienie w obronie. Ważne, że tych kluczowych momentach ręką nie zadrżała i trafiliśmy rzuty te które mieliśmy trafić. Odrobiliśmy tą chwilową stratę, wyszliśmy na prowadzenie i dowieźliśmy to zwycięstwo do końca. Można powiedzieć, że jesteśmy w miarę bezpieczni w kwestii utrzymania, oczywiście nie jest to nic stuprocentowego i dalej musimy się skupiać na kolejnych meczach żeby je wygrać. NMa pewno jednak daje nam to dużo oddechu, takiej swobody i czystej głowy grając te ostatnie mecze – stwierdził Wątroba, a Maciej Koperski dodał.
– To był mecz dla koneserów. Dużą rolę odegrały zbiorki i brawo dla chłopaków z pozycji cztery i pięć, bo wykonali kawał dobrej roboty. Wygraliśmy deskę w ataku 18-6 co przy dwupunktowym zwycięstwie zrobiło robotę. Zostały trzy kolejki i chcemy jeszcze coś wyszarpać, wygrać. Została końcówka sezonu i szanse na to są spore – mówi rozgrywający ekipy z Rzeszowa.
Zdecydowanie minorowe nastroje panowały w zespole z Koszalina, który po porażce na Podpromiu znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. – Była szansa na zwycięstwo. Uważam, że w niektórych momentach meczu wyglądaliśmy o wiele lepiej niż Resovia, ale gratulacje dla rywali bo to oni cieszą się z wygranej. Na pewno istotną rolę odegrały rzuty wolne, których sporo nie trafiliśmy (26/40 z czego Aleksander Lewandowski 13/19 – przyp. red). Też zbiórka w ataku była istotna, bo pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele w tym elemencie. Możliwe, że te rzeczy przeważyły, że przegraliśmy mecz. Rywale nas niczym specjalnie nie zaskoczyli. Myślałem, że będą bardziej agresywni, ale i tak im ta gra wystarczyła do wygrania meczu. Zostały nam trzy trudne spotkania do końca sezonu, ale ja wierzę w zespół, że się utrzymamy, wygramy kolejne spotkania i to nie jest jeszcze koniec dla nas. Wygraliśmy już w tym sezonie z Bydgoszczą czy Tychami więc dlaczego tego nie powtórzyć. Wierzę, że dociągniemy to do końca i zostaniemy w tej lidze – mówił Aleksander Lewandowski, skrzydłowy MKKS-u Żak Koszalin.

OPTeam Energia Polska Resovia– MKKS Żak Koszalin 84:82
(30:21, 18:25, 19:20, 17:16)
- OPTeam Energia Polska Resovia: Jędrzejewski 0, Mishula 20 (2×3, 4 s), Margiciok 11 (1×3, 6 zb.), Młynarski 17 (1×3, 6 zb.), Wątroba 5 oraz Zaguła 0, Krzywdziński 2, Kulis 0, Koperski 25 (3×3), Formella 0, Szczepański 4 (8 zb.).
- Trener: Wojciech Bychawski.
- MKKS Żak: McMurray 20 (2×3, 10 zb., 7 a., 5 s.), Dymała 6 (1×3, 6 a.), Lewandowski 20 (1×3, 6 a.), Pluta 11, Janczak 14 (1×3), oraz Szewczyk 7 (1×3), Kopycki 0, Smarzy 4, Kunc 0.
- Trener: Miljan Curović.
- Sędziowali: G. Czajka, T. Trojanowski, S. Adamski. Widzów: 2118.
PRZECZYTAJ TEŻ: Koncertowa druga połowa Muszynianki Sokoła






















































