Reprezentacja Polski po bramce Adriany Achcińskiej pokonała w Stalowej Woli Ukrainę 1-0. Dzięki piątkowemu zwycięstwu, Biało-Czerwone na kolejkę przed końcem grupowej rywalizacji zapewniły sobie awans do Dywizji A Ligi Narodów, jak również do kolejnej fazy eliminacji Euro 2025.
LIGA NARODÓW KOBIET – DYWIZJA B
Gospodarzem piątkowego meczu formalnie była Ukraina, która ze względu na inwazję Rosji, mecze międzypaństwowe – w tym także w roli gospodarza – rozgrywa poza granicami swojego kraju.
Tym razem wybór padł na Stalową Wolę, która kolejny raz okazała się być szczęśliwa dla polskiej reprezentacji.
Znakomite otwarcie Biało-Czerwonych
Biało-Czerwone znakomicie otworzyły spotkanie i już w 10. min objęły prowadzenie. Na listę strzelców wpisała się Adriana Achcińska, która po tym, jak dostała piłkę z głębi pola, „wjechała” w pole karne rywalek, położyła Darję Keliuszyk i posłała futbolówkę do bramki.
– Dziś padło na mnie i bardzo się cieszę ze zdobytej bramki. Koniec końców zawsze jednak to zespół triumfuje, więc my dziś triumfujemy jako zespół, a nie indywidualność – mówiła po końcowym gwizdku bohaterka polskiej reprezentacji, cytowana przez Podkarpacki ZPN.
- PRZECZYTAJ TEŻ: W Mielcu przegrali z zimą. Mecz PGE Stal – ŁKS Łódź odwołany
Warto dodać, że zawodniczka 1. FC Koeln dopiero w październiku br. wróciła do gry po ciężkiej kontuzji.
W kolejnych minutach gra się wyrównała, ale to Polki częściej gościły pod ukraińską bramką. W 28. min bliska szczęścia była Ewelina Kamczyk, po której strzale z kilku metrów piłka trafiła w gąszcz nóg rywalek.
Ukrainki przed przerwą zagrożenie pod polską bramką stwarzały głównie poprzez dalekie dośrodkowania. Jednak zarówno obrona Biało-Czerwonych, jak również bramkarka Kinga Szemik spisywały się bez zarzutu.
Polki mogły wygrać wyżej
Po zmianie stron mecz nieco się ożywił. Było to możliwe głównie dzięki grze Polek, które podeszły zdecydowanie wyżej do Ukrainek, jak również o wiele lepiej poczynały sobie w akcjach ofensywnych.
Niestety nie miało to przełożenia na kolejne bramki. Jeszcze mniej okazji miały Ukrainki, a jeśli już się one nadarzyły, na posterunku była Kinga Szemik.
Ostatni kwadrans spotkania należał już zdecydowanie do Polek. W tym okresie nie tylko mogły, ale powinny one podwyższyć prowadzenie.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem dogodną sytuację zmarnowała Ewa Pajor, która strzałem lewą nogą próbowała zaskoczyć Darję Keluszyk. Do pełni szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. Jeszcze bliżej zdobycia gola zawodniczka VfL Wolfsburg była już w doliczonym czasie gry, kiedy to trafiła w słupek.
W międzyczasie dogodną sytuację dla Biało-Czerwonych miała Martyna Wiankowska, zaś dla Ukrainy wprowadzone na boisko w 61. min: Wiktorija Hiryn i Inna Hluszczenko. W przypadku Wiankowskiej, piłka po jej uderzeniu głową dosłownie o centymetry minęła ukraińską bramkę. Hiryn próbowała z kolei zaskoczyć Szemik strzałem z 15. metrów, z kolei Hluszczenko miała chrapkę na wyrównującego gola po indywidualnej akcji. W obu przypadkach górą była jednak polska bramkarka.
– Mimo tego, że się kontroluje mecz, to tak naprawdę czasami wystarczy jeden kontratak, który może się skończyć bramką. Ważne było to, aby od pierwszej do ostatniej minuty wszystkie były w tym meczu skoncentrowane i tak też zrobiłyśmy. Cieszę się, wygrałyśmy ten mecz i mamy awans do Dywizji A, co jest dla nas najważniejsze – mówiła w rozmowie z Podkarpackim ZPN Kinga Szemik, bramkarka reprezentacji Polski.
– Jestem dumna z tej drużyny, bo długą drogę przeszłyśmy, żeby móc się dzisiaj tutaj znaleźć i świętować. Świętować dzisiaj, jutro, a potem skupiać się na kolejnym meczu. Nie ukrywam, że chcemy dobrze skończyć całe te eliminacje – dodała.
We wtorek zagramy z Grecją
– Jestem zadowolona z tego, że tan plan zrealizowaliśmy. Moim zdaniem mecz pod pełną kontrolą. Trochę szkoda tych niewykorzystanych sytuacji, bo jednak stwarzaliśmy ich dużo. Kreowaliśmy zdecydowanie lepiej przestrzeń, niż nasz przeciwnik – mówiła po piątkowym meczu w Stalowej Woli Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet.
– Myślę też, że I połowa była troszeczkę inna, bo jednak Ukrainki skupiły się głównie na obronie własnej bramki. Z całego przebiegu meczu można być zadowolonym. Chcieliśmy mieć go pod pełną kontrolą i dominować w każdym fragmencie gry. Myślę, że nam się to udało zrealizować. Kluczem była cierpliwość w grze. Po 5 przystankach mamy wymarzony awans i chcemy jak najlepiej grać w Dywizji A – dodała opiekunka Biało-Czerwonych.
Polski grupowe występy w Dywizji B Ligi Narodów zakończą wtorkowym (5.12. – godz. 19) meczem w Sosnowcu z Grecją.
– Wiadomo, że dziś się cieszymy, bo spadł z nas ten ciężar. Od początku naszym celem był awans do Dywizji A. Po meczu z Serbkami mogłyśmy tylko i wyłącznie patrzeć na siebie. Zrobiłyśmy to, co do nas należy i to, co powinniśmy, tak więc dziś się cieszymy ale na wtorkowy mecz wyjdziemy z takim samym zaangażowanie, jak zawsze – zapewnia Adriana Achcińska.
UKRAINA – POLSKA 0-1 (0-1)
0-1 Achcińska (10.)
UKRAINA: Keluszyk – Petryk, Korsun, Szmatko, Basanśka, Andruchiw (77. Kozłowa), Apanaszczenko, Chimycz, Semkiw (61. Hiryn), Pancułaja, Krawczuk (61. Hluszczenko)
POLSKA: Szemik – Matysik, Zieniewicz, Woś, Wiankowska, Grabowska (86. Adamek), Pawollek, Lefeld (81. Wróbel), Achcińska (57. Jedlińska), Kamczyk, Pajor.
Sędziowała Ana Maria Terteleac (Rumunia). Żółta kartka Semkiw. Widzów 1944.