Szkoda tylko, że nie wszyscy chętni weszli na halę, której pojemność znacznie by wzrosła za sprawą rozsuwanych trybun za koszami.
KOSZYKÓWKA. II LIGA
– Myślę, że zdobyte dwa punkty w tym meczu nie są tak ważne jak jakość którą zaprezentowaliśmy. W piątek czytaliśmy z chłopakami ranking zespołów, które aspirują do awansu. Polonia Bytom była na pierwszym miejscu, a z nami dziś przegrała. Więc mam nadzieję, że to jest dobry prognostyk przed najważniejszymi meczami sezonu – mówi Michał Gabiński, skrzydłowy OPTeam Resovii.
Starcie dwóch zespołów, które jasno deklaruję awans na zaplecze ekstraklasy było emocjonującym widowiskiem. Nie brakowało efektownych akcji, wsadów, trójek, a przede wszystkim nieustępliwej twardej walki o każdą piłkę. Prawdziwy przedsmak tego co czekać będzie w decydującej fazie play-off. – Przez cale spotkanie próbowaliśmy grać agresywnie na swojej połowie bez słynnego tracenie sił na stronie rywali – mówi Kamil Piechucki, szkoleniowiec OPTeam Resovii. – Staraliśmy się zabrać główne zagrywki, atuty. Obrona wybijała im tą ofensywną koszykówkę z której Polonia słynie. Nie bez przyczyny są na pierwszym miejscu grają dobrze. Spotkały się drużyny o podobnym potencjale, dobrym w ataku, solidnej obronie. Rewelacyjna postawa kibiców, którzy docisnęli też zespół przeciwnika dopingiem w drugiej połowie więc to jest nasze wspólne zwycięstwo – stwierdza trener ekipy z Rzeszowa.
Mocno na siebie nakręceni
W pierwszej kwarcie widać było, że oba zespoły grają bardzo nerwowo. Celnych rzutów było jak na lekarstwo. Gospodarze trafili zaledwie 4 na 15 z gry (26 proc.), natomiast rywale z Bytomia 5/17 (29 proc.). Jeszcze gorzej wyglądało to w rzutach zza łuku – resoviacy 0/2, a poloniści 1/8. Ciut lepiej było ze skutecznością w II kwarcie, gdzie żadnej z drużyn nie udawało się uzyskać znaczącej przewagi. Pierwszą „trójkę” w szeregach gospodarzy trafił w 17 min. … środkowy Tomasz Krzywdziński, a za chwilę kolejną dorzucił Dawid Zaguła (2/7 za trzy całego zespołu do przerwy, przy 1/13 rywali) i rzeszowianie wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca.
– Pierwsze dwie kwarty wyglądały nerwowo z tego względu, że obie drużyny były mocno na siebie nakręcone. My jak i Resovia jesteśmy kandydatami do awansu, więc „gryźliśmy się” na parkiecie co przerodziło się w mecz obrony i dlatego wynik był jaki był – mówi mierzący 208 cm, center Polonii, Filip Pruefer.
Rzeszowianie schodząc na przerwę mieli tylko punkt przewagi (32:31), ale decydujący cios zadali w ciągu pierwszych czterech minut III kwarty. – W przerwie w szatni powiedziałem prostą rzecz, że nasz zespół potrafi jeszcze szybciej pójść do przodu, jeszcze agresywniej wybronić. Zdobyć coś łatwego i złapać wiatr w plecy. To się udało. Rywale nie trafili kilku rzutów i zaczęli bardziej myśleć co my teraz zrobimy. Nie byli w stanie nas niczym już nas zaskoczyć. Stąd ta przewaga, próbowali wracać ale na to byliśmy przygotowani – mówi trener resoviaków Kamil Piechucki.
Piorunujący początek III kwarty
Tuż po przerwie efektownymi wsadami popisywał się Mateusz Bręk, a raz za raz za trzy trafiali Michał Gabiński, Bartosz czerwonka i Norbert Ziółko. Resoviacy zdobyli z rzędu piętnaście punktów i prowadzili różnicą 16 pkt (47:31). Strzelecką niemoc u rywali przełamał „trójką” Krzysztof Wąsowicz, ale niemal natychmiast w podobny sposób odpowiedział Michał Gabiński. Rywale próbowali rzutami z dystansu niwelować straty ale ze skutecznością nie było najlepiej (7/30 za trzy). Rzeszowianie grając konsekwentnie utrzymywali bezpieczny dystans. – Bytom opadł z sił, a my włączyliśmy ten 3, 4, 5 bieg i od połowy III kwarty kontrolowaliśmy to spotkanie – mówi Michał Gabiński, skrzydłowy OPTeam Resovii i dodaje.
– Trzeba oddać naszemu trenerowi Kamilowi, że miał rację. Mieliśmy dokładnie taki plan jak mecz przebiegał. Mieliśmy grać na wysokiej intensywności, nawet kosztem błędów w pierwszej części spotkania. Bo chodziło o to, żeby zespół z Bytomia zmęczyć, żeby opadli z sił. Mamy dwunastu zawodników do grania i to właśnie zaprocentowało. Ten plan zrealizowaliśmy w 100 procentach – stwierdza Gabiński.
