Leszek Bartnicki, nowy prezes Resovii, spotkał się we wtorek z dziennikarzami i podzielił się pomysłami na rozwój klubu. Szef „Pasiaków” nie ukrywa, że długoterminowe plany uzależnione są od budowy nowego stadionu przy Wyspiańskiego 22. Główny włodarz zdradził też, że nader ważnym czynnikiem jest dawanie szansy wychowankom. W nadchodzącym zaś sezonie ponownie priorytetem będzie gra o utrzymanie.
– Zdaję sobie sprawę, że jeśli przychodzi ktoś nowy, to powinien powitać się jakimś prezentem – zaczął nietypowo wtorkową konferencję prasową nowy prezes Resovii, Leszek Bartnicki.
Tym prezentem, który ucieszył zwłaszcza kibiców biało-czerwonych, była informacja o przedłużeniu umowy z wyróżniającym się piłkarzem Rafałem Mikulcem, który od pięciu sezonów ubiera koszulkę z pasiakiem.
Szef klubu poinformował, że pomocnik, który w minionej kampanii ligowej zagrał w 32 meczach (4 gole i 5 asyst – przyp. red.), mimo że było nim spore zainteresowanie ze strony wyżej notowanych drużyn, zdecydował się pozostać na Wyspiańskiego.
26-latek parafował umowę do 30 czerwca 2025 roku z opcję przedłużenia o rok. Przedłużenie kontraktu z jednym z liderów zespołu jest pierwszym pomyślnie wykonanym zadaniem nowego włodarza „Pasiaków”, który rządzi klubem od 8 lipca.
Leszek Bartnicki, przed objęciem sterów w Resovii przez 4 lata piastował funkcję szefa GKS-u Tychy, a obecnie wciąż jest wiceprezesem zarządu Fortuna 1. Ligi. Nowy zarządca resoviaków pochodzi z Lublina, gdzie w miejscowym Motorze także pełnił obowiązki prezesa i co ciekawe, zatrudniał obecnego trenera biało-czerwonych Mirosława Hajdę, który z Motorem wywalczył awans do 2. ligi
Szybkie utrzymanie
Prezes „Pasiaków” przede wszystkim pytany był o bieżące, jak i dalsze plany sportowe oraz infrastrukturalne. Zaznaczał, że przed zespołem nie lada wyzwanie, bo sezon dla osłabionej drużyny kreuje się dość ciężko.
– Stoimy przed bardzo trudnym, wymagającym sezonem, który być może zapowiada się jako najsilniejszy zestaw 1-ligowców od wielu lat – podkreśla Bartnicki.
– Pamiętajmy, że Resovia w poprzednim sezonie zajęła 14. miejsce, a nowe rozgrywki zapowiadają się na jeszcze trudniejsze, więc celem krótkoterminowym jest dokończeniu budowy takiego zespołu, który pozwoli na utrzymanie – dodaje.
– Mam wrażenie, że bardzo szybko przychodzi nam Polakom przyzwyczajać się do dobrego. Nikt nie pamięta, że Resovia w sezonie 2006/007 grała w 4. lidze, tylko niektórzy myślą, że jak jesteśmy w 1. lidze to ona już jest nam dana raz na zawsze i teraz trzeba patrzeć tylko do góry – uzupełniał, jeszcze raz zaznaczając, że priorytetem jest zachowanie przez Resovię zaplecza ekstraklasy.
– Bardzo ważne będą dwa pierwsze mecze, w których trzeba zapunktować, żeby z optymizmem patrzeć dalej. Musimy jak najszybciej zdobyć około 35 pkt, które w ostatnich sezonach dawały utrzymanie.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Młynarski wraca do Sokoła Łańcut, Tarnawski zagra w Krośnie
Natomiast jeśli będzie szansa powalczyć o coś więcej, to bardzo chętnie. Zapewniam, że w rozmowach z radą drużyny mówimy też i o premiach za najwyższe cele, tak że nikt nikomu nie zaciągnie hamulca – tłumaczył.
