PGE Stal Mielec przegrała w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski z Widzewem Łódź 1-2 i odpadła z dalszej rywalizacji.
FORTUNA PUCHAR POLSKI
– Chcieliśmy powalczyć o awans, ale z perspektywy meczu to Widzew miał więcej strzałów i dogodnych sytuacji – mówił po końcowym gwizdku Kamil Kiereś, trener PGE Stali.
Przemeblowany skład PGE Stali
Mielczanie rozpoczęli środowe spotkanie w przemeblowanym składzie. W wyjściowej „11” zabrakło m.in. ich najskuteczniejszego strzelca, Ilji Szkurina.
Na grząskiej i śliskiej murawie obie drużyny miały duże problemy z operowaniem piłki ale przed przerwą to goście zdołali wyjść na prowadzenie. Imad Rondić wykorzystał podanie Patryka Kuna i płaskim strzałem pokonał Konrada Jałochę.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Nie żyje Krzysztof „Kosa” Kosiński, legenda trybun Stali Mielec
Chwilę wcześniej bliski premierowego trafienia dla łodzian był Fabio Nunes, po którego dograniu piłki, ta trafiła w słupek.
Gospodarze również mieli w I połowie swoje okazje m.in. Piotr Wlazło i Michał Trąbka, ale na posterunku był Henrich Ravas.
Miejscowi ostatecznie dopięli swego w 69. min, gdy Krzysztof Wołkowicz przejął piłkę wybitą przez Ibizę i strzałem z 16 metrów doprowadził do wyrównania.
Gdy wydawało się, że o losach meczu zadecyduje dogrywka, sprawy w swoje ręce wziął Jordi Sanchez. Hiszpan uwolnił się spod opieki mieleckich defensorów, następnie minął wychodzącego z bramki Konrada Jałochę i bez problemów umieścił piłkę w siatce. Gospodarze piłkę na wagę remisu i dogrywki mieli w doliczonym czasie gry, gdy piłka po strzale Michała Trąbki trafiła w poprzeczkę.
– Gratuluję zwycięstwa Widzewowi i życzę mu powodzenia w ćwierćfinale. Od samego początku mojej przygody w Stali zaznaczałem, że będziemy walczyć w Pucharze Polski po to, żeby zajść w nim jak najdalej. Kończymy jednak na 1/8 finału. Nie chcę szukać alibi, ale boisko nam nie pomagało. Brak ostatniego spotkania i brak treningów na trawiastej sprawiły, że to nie był idealny mecz w naszym wykonaniu, motoryka też nie była na optymalnym poziomie – analizował przyczyny porażki opiekun mielczan.
Daniel Myśliwiec: Do tanga zawsze trzeba dwojga i to też trzeba podkreślić
– Najważniejsze jest to, że osiągnęliśmy cel, którym był awans. Jeszcze bardziej cieszy mnie jednak, że zrobiliśmy to w niezłym stylu. Graliśmy dobrze w piłkę, mieliśmy dużo sytuacji. Dramaturgia w końcówce wzrosła, bo przeciwnik nie miał nic do stracenia. Ten mecz mógł wyglądać spokojniej, lecz jeszcze raz podkreślę, że cieszę się z zaprezentowanego przez nas stylu. Cały zespół wykonał kapitalną pracę – komplementował swój zespół trener Widzewa, Daniel Myśliwiec.
– Do tanga zawsze trzeba dwojga i to też trzeba podkreślić. Szacunek dla przeciwnika, który może nie miał zbyt wielu sytuacji z gry otwartej, ale też nie uciekał się do najprostszych środków i próbował prezentować niezłą jakość. My cieszymy się, że po dobrym widowisku odnieśliśmy zwycięstwo i gramy dalej – dodał szkoleniowiec Widzewa.
PGE STAL Mielec – WIDZEW Łódź 1-2 (0-1)
0-1 Rondić (38.), 1-1 Wołkowicz (69.), 1-2 Sanchez (85.)
PGE STAL: Jałocha – Esselink (59. Guillaumier), Matras, Pajnowski, Gerstenstein (59. Stępień), Getinger (89. Wolsztyński), Domański, Trąbka, Wlazło, Hinokio (59 Wołkowicz), Meriluoto (46. Szkurin)
WIDZEW: Ravas – Zieliński, Żyro, Ibiza, Silva, Kun (62. Pawłowski), Hanousek, Alvares, Nunes (88. Terpiłowski), Rondić (69. Sanchez), Klimek (70. Tkacz)
Sędziował Damian Kos (Gdańsk). Żółte kartki: Domański, Wołkowicz, Guillaumier – Hanousek, Luís Silva.