Bardzo dobrze funkcjonowała defensywa gospodarzy o czym może świadczyć dorobek liderów Polonii – Bartosz Wróbel (śr. 15,2 pkt) nie zdobył punktu, a Michał Krawiec (14,6) zaledwie trzy. Momentami gospodarze mieli problemy pod koszem z potężnie zbudowanym Filipem Prueferem, który w sezonie 2018-2019 grał w Sokole Łańcut. Zresztą w Polonii nie brakowało też innych graczy z podkarpacką przeszłością. 35-letni Marek Piechowicz grał w Stali Stalowa Wola (2008-2009) i Siarce Tarnobrzeg (2011-2012) natomiast 36-letni Paweł Bogdanowicz w Sokole Łańcut (2011-2012) i MOSiR PBS Bank KHS Krosno (2013-2014). Piechowicz za dwa przewinienia techniczne musiał w końcówce meczu zejść do szatni, natomiast Bogdanowicz próbował indywidualnymi akcjami pobudzić swój zespół. Bytomianie 80 sekund przed końcem zmniejszyli dystans do 9 pkt (66:75). Wówczas jednak sprawy w swoje ręce wziął Michał Jędrzejewski zdobywając cztery punkty z rzędu.
Niepokonani w Rzeszowie
Dla zespołu z Bytomia była to pierwsza (w sumie dopiero trzecia w sezonie) porażka po serii 11 zwycięstw, a dla OPTeam Resovii, która jest niepokonana na własnym parkiecie dziewiąta wygrana z rzędu. Zespół z Rzeszowa tym samym zrewanżował się za porażkę z I rundy kiedy to przegrał w Bytomiu 79:89.
– Jeżeli będzie to miało na koniec znaczenie to super, a jak nie to nie. Dla nas jest fajna informacja, że mając trochę problemów w ataku potrafimy wybronić lidera w naszej grupie. To cieszy, bo obrona wygrywa play-off. Na tej zasadzie będziemy się starali nakręcać pozytywnie na przyszłe mecze. W środę czeka nas wyjazd na mecz z Cracovią i trzeba pokazać charakter, że to nie przypadek, że pokonaliśmy lidera – mówi trener OPTeam Resovii.
Może spotkamy się w play-off
Mimo porażki w ekipie z Bytomia nie było dużego przygnębienia. – Pierwsze minuty III kwarty były decydujące, bo rywale nam odjechali – mówi Filip Pruefer, center Polonii. – Cały czas goniliśmy i staraliśmy się im nie ustępować ale w ogólnym rozrachunku Resovia okazała się lepsza. Okazali się skuteczniejsi, a nam nie wyszło kilka takich ważnych rzutów za trzy punkty czy też spod kosza. Zrobiliśmy dużo strat, ja popełniłem kilka takich głupich. To mi piłka wypadła, to czegoś nie złapałem. Nie będę też zwalał na sędziów bo nie wszystko widzą. Często dostawałem po rękach pod koszem. Ciężko było mi się zebrać, bo czułem, że rywal mnie trzyma. To jest II liga i tylko dwójka sędziów na boisku i nie wszystko zobaczą. Ja to doskonale rozumiem. Takie właśnie małe czynniki zaważyły na końcowym wyniku i dlatego Resovia okazała się lepsza. Mam nadzieję, że może w play-off się spotkamy i wówczas zrewanżujemy – kończy Pruefer.
Koszykówka dla kibiców
Sobotni mecz wywołał ogromne zainteresowanie ze strony kibiców, do tego stopnia, że blisko 200 osób odeszło z spod hali z kwitkiem. Nie wpuszczeni zostali nawet kibice z biletami, które kupili w przedsprzedaży. Usłyszeli od ochroniarzy: – Nie ma miejsc, a wykorzystacie je na kolejny mecz! Nie wiele brakło, a nie wpuszczona zostałby fotoreporterka jednego z największych portali sportowych w Polsce. Ostatecznie pojawiła się na hali ale… dopiero na drugą połowę. To wszystko pokazuje, a sezon przecież wchodzi w decydująca fazę, jakie zapotrzebowanie jest na halę z odpowiednią widownią. Skoro takiej… jeszcze nie ma to warto było by wrócić do pomysłu z rozkładanymi trybunami za koszami, gdzie jest na to idealne miejsce. To spowodowało by, że pojemności hali wzrośnie o około 300 osób, a i widoczność dla kibiców będzie zdecydowanie lepsza niż siedząc w kilku rzędach na krzesełkach. Pierwotnie takie trybuny miały powstać, ale na samym końcu budowy miasto nie wiedząc czemu odrzuciło ten pomysł. Takie trybuny bardzo dobrze sprawdzają się na meczach koszykarskiej ekstraklasy w Łańcucie, a ich rozłożenie czy złożenie zajmuje dosłownie kilka minut. Mając w perspektywie fazę play-off warto mieć na uwadze, że liczba kibiców na meczach będzie wzrastać, a takie sytuacje jak w sobotni wieczór nie są dobrą wizytówka dla miasta Rzeszowa, a przecież tak nie wiele potrzeba w tej kwestii…
OPTeam Resovia – Polonia Bytom 79:66 (12:12, 20:19, 28:16, 19:19)
OPTeam Resovia: Szpyrka 1 (7 a.), Czerwonka 3 (1×3), Bręk 13 (1×3, 4 p.), Gabiński 11 (3×3, 9 zb.), Wątroba 10 (9 zb.) oraz Zaguła 8 (1×3, 5 zb., 7 a., 4 s.), Ziółko 17 (1×3), Jędrzejewski 8, Krzywdziński 3 (1×3), Warszawski 5 (1×3)
Trener Kamil Piechucki
Polonia: Wąsowicz 7 (1×3), Krawiec 3, Wróbel 0, Giżyński 16 (1×3), Pruefer 8 (10 zb.) oraz Lewiński 12 (3×3), Piechowicz 6, Nawrot 0, Bogdanowicz 11 (2×3, 7 a.), Krakowiak 3.
Trener Mariusz Bacik
Sędziowali: J. Gieroba, A. Szechyński. Widzów: 700.