Nowy włodarz odniósł się również do kwestii wyczekiwanych przez kibiców transferów. Z zespołu odeszło bowiem aż 13 zawodników, a w ich miejsce przyszło zaledwie 4. – Wspólnie ze sztabem szkoleniowym będziemy koordynować kwestię transferów. Zdajemy sobie sprawę, że na razie kadra jest za wąska, tym bardziej że ubyło sporo piłkarzy. Ten zespół potrzebuje wzmocnień i nad tym pracujemy – mówi prezes.
Stadion katalizatorem rozwoju
Rozmówca dziennikarzy informował także, że klub czeka sporo wyzwań organizacyjnych, a na pierwszy plan wysuwa się kwestia budowy nowego stadionu przy ul. Wyspiańskiego 22.
– Liczymy mocno na pozytywne rozstrzygniecie przetargu budowy. To będzie katalizator dalszego rozwoju klubu – nie miał wątpliwości Leszek Bartnicki.
– Wiemy, że aby snuć długofalowe plany to ciężko je snuć bez infrastruktury. Nowy stadion to jest coś, na co środowisko resoviakckie czeka od wielu lat.
Aby myśleć o długofalowej przyszłości potrzebny jest nam obiekt o odpowiedniej aranżacji. Pozytyw jest taki, że miejmy nadzieje, iż za kilka tygodni będziemy już po rozstrzygniętym przetargu i ten stadion będziemy oglądać na horyzoncie.
Myślę, że to, co musimy zrobić, to grać w I lidze do czasu aż otrzymamy nowy obiekt. Wtedy będzie można mówić z czystym sumieniem o czymś więcej – powiedział szef „Pasiaków”, który też poruszył równie istotną dla siebie sprawę, związaną z piłka młodzieżową.
– Tam gdzie jestem staram się nie myśleć tylko o pierwszym zespole, ale też o piłkarskim narybku i mam nadzieję, że 600 dzieci, które trenują w Szkole Mistrzostwa Sportowego Resovia (oraz w miejscowej akademii – red.), to jesteś coś, czemu będziemy poświęcać sporo czasu – zaznaczył, mówiąc dziennikarzom, że oprócz bardziej znanych młodych twarzy, jak Radosław Bąk i Karol Chuchro, odkryciem letniego okresu przygotowawczego jest Dawid Pieniążek.
– Życzyłbym sobie tego, aby w tym sezonie takich młodych własnych chłopaków pokazywaliśmy światu i także w oparciu o nich budowali silną Resovię. Pozwoli to nam na to, aby realnie planując budżet, zakładać też wysokie miejsce w Pro Junior System
Liczy się wynik
Nowego prezesa Resovii zapytaliśmy, jakiej gry oczekuje od zespołu, którym będzie zarządzał. – Pamiętam Resovię, która miała z przodu dwie wieże Hasa i Buczka. Latały wysokie piłki i to okazywało się bardzo skuteczne.
Ponadto w drużynie byli zawodnicy, którzy może czasami ustępowali umiejętnościami, ale potrafili wygrywać mecze i to było najważniejsze. W piłce zawodowej wynik zawsze będzie najważniejszy Styl musi być dobrany do własnych możliwości, ale i do rywala, z którym gramy – odpowiadał, odnosząc się do trenera Hajdy.
– Znam trenera i to nie jest szkoleniowiec, który lubi, żeby jego zespoły pałowały piłkę. Jestem przekonany, że trener jest wychowankiem tzw. krakowskiej piłki. Moją rolą jest to, by dołożyć takich piłkarzy, którzy będą pozwalali, żeby rzeczywiście nie było pałowania. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że nie jesteśmy faworytem. Wiemy, że marudzenie na styl będzie, ale nas w dużej mierze determinuje wynik – podsumował Leszek Bartnicki.