Co z tego, że Resovia w Lublinie miewała bardzo dobre momenty, skoro wróciła do domu bez punktów. – Ciężko coś powiedzieć po takim meczu – smucił się trener przyjezdnych, Jakub Żukowski.
FORTUNA I LIGA
Borykająca się z niemałymi problemami Resovia jechała na Arenę Lublin z nadziejami, że może sprawić niespodziankę i pokonać dobrze spisującego się beniaminka.
Resovia dobrze zaczęła
Pierwotnie wiele wskazywało, że może się to ziścić. Goście świetnie weszli w mecz, a Motor nie wiedział, jak poradzić sobie z dobrze zorganizowanymi rzeszowianami.
„Pasiaki” przez pierwsze 20 minut panowały na murawie, czego efektem była zdobyta bramka przez Adriana Łyszczarza. Goście dobrze pograli w lewym sektorze boiska, gdzie piłka trafiła w pole karne do Macieja Górskiego.
- PRZECZYTAJ TEŻ: FABIAN DRZYZGA: Nie jesteśmy alfą i omegą
Napastnik biało-czerwonych, mimo że miał rywala na plecach, zdołał obrócić się w kierunku bramki. Następnie podał do wspominanego Łyszczarza, który strzałem z pierwszej piłki dał rzeszowianom prowadzenie.
Goście mogli prowadzić wyżej
Resoviacy powinni podwyższyć, kiedy po raz kolejny świetna akcja na lewej flance przyniosła bramkową okazję.
Kapitalnie pokazał się Kelechukwu Ibe-Torti. Nigeryjczyk z polskim paszportem minął obrońcę, pobiegł sprintem w kierunku bramki, ale przegrał bezpośredni pojedynek z bramkarzem.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się na przyjezdnych. Strata w środkowej strefie dała lublinianom wyrównanie. Dośrodkowania nie zdołał przeciąć Wołodymyr Zastawnyj, a miejscowi skorzystali z błędu za sprawą Piotra Ceglarza.
Ekipa z Rzeszowa mogła pokusić się o drugiego gola po niezłym uderzeniu z rzutu wolnego Łyszczarza, lecz jego strzał ostemplował słupek. Niestety, to biało-czerwoni stracili kolejną bramkę. Chwilę przed końcem pierwszej połowy złe krycie przy rzucie rożnym gospodarzy poskutkowało trafianiem Sebastiana Rudola.
„Pasiaki” ruszyły do odrabiania strat
Po zmianie połów resoviacy nie zwiesili głów i szybko ruszyli do odrobienia strat. Ponownie było blisko. Rafał Mikulec zagrywał piłkę do Górskiego. Poważny błąd popełnił Rudol, i napastnik biało-czerwonych wyszedł sam na sam z Kacprem Rosą, lecz znów górą był golkiper.
Przyjezdni dopięli jednak swego. Po ładnej akcji Kamila Mazka piłka trafiła do Łyszczarza, który dośrodkował wprost na nogę Ibe-Tortiego, i na tablicy wyników pojawił się remis.
Piłkarze z Wyspiańskiego cieszyli się z wyrównania raptem 10 minut. Fatalny błąd popełnił Radosław Adamski, który nie dość, że dał się ograć, to jeszcze sfaulował przeciwnika w polu karnym, nie zostawiając sędziemu złudzeń.
Rzut karny pewnie wykorzystał Ceglarz, i goście mimo dobrego spotkania, musieli obejść się smakiem. Na pocieszenie zostały „Pasiakom” ciepłe słowa szkoleniowca Motoru.
– Resovia potrafi grać w piłkę i było widać, że miała na nas plan. Ta strategia poskutkowała szybko straconym golem i bardzo dobrą okazją na podwyższenie prowadzenia. Trzeba umieć docenić przeciwnika, nawet kiedy się wygrywa – chwalił resoviaków Goncalo Feio.
Niezłą postawę swoich zawodników docenił również trener Jakub Żukowksi.
– Mecz w naszym wykonaniu był bardzo dobry. Chcieliśmy utrzymywać się przy piłce. Dużymi fragmentami gry nam to wychodziło. Myślę, że gdybyśmy wykorzystali sytuację Kelechukwu, ten mecz mógłby się zamknąć. Niestety, taka jest piłka. Po bramce Motoru spotkanie się wyrównało. Miejscowi wykorzystali przejście z obrony do ataku, mieliśmy z tym spore problemy. Mimo porażki uważam, że idziemy w dobrym kierunku – komentował opiekun „Pasiaków”.
MOTOR LUBLIN – RESOVIA 3-2 (2-1)
0-1 Łyszczarz (7.), 1-1 Ceglarz (26.), 2-1 Rudol (41.), 2-2 Ibe-Torti (62.), 3-2 Ceglarz (72. – karny)
MOTOR: Rosa – Palacz (83. Luberecki), Rudol, Magnuszewski, Wolski, Rybicki (75. Sędzikowski), Lis (75. Staszak), Scalet (75. Gąsior), Król, Śpiewak (61. Wełniak), Ceglarz
RESOVIA: Gliwa – Zastawnyj (46. Adamski), Osyra, Chuchro, Mikulec, Kanach (80. Wasiluk), Ciepiela, Mazek (73. Eizenchart), Łyszczarz (73. Urynowicz), Ibe-Torti, Górski (87. Mikrut)
Sędziował Szymon Łężny (Kluczbork). Żółte kartki: Magnuszewski, Scalet – Urynowicz.